- Reklama -

- Reklama -

Poznajcie mieszkankę powiatu. W dzień sprząta, w nocy pisze wiersze

Edyta Kiszczuk z Korchowa (gm. Księżpol) nie wyobraża sobie życia bez swoich wierszy. Dwa lata temu przyjechała do Tarnogrodu, zatrudniła się w sortowni i tam poznała męża. Zamieszkała z nim w Korchowie, choć do dziś nie wszyscy sąsiedzi wiedzą, kim jest "nowa" mieszkanka wsi. To poetka z krwi i kości, która ma jedno marzenie: chciałaby w końcu wydać tomik swojej poezji, którego rękopis od dawna leży w szufladzie. Cała historia tylko w Nowej Gazecie Biłgorajskiej.

- Reklama -

Pani Edyta z wykształcenia jest kucharką.

– Nie mam wykształcenia literackiego, jestem po zawodówce. Dobrze się uczyłam z polskiego. Czytałam lektury sobie i bratu i ja je do dziś mam w głowie. I po rosyjsku, i po polsku.  Swoim dzieciom nie czytałam bajek, tylko opowiadałam z pamięci. Lubię pisać, choć nie mam warsztatu jako takiego. Piszę wiersze po to, żeby ktoś mógł je przeczytać i przemyśleć. To wystarczy. Pisząc, ja nie szukam i nie nazywam środków stylistycznych, nie planuję, co zastosuję. Ja sobie o czymś myślę i tam wszystko jest. Poprzekręcam, porymuję, czasem trzeba kilka razy przeczytać, żeby zrozumieć. Nie szkolę się od strony technicznej. Ja przelewam myśli, uczucia i emocje – odpowiada mieszkanka Korchowa pytana o warsztat literacki.

Jej rękopis poezji to 73 wiersze. Poetka  przyniosła na nasze spotkanie zeszyt zatytułowany Edyta L. „Moja własna poezja” z wydrukowanymi utworami i ręcznie wykonanymi rysunkami.

– Jakieś  ilustracje by się przydały, korekta… Ludzie reagują bardzo pozytywnie, jak słyszą moje utwory. Chciałabym spotkać kogoś, kto pomoże mi je wydać, przeprowadzi przez cały proces, bo sama nie wiem za bardzo, jak się za to zabrać i nie stać mnie, by to wydać nakładem własnym – tłumaczy. 

Ten zeszycik to wszystko, co mam

- Reklama -

Co ciekawe, w jednym z miejsc, gdzie sprząta pani Edyta, znajduje się siedziba lokalnej organizacji literackiej:
– Pokazałam im moje wiersze, ale prezes mi powiedział, że się w nich za bardzo rozebrałam, za mocno się otworzyłam. No i raczej nie chcą mnie w swoich szeregach. Ale ja głupot nie piszę, tylko prawdę – wyjaśnia.
(…)

Cała historia tylko w papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Już we wtorek w kioskach, sklepach i punktach kolportaży. Znacie innych ciekawych ludzi z pasją z naszego powiatu? Dajcie znać: nowa@gazetabilgoraj.pl. 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.