- Reklama -

- Reklama -

Rewitalizacja dalej aktualna

- Reklama -

  Chciałbym dodać trochę optymizmu do tego tytułu i nie będzie to przysłowiowa wazelina, jeśli skomentuję po swojemu ostatni negatywny wynik rankingu na rewitalizację centrum Biłgoraja, bo ten autowy wynik wcale nie przekreśla planów i nadziei na nowoczesne zagospodarowanie Placu Wolności, w domyśle Rynku. O tym przekonał mnie ogólnikowo burmistrz w rozmowie na moje życzenie, kiedy to wyraziłem niepokój o przyszłe losy centralnego placu w Biłgoraju, który na chwilę obecną przynosi ujmę nazwie miasta przez swoje zaniedbanie. Tak zaniedbanego placu w centrum miasta nie znam w dość dużym promieniu. Przekonałem się o tym na własnym stawie skokowym, kiedy przed pocztą skręciłem go boleśnie na wyboistych płytkach chodnikowych, które w tym miejscu są szczególnie zniszczone przez korozję wodno-zimową i ciężkie pojazdy. Miałem nawet zamiar skarżyć za to winne władze miasta, domagając się stosownego odszkodowania. Ale to mi przeszło i obecnie po masażach w Biłgoraju i po zabiegach w sanatorium w Busku Zdroju stan mojej nogi wrócił do normy. Wracając do rozmowy z burmistrzem, to zaznaczam, że w szczegółach nie przekonał mnie do końca, bo część wątpliwości zostało, ale innego typu. Zresztą na dyskusję o szczegółach nie było czasu, a moje zastrzeżenia były kwitowane dość stanowczo i jednoznacznie, co według mnie ma dwie strony: jedną, że ma się jasną wizję i pewność siebie, a drugą, że można się mylić i być pod wpływem własnej rutyny, a nie wiedzy. W każdym razie nie mogę odmówić racji burmistrzowi, że w sprawie rewitalizacji trzeba śledzić dokładnie warunki i preferencje, jakie decydują w bardzo dużym stopniu o powodzeniu zgłaszanego wniosku i zarazem projektu. Z tym się zetknąłem już ponad dziesięć lat temu, kiedy składałem kilka razy wnioski o dofinansowanie unijne własnych inwestycji z negatywnym skutkiem. Przyznam, że robiłem to według swojej wiedzy opartej na doświadczeniach zdobytych w placówkach naukowo-badawczych. Wydawało mi się, że racje są po mojej stronie. Tak jednak nie było. Mierne oceny przekreślały szanse na zdobycie określonej sumy punktów. To mnie irytowało i chcąc nie chcąc, zdałem się wtedy na młodych absolwentów po ekonomii, którzy nie znając w szczegółach istoty zagadnienia, potrafili „naciągać” w granicach rozsądku odpowiednie parametry, robiąc niewielkie odstępstwa od moich założeń, co przekładało się natychmiast na wzrost punktów, na wystarczającą sumę punktów do zakwalifikowania projektu do puli finałowej. I na takie założenia powoływał się burmistrz, twierdząc, że ostateczną wersję wniosku o pomoc finansową na rewitalizację Placu Wolności zgłosi w przyszłym roku do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. Przed samym wysłaniem pozna dokładnie „regulamin” jeszcze raz i dokona ostatecznego przeglądu szczegółowych parametrów, by nie przegapić możliwości zdobycia maksymalnej ilości punktów. Przyznał też, że przygotowania materiałów pod ten wniosek już trwają, a spodziewa się, że kryteria do oceny będą znacznie korzystniejsze niż to było w ogłoszonym niedawno rankingu. Moim zdaniem, burmistrzowi trzeba przyznać rację i docenić jego doświadczenie w ubieganiu się o pomoc zewnętrzną zdobytą przy poprzednich staraniach o pomoc dla inwestycji drogowych. To jest wystarczający powód, aby zaufać burmistrzowi, bo osiągał już kilkakrotnie sukcesy. I za to, burmistrzowi należy się chwała zapisana w kronikach Biłgoraja, z tym że trzeba zauważyć, iż za takim podejściem do tematu kryje się też pewne niebezpieczeństwo. Mianowicie, można w ten sposób „przesadzić” i podporządkować przesadnie chęci zdobycia jak największej ilości punktów kosztem jakości rozwiązań merytorycznych. Inaczej mówiąc, można w ten sposób za więcej punktów uzyskać bylejakość. Bo to może być tylko sukces urzędniczy, nie na miarę potrzeb urbanistycznych i architektonicznych. Chciałbym tu mieć swoje trzy grosze i stawiać znak zapytania, czy bez roli przewodniej architekta uda się uzyskać optymalne rozwiązania. Moim zdaniem, w tak ważnym temacie powinien autoryzować założenia programowe i ogólną koncepcję doświadczony architekt i zarazem ambitny patriota, jako zasiedziały biłgorajanin, któremu będzie zależało szczególnie na jakości finalnej, a nie tylko na ilości punktów w rankingu, choć bez nich reszta staje się mrzonką. Dam przykład. W Biłgoraju jest taki człowiek, który dokonał cudu i zrealizował swoje marzenie. Jest to arch. Rudolf Buchalik, autor i twórca wizji Miasteczka na Szlaku Kultur. Takiego zdobył Tadeusz Kuźmiński – główny realizator Miasteczka. A burmistrzowi też taki człowiek jest niezbędny, tylko czy jemu na tym tak zależy? Musiałby to udowodnić.

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.