- Reklama -

- Reklama -

Święta Bożego Narodzenia na Ziemi Biłgorajskiej

O tym przeczytacie tylko w Nowej Gazecie Biłgorajskiej. Dzięki żmudnej pracy znanego regionalisty Piotra Flora. Święta Bożego Narodzenia, nazywane dawniej w Polsce „Godami”, rozpoczyna wieczór wigilijny, a kończy Święto Chrztu Pańskiego. - To bardzo radosny okres dla nas, dlatego chciałbym teraz podzielić się wspomnieniami pewnej starszej osoby, na temat wigilii i dni świątecznych, które zapamiętała z dzieciństwa spędzonego na ziemi biłgorajskiej - pisze prezes Biłgorajskiego Towarzystwa Regionalnego.

- Reklama -

Samo słowo gody oznacza więcej niż biesiadę wigilijną, bo zarówno wystawną ucztę, połączoną często z tańcami, jak i przyszły stan szczęśliwości, w tym zapowiedź wiecznych godów. Biel śniegu przypomina nam właśnie o czystości (bieli) duszy, z jaką owe święta trzeba przeżywać.

Przygotowania do nich rozpoczynały się kiedyś znacznie wcześniej, niż teraz a kierowano się przy tym pogodą. Już na początku grudnia ludzie, korzystając z przysłowia: „Święta Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie”, sprawdzali jaka będzie w wigilię i w dni następne.

toyota Yaris

Również na wiele dni przedtem rozpoczynało się ręczne przygotowywanie ozdób choinkowych, dopóki nie pojawiły się szklane i wielobarwne bombki. Z kolorowej bibuły, potem papieru, sporządzano łańcuszki, z wydmuszek po jajkach zaś różne figurki. Zawieszano te ozdoby, wraz z kolorowymi szyszkami, jabłkami lub barwionymi orzechami na choince.

Z czasem zaczęły zastępować je, kupione jeszcze w niewielkiej ilości, kolorowe bombki. Oprócz nich na grubsze gałązki nakładano kiedyś kule z waty imitujące śnieg. Ponieważ nie było wtedy prądu, dopełnienie całej dekoracji stanowiły małe kolorowe świeczuszki, umieszczone w blaszanych, często zielonych uchwytach, na końcach wybranych gałązek.

Na szczycie choinki montowano misternie wykonaną gwiazdę, którą potem zastąpił szklany długi szpic. Takie drzewko przyniesione z lasu przez głowę rodziny, ubierano zwykle w dzień Wigilii, w odróżnieniu od czasów obecnych.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Nie było wówczas zresztą takiej gorączki przedświątecznych zakupów, czy prezentów. Albowiem ludzie, zachowując post, przeżywali okres Adwentu, czyli oczekiwania na przyjście Pana Jezusa, w spokoju. Uczestniczyli również liczniej w roratach, tj. Mszy św. odprawianej wczesnym rankiem.

Oczywiście przed świętami wszyscy robili gruntowne porządki w domu. Szorowali drewniane podłogi, prali firany, szykowali świeżą pościel oraz przybierali święte obrazy na ścianach. Trzeba podkreślić, że tradycje okresu Bożego Narodzenia były tu kiedyś dosyć bogate, jak chociażby te, związane z dniem Wigilii.

Nie tylko dzieci, lecz także dorośli unikali wtedy kłótni, wcześnie wstawali z łóżek, aby przez cały rok zachować energię, zdrowie i dobre samopoczucie w myśl przysłowia: „Jakiś w Wigilię, takiś cały rok”. Po wejściu do domu obcy wypowiadał zwykle formułkę: „Daj, Boże, na szczęście, na zdrowie z Wigilią”.

Odzew był następujący: „Daj, Boże”. Przepowiadano też pogodę i inne zjawiska z obserwacji aury w tym dniu, zgodnie z porzekadłem: „Jak w Wigilię woda z dachu ciecze, jeszcze się zima długo powlecze” lub „Gdy w dzień Adama i Ewy mróz i pięknie, zima wcześnie pęknie” albo „Wigilia jasna, stodoła ciasna”, czy „Na Pasterkę po wodzie, Alleluja po lodzie”.

  • Przed wieczerzą wigilijną gospodarz wnosił do izby snop żyta zwany „królem”, stawiał go na swoim miejscu, by pozostawał tam aż do Święta Trzech Króli. Miał on zapewnić obfity urodzaj. Rytuał kolacji wigilijnej nie zmienił się do dzisiaj. W tym właśnie dniu była ona zawsze najważniejsza.
  • Kolację tę, zwaną też pośnikiem, należało spożyć dopiero po ukazaniu się pierwszej gwiazdy na niebie. Oczekiwanie dłużyło się szczególnie dzieciom, kiedy po domu rozchodził się już zapach gotowanych dań. Ale i starsi nie mogli się doczekać tego momentu, gdyż przez cały dzień zachowywano post ścisły. Do wieczerzy całe rodziny zasiadały schludnie ubrane, przy stole nakrytym białym i czystym obrusem.
  • Pod nim kładziono naręcz siana. Obecnie można spotkać się ze zwyczajem kładzenia garstki sianka wraz z opłatkiem na małej płaskiej podstawce. Na stole paliły się w lichtarzach świece, które stwarzały niepowtarzalny nastrój. Jak nakazywała tradycja, stawiano też jedno puste nakrycie dla „zbłąkanego wędrowca”. Wieczerza rozpoczynano wspólną modlitwą, w której zawsze pamiętano o zmarłych członkach rodziny. Potem wszyscy ze wzruszeniem dzielili się opłatkiem.
  • Należało w tym celu przygotować na talerzu tyle kawałków, ile osób będzie przy stole. Jako pierwszą potrawę wigilijną spożywano często kapuśniak z grochem. Ta potrawa, podobnie jak i pozostałe, okraszona była lnianym olejem. Potem podawana była kasza z sosem grzybowym, kluski z makiem, czerwony barszcz z uszkami. W końcu karp smażony na oleju. To wszystko popijało się kompotem z suszonych owoców.
  • Jeśli chodzi o prezenty pod choinkę, to nie zawsze one były, a jeżeli już to raczej skromne. Dzieci znajdowały pod choinką zeszyty, cukierki, wystrugane z drewna koniki, czy szmaciane laleczki. Wierzono też, że tej niezwykłej nocy zwierzęta mówią ludzkim głosem. Lecz takich cudów mogli doświadczyć tylko ludzie o nieskazitelnym charakterze.
  • Po pośniku rozścielano na podłodze słomę, na której potem siadano i śpiewano kolędy. Dzieci miały z tego powodu wiele radości i często zasypiały ze zmęczenia na tej słomie. Potem młodzież wychodziła na pola, gdzie zapalała ogniska. Było je widać w każdej wsi.
  • O północy, tak samo jak dzisiaj, była odprawiana Pasterka. Do kościoła szło się często z pochodniami, bo było bardzo ciemno. Dzień Bożego Narodzenia również spędzano w domu. Poza udziałem we Mszy św. nie wykonywano wówczas prawie żadnych czynności. Ubrania i buty należało przygotować w przeddzień.
  • Z wizytą do rodziny na ogół chodziło się dopiero w drugi dzień świąt, czyli w dzień Kolędy, tj. św. Szczepana . Dzieci i młodzież już od rana chodziły po tzw. połaźnikach. Wchodząc do domu, recytowały: „Daj, Boże, na szczęście, na zdrowie, na ten święty Szczepan, byśmy byli weseli, jak w niebie anieli” a potem rzucały garść owsa na podłogę. Starsi kolędnicy chodzili wieczorem, niektórzy z nich przebrani i z pięknie przystrojoną ruchomą gwiazdą.
  • Szkoda, że powoli te wszystkie obrzędy, zwyczaje i tradycje odchodzą w zapomnienie. Wypiera je powoli rozwój techniki. Nie ma już migocących świeczek na choince, żywe, pachnące drzewka zastępuje się sztucznymi choinkami. Dania wigilijne coraz rzadziej mają coś wspólnego z polską tradycją. Ciągle gdzieś się śpiesząc, zapominamy o istocie świąt Bożego Narodzenia, które mają nam przypominać o tym, że czekamy na przyjście naszego Zbawiciela.

 

Piotr Flor

Prezes BTR

Wszelkie prawa zastrzeżone©

 

fot: zdjęcie ilustracyjne (Muzeum Wsi Lubelskiej)

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.