- Reklama -

- Reklama -

Trują koty

- Reklama -

– Ktoś wyrzuca zatrute mięso na pole. Jedzą to koty i później giną w straszliwych męczarniach – mówi kobieta. Zaznacza, że jej kot zjadł truciznę. Na szczęście dzięki szybkiej interwencji udało się go uratować. Zwierzę trafiło do lekarza weterynarii, gdzie otrzymało odtrutki. – Grunt, że zareagowaliśmy szybko i kot żyje – mówi kobieta. Dodaje, że domownicy zauważyli, że z ich pupilem dzieje się źle. Był wyjątkowo ospały, nie dało się go obudzić. Zachowywał się jak wystraszony, miał zwężone źrenice. Szybko skojarzyli, że był on na dworze i mógł coś zjeść.

Jak mówi kobieta, przypadek ten nie jest odosobniony. Wielu mieszkańców miejscowości skarży się na trutki rozrzucane po polach. Po ich spożyciu giną bezbronne zwierzęta. – Dlaczego ktoś robi taką krzywdę zwierzęciu? Ja dbam o koty, one nikomu krzywdy nie robią – mówi. Kobieta wyjaśnia, że chciałaby zaapelować do ludzi, aby w ten sposób nie traktować bezbronnych zwierząt. – Takie zachowania nie mogą przejść bez echa – mówi.

Mulawa wybory do 05.04.2024

Niestety, przypadki okrucieństwa wobec zwierząt zdarzają się. O zatruciu psa w Rakówce pisaliśmy na łamach NOWej kilka tygodni temu. Pies wyszedł za ogrodzenie tylko na chwilę. To wystarczyło, aby zażył śmiertelną dawkę trucizny. Mimo szybkiej reakcji właścicieli nie udało się uratować zwierzęcia. Pamiętajmy, że zwierzę, które zjadło truciznę, kona w potwornych męczarniach. Niektóre trucizny wywołują wymioty i biegunkę. Inne trucizny oddziaływują na układ krążenia lub układ oddechowy, powodując zatrzymanie akcji serca lub uduszenie. Są również trucizny, które wpływają na funkcjonowanie układu nerwowego, wywołując np. drgawki. Natomiast trucizny hamujące krzepliwość krwi prowadzą do śmierci z powodu wykrwawienia.

W myśl Ustawy o ochronie zwierząt, kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.