Mecz rozpoczął się w wymarzony sposób dla gospodarzy. Już w 4 minucie spotkania przypadkowe zagranie ręką w polu karnym Aleksa Goncharevicha na bramkę z jedenastu metrów zamienił Marcin Żurawski. A dwie minuty później było już 2:0 dla gospodarzy. Z piłką wrzuconą z rzutu rożnego minął się Anton Alfimov, a ta spadła pod nogi Bartłomieja Stępniaka, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w siatce Łady. Na szczęście Łada szybko złapała kontakt bramkowy, bo już trzy minuty później Damian Chmura strzelił swoją pierwszą bramkę w tym meczu. Aleks Goncharevich wrzucił piłkę z rzutu wolnego na długi słupek, a tam świetnie znalazł się właśnie Chmura. Kolejne minuty to przede wszystkim gra w środku pola i nic ciekawego dla oka. W 30 minucie spotkania Adam Pawluk przy próbie dośrodkowania trafił w poprzeczkę. Sześć minut później świetną okazję do wyrówania miał Damian Chmura. Zobaczyliśmy niemalże kopię bramki z 9 minuty, tylko że tym razem Damian uderzył minimalnie niecelnie. Jednak jak mawia przysłowie „co się odwlecze, to nie uciecze”, Damian Chmura doprowadził do wyrównania w 44 minucie spotkania. I znowu dośrodkowywał Goncharevich z rzutu wolnego. Druga połowa rozpoczęła się fantastycznie dla biało – niebieskich. W 50 minucie z rzutu wolnego na bramkę strzelał Goncharevich, Michał Matyjaszek wybił piłkę przed siebie, a na błąd bramkarza czekał już nie kto inny jak Damian Chmura, który z najbliższej odległości wpakował piłkę głową do siatki gospodarzy. W 55 minucie spotkania powinno być 4:2 dla Łady. Wybitą po rzucie rożnym piłkę zebrał Jakub Kołodziej i precyzyjnym strzałem pokonał Matyjaszka… ale…. sędzia boczny dopatrzył się pozycji spalonej. Kto i kiedy był na pozycji spalonej to wie tylko sędzia boczny. Od tego momentu nastąpił zwrot w meczu, jakiego chyba nikt się nie spodziewał. W 63 minucie spotkania żółtą kartkę za faul obejrzał Mykola Cherniuk. Siedem minut poźniej Cherniuk obejrzał drugą żółtą kartkę, choć trzeba przyznać, że była ona mocno kontrowersyjna. W 78 minucie grając w „10” Łada podwyższa jednak prowadzenie. Bramkę po wrzutce z rzutu rożnego przez Jakuba Kołodzieja strzela Mariusz Szarlip. I mamy 4:2. Wydawałoby się, że jest „po meczu”. Nic bardziej mylnego… Dwie minuty później Anton Alfimov broni w sytuacji sam na sam z napastnikiem gospodarzy. Kolejne dwie minuty później Jakub Kapuśniak strzela bramkę samobójczą. Minuta później i gospodarze po składnej akcji doprowadzają do wyrównania a strzelcem bramki był Sylwester Kuks. W końcówce meczu zarówno gospodarze jak i goście mieli swoje szanse na objęcie prowadzenia, ale ich nie wykorzystali. Sędzia główny spotkania doliczył aż 8 minut do regulaminowego czasu gry. Powiedzieć, że było bardzo nerwowo, to jakby nic nie powiedzieć. Na szczęście wynik spotkania nie uległ zmianie i możemy cieszyć się z awansu do IV ligi. Jechaliśmy do Łaszczówki z celem postawienia ostatniego kroku w kierunku awansu. Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania. Drużynę Pogoni uważam za jedną z solidniejszych w lidze, a ich boisko także nie należy do najprzyjemniejszych. Przespaliśmy troszkę początek spotkania, ale udało się odrobić to z nawiązką. Niestety musieliśmy kończyć mecz w „10” i dzięki serii nieszczęśliwych wypadków oraz błędów w obronie nie udało się dowieźć zwycięstwa do końca – powiedział po meczu autor hattricka Damian Chmura. Pogoń 96 Łaszczówka – Łada 1945 Biłgoraj 4:4 Bramki: 1:0 Żurawski 4′ – karny; 2:0 Stępniak 6′ 2:1 Chmura 9′; 2:2 Chmura 44′; 2:3 Chmura 50′; 2:4 Szarlip 78′; 3:4 Kapuśniak – samobój; 4:4 Kuks 83′ Pogoń – Matyjaszek – Stępniak, Łaba, Stożek (87 – Kozak), Bukowski (60 – Kuks), Żurawski, Ozkavak (70 – Jakubiak (84 – Z. Jeruzal)), J. Jeruzal, Podborny, Towbin, Jędrzejewski (90 – Lomber) Trener – Jerzy Bojko Łada – Alfimov – Chmura, Kubik (76 – Szarlip), Kołodziej (90 – Zwolak), Dorosz, Cynka, Skiba, Nawrocki (68 – Kapuśniak), Cherniuk, Pawluk (90 – Misiarz), Goncharevich (90 – Josue) Trener – Jarosław Czarniecki info: ladabilgoraj.pl
Awans jest nasz! Łada Biłgoraj już oficjalnie czwartoligowcem
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
SportMecz rozpoczął się w wymarzony sposób dla gospodarzy. Już w 4 minucie spotkania przypadkowe zagranie ręką w polu karnym <strong>Aleksa Goncharevicha</strong> na bramkę z jedenastu metrów zamienił <strong>Marcin Żurawski</strong>. A dwie minuty później było już 2:0 dla gospodarzy. Z piłką wrzuconą z
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)