- Reklama -

- Reklama -

„Straż i pogotowie do nas nie dojedzie”

- Reklama -

Chcąc dojechać do posesji państwa Zalewów w miejscowości Komodzianka, trzeba wybrać się niewielkim samochodem. Droga gminna tam prowadząca jest dość stroma, a poza tym dość wąska. Ryszard Zalewa już dłuższy czas walczy o lepszy dojazd do swojej posesji, jednak póki co bezskutecznie. – Między mną a sąsiadem istnieje konflikt o drogę od lat dziewiećdziesiątych. W tamtym czasie istniała tzw. "stara droga gminna". Pamiętam jak wbijali mi pale, abym nie mógł przejechać ciągnikiem. Oddałem sprawę do gminnej geodezji, w związku z tym po pewnym czasie nastąpiła zmiana położenia drogi, którą geodeci wytyczyli i miały zostać naniesione odpowiednie zmiany w dokumentacji, ale tak się nie stało – tak początek swoich problemów opisuje Ryszard Zalewa. – W roku 2011 sąsiad postawił betonowy płot na pewnym odcinku starej drogi gminnej, graniczącym z nową drogą, tym samym zawężając drogę i uniemożliwiając dojazd do sąsiednich posesji pojazdom o szerszych rozmiarach. Od tego czasu czynię nieustannie starania, wysyłając pisma i prośby do Urzędu Gminy we Frampolu, a także do Powiatowego Nadzoru Budowlanego i jak dotąd bez rezultatu – opisuje mieszkaniec Komodzianki, który nadmienia, że zamiana dawnej drogi, była bardzo korzystna dla jego sąsiada, ponieważ przebiegała ona przez środek jego podwórza. – Zwykłą złośliwością z jego strony było postawienie płotu na drodze gminnej – twierdzi pan Zalewa. – Zgłaszałem to kilkakrotnie do Urzędu Gminy, ale Gmina na to nie reaguje – dodaje. Z drugim sąsiadem pan Zalewa żyje w przyjaźni, jednak i tutaj doszło do pewnego incydentu. – Pewnego razu, gdy chciałem wyjechać z domu, drugi mój sąsiad zagrodził część swojej posesji, bo jak się okazało, ta droga jest w jego działce. Wezwałem policję i pracowników gminy. Nie dziwię się sąsiadowi, ale jak tak może być, że jest taki nieporządek w gminie? – pyta mężczyzna.

Mieszkaniec Komodzianki swoją krzywdę przedstawiał też na sesji Rady Miejskiej. Mówił wówczas, że gmina naruszyła jego interes prawny. Mężczyźnie nie podobało się, że działka należąca do jego sąsiada została zamieniona na drogę gminną. Decyzję Rady postanowił zaskarżyć w sądzie administracyjnym. – Droga ta jest drogą dojazdową do mojej posesji, co wiąże się z codziennym korzystaniem z niej. Jestem przeciwny odnośnie zamianie, odnośnie nowo wytyczonej drogi ze względu na zbyt stromy niebezpieczny jej przebieg, zbyt wąski i niebezpieczny na zakręcie, aby mogły się nim poruszać pojazdy szersze i dłuższe, na przykład straż pożarna, ciągniki rolnicze z maszynami, samochody osobowe z przyczepkami. Przebieg drogi przed wytyczeniem był korzystniejszy i mniej problematyczny, niż po jej nowym wytyczeniu. Droga przed zamianą była w linii prostej i po równym terenie – tak tłumaczył. Jak twierdzi mieszkaniec, aby jego sąsiad nie musiał rozbierać płotu betonowego, droga została tak przesunięta, że słup energetyczny wyszedł w drodze. Odwołania pana Zalewy na nic się jednak zdały. 

Mulawa wybory do 05.04.2024

Pan Zalewa twierdzi, że jego sprawa nie ma "siły przebicia", ponieważ przy tej drodze gminnej znajdują się tylko cztery posesje. Jedna należy do niego, druga do sąsiada, z którym pozostaje w konflikcie, trzecia do emeryta, a czwarta to gospodarstwo agroturystyczne. – Tyle lat ja tę drogę nawoziłem, kładłem kamienie, żeby poprawić przejezdność, to teraz tak mnie potraktować? – oburza się mieszkaniec, dodając, że sąsiad przebywa za granicą, a postawiony betonowy płot tak naprawdę niczemu nie służy. – Wzdłuż drogi rosną orzechy. A wiadomo, jak przyjdzie jesień, na drodze jest mnóstwo liści. Wystarczy mały przymrozek i o poślizg nietrudno, już nie wspominając o tym, że problemem jest też odśnieżanie tej drogi. Kiedyś robiłem to sam, ale teraz nawet nie przejadę – skarży się mężczyzna.

Pana Zalewę i jego rodzinę martwi fakt, że w razie jakiegoś nieszczęścia nikt z pomocą do nich nie dojedzie. – Nie daj Boże jakiegoś pożaru, to do nas samochód strażacki nie dojedzie. Problem miałaby też karetka pogotowia – opisują. Mężczyzna skarży się, że nawet transport z nawozem do niego na podwórko nie wjedzie. – Samochód podjeżdża pod sąsiada, ja wyjeżdżam ciągnikiem i przeładowuję nawóz – mówi. – Czy ja wymagam tak wiele? Chciałbym tylko, żeby przesunięto ten słup energetyczny i żeby poprawić nawierzchnię tej drogi, żeby można było przejechać do mojej posesji – zaznacza. 

Władze gminy obiecują, że w miarę możliwości stan drogi ulegnie poprawie. – Dopiero w ubiegłym roku uregulowaliśmy stan tej drogi. Kiedyś nastąpiły tam zamiany, które nie były uregulowane. W tej chwili jest to droga, tak jak każda droga gminna, w granicach 3,2 m szerokości. Udało nam się nadać jej status drogi gminnej. Myślę, że z czasem będziemy próbowali poprawiać jej przejezdność, chociaż na dzień dzisiejszy jej stan jest znacznie lepszy niż kiedyś – tłumaczy burmistrz Frampola Tadeusz Niedźwiecki, który zaznacza, że sprawę utrudnia istniejący tam od lat konflikt sąsiedzki. – Żeby poszerzyć tę drogę, należałoby wywłaszczyć teren, co wiążę się już z większymi kosztami. Do tej pory nikt nie narzekał na tę drogę. Zaczęło się to kilka lat temu. Powstał tam konflikt sąsiedzki, w którym my jako gmina nie chcemy uczestniczyć – dodaje. – Na dzień dzisiejszy myśmy drogę w miarę ustalili. Jest to droga szersza niż była wcześniej – zaznacza burmistrz, dodając, że nikt z sąsiadów pana Zalewy nie wnosi żadnych uwag. – Przy wykazaniu dobrej woli, wszystkie strony można pogodzić. Jednak my do tego nikogo nie zmusimy – podkreśla. Burmistrz przyznał, że słup energetyczny przy drodze może faktycznie przeszkadzać, dlatego będzie dążył do tego, aby został przesunięty. 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.