- Reklama -

- Reklama -

Stary Biłgoraj – cz. II

Biłgoraj staje się coraz większy i coraz piękniejszy.

- Reklama -

Polityka państwa doprowadziła, że w okresie międzywojennym powstało wiele zakładów i obiektów handlowych w naszym mieście. Zacznę od rodziny. Babcia Franciszka Szubiakowa miała restaurację – przy dużym kościele – jak mówiono. Na placu w niedzielę parkowały furmanki, których właściciele po Mszy św. raczyli się suto zakrapianym obiadkiem. W efekcie dobre, mądre konie odwoziły śpiących właścicieli do swoich domostw na obrzeżach miasta. Tu wymienię nazwiska biłgorajaków, którzy prowadzili działalność przemysłowo-handlową: Michał Makarzec – galanteria, Karol Klimkiewicz – produkty naftowe i broń myśliwska, Władysław Bielakowski i Konstancja Szanajca – hotel i restauracja, Franciszek Mroczkowski, Zygmunt Szalak, Jan Świerszcz, Józef Rzęsa i bracia Tochmanowie – wyrób i sprzedaż wędlin, Aleksander Szozda i Jan Tryczyński – wyroby cukiernicze, Władysław Szozda i Jan Chrząstowski – piekarnie, Bohdan Hussar – hurtownia spółdzielcza, Wacław Matraś – działacz PSS. Działali tu również: Antoni Markiewicz, Jan Malawski, Wincenty Buliński.

toyota Yaris

Folwarkiem Różnówka zarządzał Roman Wahl (zginął w Oświęcimiu). Stawy rybne w Różnówce należały do Jana Ćwikły. Sytuacja biłgorajskich sitarzy była trudna. Monopolistą był milioner Uryś Zylberg.

Kapitalizm zniszczył biłgorajskie rody sitarzy, tu wspomnę: Buiłków, Iwańczyków, Kłosków, Książków, Łońskich, Malawskich, Małysów, Matrasiów, Mazurów, Skrobańskich, Szczurkowskich i innych.

Pierwszym zakładem przemysłowym w Biłgoraju był tartak Kazimierza Wolanina, wybudowany w 1919 r. Obok w 1925 r. powstał tartak i młyn o napędzie parowym. Właścicielem był Judka Szarf (po wojnie Jan Klik i Maksymilian Perkowski). Moja rodzina mieszkała vis a vis na ulicy Przemysłowej – jedynej wówczas dzielnicy przemysłowej naszego miasta.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Były jeszcze młyny. Pierwszy na Różnówce należał do Hersza Szejwelda. Drugi na rzece Osa na Bojarach należał do Zylberfajna. Trzeci był w Puszczy na Czarnej Ładzie. Okres prosperity przypadał na lata 30. Biłgorajska Rada Narodowa powołała miejską komisję – Centrum Okręgu Przemysłowego (COP) w składzie: burmistrz – Kazimierz Kryński, posłowie: Kondysar i Kroebel, ławnik – inż. Ischakiel Reich, inżynier powiatowy – Włodzimierz Michalski. Jego projekty to obecny budynek Muzeum Ziemi Biłgorajskiej, poczta i były bank oraz dom na Dylach.

Nadleśniczym był Ryszard Muller, który okazał się być niemieckim szpiegiem abwery i został zlikwidowany przez oficerów polskiego wywiadu w 1939 r. Bankiem kierował Wajsman, a po nim Icek Wircer, którego syn utrzymuje bliskie kontakty z naszym miastem. W 1926 r. powstały w Biłgoraju Kasy Stefczyka. Prezesem był Jan Ćwikła, a pożyczki były udzielane rolnikom na bardzo niski procent.

W Biłgoraju od 1917 r. istniała kolej wąskotorowa do Zwierzyńca, gdzie przesiadano się do szerokotorowej na trasie Bełżec – Lublin). Zawiadowcami byli: Stanisław Olejko, Jan Strobel i Zenon Trojanowski. Transport autobusowy należał do Wiktora Węgrzyna, który miał prywatny autobus marki „Berliet”.

Naczelnikiem poczty od 1919 r. był Stanisław Kruszyński (Kogut), a głównym konserwatorem – Paweł Buczek. W 1930 r. wybudowano w mieście elektrownię (obecnie siedziba BARR), której kierownikiem był Wacław Romanowicz.

Kinematografia „wkroczyła” do Biłgoraja w 1925 r. Właścicielem kina był Lejzor Kaminer.

Warto przypomnieć, że laureat literackiej nagrody Nobla (1978 r.) Izaak Baszewis Singer (ur. 1902 r.) przebywał w naszym mieście i tak go pięknie opisał: „W gasnącym świetle dnia wszystko wydawało się piękniejsze. Kwiaty i drzewa były bardziej wyraźne, zielone, soczyste, promieniujące światłem zachodzącego słońca i aromatyczne… Wydawało mi się, że pola, łąki i mokradła muszą przypominać ziemię Izraela – świat wydawał się otwartym pięcioksięgiem. Między Zwierzyńcem i Biłgorajem krajobraz był zachwycający. Jechaliśmy przez lasy i łąki mijając chaty kryte strzechą lub bielony domek kryty gontem. Choć moja matka zawsze wychwalała Biłgoraj, okazał się jeszcze ładniejszy niż jej opisy. Domy tonęły w ogrodach i sadach, stały przed nim ogromne kasztany. Otaczające go lasy wyglądały z oddali jak błękitna wstęga. W miasteczku panował błogi spokój, jakiego nigdy przedtem nie zaznałem. Pachniało świeżym mlekiem i rozczynionym ciastem. Wojna i nędza wydawały się być daleko stąd. Dom dziadka (ul. Nadstawna) zbudowany z pobielanych bali o dachu porośniętym mchem i ławką pod oknami, znajdował się w pobliżu bożnicy, mykwy i przytułku dla ubogich. Ciotka częstowała nas ciastem z suszonymi śliwkami, które smakowały jakby je upieczono w raju. Głosy ptaków, świerszczy, owadów dzwoniły mi w uszach. Kiedy uniosłem wzrok zobaczyłem biłgorajską synagogę, a za nią pola rozciągające się do skraju lasu. Marzyłem, aby móc tutaj zostać na zawsze”.

Ten obraz Biłgoraja widziany oczami Singera jeszcze na początku XX w. widzę i opisuję po dziś dzień. „Rodacy – biłgorajacy, kochajcie nasze miasto! Jest piękne”.

Kazimierz Szubiak

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.