Mulawa góra do 05.04.2024

- Reklama -

- Reklama -

Ściana Pamięci jakby w izolacji

- Reklama -

 To mnie trochę siekło, a nawet poruszyło. Uroczyste odsłonięcie Ściany Pamięci holokaustu w Biłgoraju, poświęcone masowej zagładzie Żydów o nieznanej dotychczas skali – około połowy mieszkańców miasta, tj. ok 4000 osób – odbyło się tylko z udziałem niektórych przedstawicieli środowisk i władz miasta. A gdzie reszta? 

Dodam, mimo nadanego rozgłosu w mediach. Uczestników, wyłączając gości z Izraela i Warszawy było niewielu, zwłaszcza tych niezaangażowanych organizacyjnie. Nie było udziału przedstawicieli np. kościoła katolickiego i prawosławnego, nie mówiąc już o przedstawicielach środowisk prawicowych. Jakby ich w naszym mieście i powiecie brakowało. A tak przecież nie jest. Wręcz odwrotnie, mają oni obecnie pierwszoplanowe znaczenie. To wyglądało jakby na odwrócenie się tych środowisk plecami do jakże wymownej uroczystości – oddania hołdu pomordowanym obywatelom Biłgoraja tylko dlatego, że byli wyznania mojżeszowego. A może to skrywany bojkot? To sugerować może też, że całe trudne przedsięwzięcie zbudowania na biłgorajskim okopisku Ściany Pamięci jest w jakiejś tam mierze niedoceniane i w pewnym stopniu izolowane od reszty biłgorajskiego społeczeństwa. A może taka postawa izolacji tego wydarzenia wynikała z braku empatii dla zamordowanych i nielicznych jeszcze żyjących świadków. Wydaje się, że rozmiary tego holokaustu powinny wystarczająco wstrząsnąć każde sumienie, niezależnie po której teraz stoi stronie politycznej. Tu nie ma przedawnienia, to powinna być wieczna przestroga dla ludzkości, bo pamięć o ludobójstwie nie zna granic. Dlatego po 75 latach od tamtej tragedii powinny być zachowane współczucie i solidarność z jeszcze żyjącymi, a pamiętającymi tamte czasy. I tacy byli na tej uroczystości i mało tego, jeden z nich potrafił ze zdumiewająco biegłą  polszczyzną rozmawiać, a nawet tłumaczyć w „biegu” wygłaszane przemówienia. To światowej sławy aktor pochodzący z Biłgoraja, to Szmulik Alzmon-Wircer. Warto go zapamiętać. Ta żydowska konotacja nie powinna mieć żadnej negatywnej wymowy, przecież ci Żydzi, którzy zginęli, to byli nasi współobywatele, a ich najbliżsi byli niejednokrotnie partyzantami w naszych lasach, walcząc nawet razem z AK. Inni  przelewali krew w powstaniu warszawskim, a byli też w armii Andersa. Widziałem na własne oczy na cmentarzu poległych pod Monte Cassino nagrobki z hieroglifami w jęz. hebrajskim, a obok, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło, nagrobki z półksiężycem, czyli wyznawcami islamu. I tam, o ile wiem, odbywają się uroczystości ekumeniczne. I takich uroczystości oczekiwałem w Biłgoraju 6. września, kilka dni temu. Bo przecież Polacy też oddawali życie, ratując Żydów. Taka ekumeniczna uroczystość miałaby znaczenie bardziej uniwersalne i to w czasie, kiedy powstają na świecie nowe uprzedzenia i ksenofobie do innowierców, do ludzi o innych światopoglądach. Pamiętamy, jak zabiegał o zbudowanie na Majdanku świątyni ekumenicznej śp. abp J. Życiński, miało być 5 „ołtarzy” dla głównych religii i jeden dla bezwyznaniowców. Był nawet już poświęcony kamień węgielny pod jednoczącą budowę i był też smutny koniec tego zamysłu. Główni sponsorzy wycofali się. Za to były posadzone przez przedstawicieli wymienionych religii młode dęby pokoju. Byłem tam i wtedy, jako śląski delegat z ramienia Towarzystwa Opieki nad Majdankiem i widziałem, jak abp J. Życiński swoimi rękami sadził takie drzewko, a obok robili to wyznawcy judaizmu, islamu, prawosławia i protestanci. Miał to być godny przykład dla potomnych, ale jakoś do Biłgoraja jeszcze nie dotarł. Byłby to też godny przykład dla młodzieży i ich nauczycieli. Byłoby to pójście śladem naszego Papieża Jana Pawła II, który będąc 26 marca 2000 r. pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie wkładał do szczeliny między głazami w tej Ścianie symboliczną karteczkę z tajemniczą prośbą do żydowskiego Boga Jahwe. Teraz mamy w Biłgoraju namiastkę tamtej Ściany o dług. 57 m, bo mniejszą, licząc krokami, długości ok. 25 m, tylko powstałej z innych pobudek i potrzeb, ale z jakże uzasadnionych.  Trzeba tu podkreślić olbrzymie zasługi pana A. Bary, dzięki któremu powstała i zrealizowana taka myśl za fundusze z Izraela i naszych polskich ofiarodawców. Również sam projekt tchnący spokojem i ciszą wykonany został społecznie przez panią arch. I. Koszel-Cis. Biłgoraj pod tym względem może być przykładem dla innych miast. Ma słynną już w całej Polsce ławeczkę Singera, ma postument uwieczniający miejsce dawnej synagogi, a ponadto jest na ukończeniu Miasteczko na Szlaku Kultur z jakże ciekawą synagogą wraz z otaczającą  zabudową. Więc jak to jest z tą izolacją? Jest, czy jej nie ma?

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.