- Reklama -

- Reklama -

Spojrzenie w przeszłość

Książka, którą polecam nie tylko biłgorajakom, opisuje losy czterech rodzin. Krzysztof Garbacz, biłgorajanin, żyjący w Zielonej Górze, napisał książkę, którą czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem.

- Reklama -

Krzysztof Garbacz opisuje historię biłgorajskich rodów.

Mulawa wybory do 05.04.2024

„Ponad 100 lat temu na terenie leśnego regionu zwanego Biłgorajszczyną, wówczas leżącego na zachodnim skraju Imperium Rosyjskiego, splotły się losy trzech rodzin. Byli to Mysakowscy, Nowakowscy i Gryblewscy, do których z czasem dołączyli Kucharscy. Niestety, archiwaliów, które dotyczyłyby części moich przodków po mieczu – Garbaczów i Stępniów, już nie odnajdę, bowiem te w znacznym stopniu spłonęły razem z ich domem 11 września 1939 r. podczas ataku lotniczego Niemców na Biłgoraj, połączonego z podpaleniem miasta przez dywersantów.

Z czasem, w miarę zapoznawania się z treścią dokumentów coraz bardziej zagłębiałem się w skomplikowane, niekiedy pełne dramatyzmu życiorysy niektórych członków opisywanych w niniejszej książce rodzin, którzy z racji swoich profesji byli zmuszeni kilkakrotnie w swoim życiu do zmiany miejsca zamieszkania.

Mysakowscy, Nowakowscy i Gryblewscy w XIX i na początku XX wieku były to rodziny wielodzietne, żyjące niekiedy w bardzo trudnych warunkach materialnych i boleśnie doświadczone przez los, zwłaszcza w okresie pierwszej i drugiej wojny światowej. Okres międzywojenny to czas budowania struktur państwowych po 123 latach niewoli, a dla moich przodków i ich krewnych to podejmowanie prób odnalezienia się w nowej rzeczywistości porozbiorowej i powojennej, i zapewnienie bytu najbliższej rodzinie. U Mysakowskich osierocone przez matkę młodsze dzieci, wobec nieobecności ojca zesłanego na Syberię, były utrzymywane przez starsze rodzeństwo, a także przez ich wujów i ciotki. Sytuacja materialna dzieci po powrocie Antoniego Mysakowskiego z zesłania zasadniczo się nie poprawiła, bo on sam borykał się ze swoimi problemami i w latach dwudziestych i jeszcze w trzydziestych, główny ciężar związany z utrzymaniem i wykształceniem młodszego rodzeństwa spoczywał na Halinie, córce Antoniego, pracującej w Hurtowni Współdzielczej w Biłgoraju. Dla poznania losów rodziny Mysakowskich wielkie znaczenie miało odkrycie dziennika starszej siostry mojej babci Haliny – Janiny Mysakowskiej, opisującej zdarzenia z życia rodzinnego od 1912 do końca 1919 r, czyli schyłku swojego krótkiego życia, zdarzenia przeplatane m.in. krótkimi opisami dramatycznych sytuacji dziejących się w okresie pierwszej wojny światowej. Obraz tamtej rzeczywistości wojennej z punktu widzenia ludności cywilnej uzupełniają listy, pisane głównie przez Stanisławę Mysakowską do męża Antoniego, skazanego w 1915 r. przez carski wojenny sąd na bezterminowe zesłanie na Sybir. Wykorzystałem także opowieści jednej z jej córek, stuletniej Jadwigi Karpińskiej. Po pradziadku Antonim pozostało niewiele osobistych pamiątek, złożonych do drewnianego kuferka, przywiezionego przed laty z Syberii. Na biłgorajskim cmentarzu przy ul. Lubelskiej znajduje się grób, w którym został pochowany w 1948 r. Słyszałem rodzinną opowieść, że w czasie zsyłki na Syberię wędrował on po wsiach i zarabiał na swoje utrzymanie, zajmując się naprawą starych garnków. A oto moje wspomnienia. Minęło jeszcze wiele lat, zanim „pustynia” bezpowrotnie zniknęła z biłgorajskiego krajobrazu. Sam pamiętam i jeszcze „czuję” parzący piasek pustynny oraz kłującą rzadką roślinność, porastającą Piaski nieopodal murowanego budynku koszarowego – siedziby późniejszej Hurtowni Współdzielczej, a następnie, po drugiej wojnie światowej, Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Nadszedł rok 1944. Późną wiosną do Lubelszczyzny zaczął zbliżać się front z głównymi siłami wchodzącymi w skład oddziałów Armii Czerwonej, a za nim podążało NKWD, mające za zadanie opanowanie urzędów i „utrwalenie władzy ludowej” na terenach wyzwolonych spod okupacji hitlerowskiej. Zanim to nastąpiło, Niemcy w czerwcu tego roku przeprowadzili zmasowany atak na partyzantów zgrupowanych w Lasach Janowskich i na terenie wschodniej części Puszczy Solskiej. W czasie operacji pod kryptonimem „Sturmwind I” i „Sturmwind II” oddziały partyzanckie zostały rozbite i wielu żołnierzy AK zginęło między innymi w bitwie pod Osuchami. Zemsta nazistów w czasie trwania operacji „Sturmwind” i po jej zakończeniu w okrutny sposób dosięgła zarówno partyzantów, jak i ludność cywilną. Pod koniec czerwca i na początku lipca 1944 r. codziennością były tortury i morderstwa. Codziennie z obozu przejściowego, który Niemcy urządzili w Biłgoraju, wysyłano transporty liczące po kilkaset osób do obozu koncentracyjnego na Majdanku, na Zamek Lubelski lub na zamojską Rotundę. Niektórych wywieziono na przymusowe roboty w głąb Rzeszy. Ostatnim zbrodniczym aktem dokonanym przez hitlerowców w ramach operacji „Sturmwind II” była egzekucja 65 osób, przeprowadzona 4 lipca 1944 r. pod Biłgorajem, między wsią Rapy a stacją kolejową.

Dwa tygodnie później, a dokładnie 20 lipca Armia Czerwona sforsowała Bug i wkroczyła na Lubelszczyzną. Już 24 lipca Biłgoraj został zajęty przez oddziały z 1 Frontu Ukraińskiego w ramach operacji lwowsko-sandomierskiej. W tym samym dniu Armia Krajowa przystąpiła do realizacji planu „Burza”, przejawiającego się m.in. prowadzeniem dywersji na tyłach wojsk niemieckich, zaciętym nękaniem cofających się jednostek, obroną ludności cywilnej oraz jej mienia przed zniszczeniem, a wobec wkraczających czerwonoarmistów występowaniem w roli gospodarza. W tej sytuacji niezbędne było ujawnienie się walczących z Niemcami oddziałów AK oraz przedstawicieli cywilnej władzy administracyjnej. Dnia 25 lipca z sowieckim władzami kontakt nawiązał komendant obwodu biłgorajskiego AK, kpt. Józef Gniewkowski, a Delegat Rządu Bronisław Mazurek ujawnił się i rozpoczął swoje urzędowanie.

W tym czasie do miasta wkroczył oddział Armii Ludowej z zamiarem zorganizowania władzy ludowej wraz z organami bezpieczeństwa publicznego i milicji obywatelskiej. W dniu 29 lipca w podbiłgorajskim lesie na Bojarach nastąpiła koncentracja uzbrojonej kompanii Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa. Po przybyciu Delegata Rządu RP na powiat biłgorajski i członków Delegatury nastąpiło wkroczenie Korpusu do Biłgoraja. Po uroczystym przywitaniu przez mieszkańców miasta rozpoczęto organizację Starostwa Powiatowego”.

 

Kazimierz Szubiak

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.