Tor Motorsport Arena Oschersleben ponownie potwierdził swoją reputację jako jeden z najbardziej nieprzewidywalnych obiektów w kalendarzu. Kapryśna pogoda, nagłe zmiany warunków i nieplanowane przerwy sprawiły, że każdy zespół musiał wykazać się elastycznością, refleksem i chłodną głową.
Piątkowy deszcz przekreśla treningi
Już w piątek pogoda postawiła kierowcom poważne wyzwanie. Prognozy pogody nie wskazywały na opady deszczu podczas sobotnich i niedzielnych wyścigów. Wiec piątkowe deszczowe treningi nie wnosiły nic do ustawień samochodu na weekendowe wyścigi. Tym samym jedyny sobotni trening urósł do rangi kluczowego momentu weekendu.– Zwykle mamy kilka sesji, by przetestować różne ustawienia auta. Tym razem był tylko jeden trening – i trzeba było go wykorzystać maksymalnie – komentuje Karol.
Kwalifikacje: pokerowa zagrywka i... pogodowa niespodzianka
W niedzielnych kwalifikacjach Karol zdecydował się na odważny manewr. Nad torem gromadziły się czarne chmury, a prognozy wskazywały na rychły deszcz. Kierowca postanowił wyjechać na tor jako jeden z pierwszych – licząc, że uda się wykręcić dobry czas, zanim pogoda się pogorszy.– To była decyzja z gatunku tych trudnych. Wszystkie sygnały wskazywały na zbliżający się deszcz, a kiedy masz kilka minut na reakcję – musisz działać – tłumaczy Karol. – Dwa lata temu, na tym samym torze, wyjechaliśmy później i nie zdążyłem zrobić okrążenia po suchym. Pamiętałem tamtą sytuację bardzo dobrze i tym razem chciałem przechytrzyć pogodę. Ale... to pogoda przechytrzyła mnie
Deszcz nie spadł. Kierowcy, którzy zaryzykowali i poczekali do końcówki sesji, poprawili swoje czasy. Karol wywalczył czwartą pozycję startową – solidny punkt wyjścia do walki o podium.
Start opóźniony, tempo wysokie, ale... żwir bez litości
Niedzielny wyścig również nie przebiegł zgodnie z planem. Start został opóźniony o godzinę z powodu awarii jednego z aut, które rozlało olej na torze. To wymusiło długą neutralizację i czyszczenie nawierzchni.Na drugim okrążeniu swojego przejazdu Karol wpadł w poślizg w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się olej, i wypadł z toru w żwirową pułapkę. To kosztowało go utratę drugiego miejsca, które – jak sam przyznaje – mógłby spokojnie dowieźć do mety.
– Ten moment kosztował nas bardzo dużo. Czułem, że mamy tempo, żeby powalczyć o coś więcej, ale żwir nie wybacza. Na szczęście udało mi się wrócić do wyścigu i utrzymać tempo do samego końca – podsumowuje.
Kolejne podium i jasny sygnał: forma wciąż rośnie
Ostatecznie Karol finiszował na trzecim miejscu, ponownie stając z Kubą na podium w serii Porsche Sports Cup Deutschland.– To właśnie w takich trudnych wyścigach człowiek uczy się najwięcej. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, ale trzeba zachować rytm, zimną krew i dowieźć wynik. Każde podium to dla mnie krok naprzód – podkreśla Karol.
Na uwagę zasługuje także skład zespołu. Kręt i debiutujący w serii Jakub Twaróg tworzą wyjątkowy duet dwóch niezależnych kierowców, bez klasycznego podziału na lidera i wspierającego. Taki układ to rzadkość – i dodatkowa motywacja.
– Cieszę się, że mogę rywalizować u boku Jakuba. Dobrze się rozumiemy, uzupełniamy i wspólnie pchamy ten projekt do przodu – mówi Kręt.
Wsparcie, które napędza karierę
Nie bez znaczenia pozostaje również zaplecze organizacyjne. Karol Kręt nie ukrywa wdzięczności wobec Województwa Lubelskiego, które od lat wspiera jego karierę i pozwala mu rywalizować na europejskich torach.
– To nie tylko logo na kombinezonie – to realne, codzienne wsparcie, które pozwala mi realizować sportowe cele. Jestem ogromnie wdzięczny za to zaufanie i pomoc – mówi Karol.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.