- Reklama -

- Reklama -

Ukraińcy w Biłgoraju: Czujemy się tu jak w domu (wywiad)

24 lutego to dla Ukraińców bardzo smutna rocznica. Dokładnie rok temu Rosja zaatakowała Ukrainę, a miliony Ukraińców zmuszonych było rzucać wszystko i uciekać ze swoich domów. -Tylko na kilka dni - powtarzali sobie, porzucając swój dobytek. . Natalia też myślała, że wyjeżdża na 3 dni. Rok później w domu nadal nie jest, ale udało jej się stworzyć miejsce "Jak w domu..." i to w samym sercu Biłgoraja. Mieliśmy przyjemność poznać tę przesympatyczną kobietę i zobaczyć niesamowitą kawiarnię jaką stworzyła. Przy okazji opowiedziała nam swoją historię.

- Reklama -

-Kawiarnia „Jak w domu…”to dość nowe miejsce tutaj. Od dawna działacie?
toyota Yaris
-Jutro (25.02) minie równy miesiąc odkąd działamy przy Kopernika 21 w Biłgoraju.
-To nakładają się trochę dwie rocznice, jutro powód do radość. A dziś ta smutna rocznica. Równy rok jesteście już w Biłgoraju?

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

-Prawie rok w Polsce. Do Polski przyjechaliśmy 5 marca 2022. A do Biłgoraja  w grudniu. 10 miesięcy mieszkaliśmy w Hucie Krzeszowskiej. Ale codziennie byliśmy w Biłgoraju – to na kursach języka polskiego, na zakupach.

-Znałaś  język  jak przyjechaliście do Polski?

-Nie. Wszystko ze słownikiem albo z tłumaczem. Teraz to już rozumiem dobrze, ale z mówieniem,  to tak jeszcze niepewnie.

-Bardzo dobrze mówisz! Gdzie się uczyłaś polskiego?

-Staram się [śmiech]. Na kur chodziłam do  cerkwi prawosławnej przy ulicy Kościuszki.  Pan Mariusz, nauczyciel ze Szkoły Nr 5 nas uczył. Niestety, nie pamiętam nazwiska.

-Skąd pomysł na otwarcie kawiarni? Bo to dość odważny krok…

-Musimy jakoś żyć, coś trzeba robić. Trzeba zarabiać. Oszczędności szybko się kończą i trzeba coś robić.Jak przyjechaliśmy do Polski,  ja jeszcze jeździłam do pracy do Kijowa. Później pracowałam zdalnie. W maju jeździłam jeszcze  do Kijowa. A później skończyła się ta praca, zaczęli zwalniać. I zdecydowaliśmy, że chcemy przenieść się tutaj. Dużo chodziliśmy po Biłgoraju. I brakowało nam tu kawy ukraińskiej, herbaty ukraińskiej, lokalu gdzie można posiedzieć, pogadać, pomyśleć. Spotkać się z przyjacielem. W Ukrainie bardzo dużo jest takich lokali, bardzo! Chcieliśmy i  tutaj coś takiego mieć. W ogóle w Ukrainie bardzo dużo kawy i herbaty pijemy. Cały czas: w domu, na wynos…

– I oto jesteśmy w „Jak w domu…” Skąd nazwa?

-Bo tutaj miało być jak w domu: ciepło, serdecznie, prosto, pysznie, spokojnie,  żeby każdy czuł się jak w domu.  Nie możemy być w domu, ale może być jak w domu…

-Jak myślisz po pierwszym miesiącu, przyjęło się to miejsce tutaj?

-Ludzie zaglądają, czasami siądą, czasami zamawiają na wynos.  Ludzie  może jeszcze nie wiedzą, że tu jesteśmy. Zapraszamy! Mamy kawę, herbatę, hot-dogi, ciasto i pitę z serem. Zapraszamy na ukraińską herbatę w  100 % naturalną owocowa, różne smaki. Przepyszna, witaminowa.  Na miejscu, na wynos.

– A wy? Jak wam się żyje w Biłgoraju?

-Dobrze. Oczywiście, wolelibyśmy być w domu, ale jest jak w domu.   Dzieci od razu poszły tutaj do szkoły.  Syn chodzi do ósmej klasy, chcemy żeby w następnym roku poszedł do technikum w Biłgoraju.  Córka jest w 5 klasie. Dzieci na razie chodzą do szkoły  w Hucie, bo nie chcieliśmy ich przenosić w połowie roku szkolnego. Ale od września chcemy już całkowicie przenieść wszystko do Biłgoraja.  Dzieci się przyzwyczaiły. Bardzo chcą do domu, ale tutaj mają już  przyjaciół, kolegów, koleżanki. Jeżdżą na wycieczki, chodzą na różne imprezy, na tańce w szkole.   Dobrze się tutaj czujemy. Jak w domu…

 – A wasz dom na Ukrainie? Jak tam w ogóle wygląda sytuacja?

-Jesteśmy z okolic Kijowa. Nasz dom jest cały. Rodzice zostali tam, nie chcą nigdzie jechać.  Jakkolwiek to zabrzmi, to dobrze tam jest, oni przywykli już, przyzwyczaili się…

-Rok temu, kiedy wybuchła wojna, myśleliście, że to tyle będzie trwało?

-Nie. Na trzy dni jechaliśmy z domu. Potem żyliśmy z miesiąca na miesiąc: co miesiąc powtarzaliśmy sobie, że za miesiąc wracamy do domu…A teraz to już nie wiem, co myśleć i co tam będzie….

-Dziękuję za rozmowę. I zapraszamy Czytelników do „Jak w domu….” przy Kopernika

 

 

Zobacz także: https://gazetabilgoraj.pl/nigdy-nie-bylam-w-takiej-trudnej-sytuacji-rozmowa-audio/

 

 

     

 

 

 

 

 

- Reklama -

1 komentarz
  1. az mówi

    Tak to powinno wyglądać w przypadku każdego obcokrajowca.
    Asymilacja i praca.
    Bez przywilejów i specjalnego traktowania.
    W przypadku łamania prawa i niedostosowania się do lokalnych obyczajów i kultury deportacja do kraju pochodzenia.
    Powinna Pani pomyśleć o tradycyjnej kuchni ukraińskiej bo przykro to pisać ale wydaje mi się że na asortymencie z artykułu to raczej biznesu się nie zrobi.
    Powodzenia.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.