- Reklama -

- Reklama -

Rekonstruktorzy odbudowali partyzancką ziemiankę (foto)

- Reklama -

To było niezwykłe przedsięwzięcie. Najpierw w kilku głowach zrodził się pomysł, aby przywrócić pamięć historycznemu miejscu w lesie nieopodal Aleksandrowa. Był to pomysł zapaleńców – członków grupy rekonstrukcyjnej „Wir”. Od lat pasjonują się oni historią swojej Małej Ojczyzny, w szczególności dziejami partyzantki na tej ziemi. Rekonstruktorzy czczą pamięć swojego patrona – por. Konrada Bartoszewskiego ps. „Wir”, biorąc udział w inscenizacjach bitew partyzanckich, w uroczystościach patriotycznych czy organizując piesze rajdy szlakami partyzantów.
W sierpniu bieżącego roku ich plany dotyczące odbudowy ziemianki zaczęły się realizować. Nie mogłyby się one ziścić, gdyby nie pomoc wielu osób. Nie odmówił jej Zygmunt Gontarz, właściciel działki, na której umiejscowiona jest ziemianka, lokalni przedsiębiorcy, władze gminy oraz zwykli mieszkańcy Aleksandrowa. Ich działania wsparli także Piotr Bartoszewski, syna porucznika Bartoszewskiego, oraz Ministerstwo Obrony Narodowej.
Prace trwały blisko dwa miesiące. Należało zrobić wykopy, przyszykować materiał do budowy ziemianki oraz ją wykończyć. Wszystko ze szczegółami, bazując na archiwalnych zdjęciach i przekazach osób, pamiętających jeszcze opowieści partyzantów z oddziału „Wira”.
Ziemianka, nazywana „bunkrem”, to część obozu, który powstał jesienią 1943 roku. Na terenie obozu funkcjonowała szkoła podoficerska, a Kurs Młodych Dowódców Piechoty prowadził dowódcza oddziału. Uczestnicy kursu przygotowywali się do realizacji planu „Burza”, brali udział w licznych akcjach dywersyjno-bojowych i w transportowaniu broni zrzutowej. Był tu także szpital partyzancki.
Bunkier ma wymiary 6 na 9 metrów. Zrobiony jest z drewnianych bali, z jednym oknem w połaci dachu. Na środku żarzy się piecyk, daje on sporo ciepła osobom przebywającym w środku ziemianki. Dach budowli obsypano ziemią i zamaskowano mchem. Obok stoi drewniany brzozowy krzyż, pod którym uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty i znicze.
Na uroczystość otwarcia schronu przybyli mieszkańcy Aleksandrowa na czele z wójtem gminy Józefem Białym, kombatanci, rekonstruktorzy z grupy „Wir”. Mszę św. sprawował ks. Łukasz Wojtaszek, który w swoim kazaniu mówił o miłości do Ojczyzny i o poświęceniu – sprawach jakże ważnych i aktualnych również dziś. Głos zabrał także przewodniczący grupy Andrzej Sokal. – 72 lata temu niemiecki okupant zrównał z ziemią ten obiekt z nadzieją zatarcia pamięci o bohaterskich żołnierzach, którym na sercu zawsze leżały słowa „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Walczyli o każdy skrawek naszej ziemi, przelewając polską krew. Nie marzyli o swoich przywilejach i zasługach, ale o wolnej i niepodległej Polsce. Dziś my, ich spadkobiercy, postanowiliśmy, że pamięć o nich nigdy nie zaginie i podjęliśmy się odbudowy zniszczonego schronu jako symbolu męstwa i bohaterstwa żołnierzy porucznika Konrada Bartoszewskiego – powiedział podczas uroczystości.
W lesie, wśród szumiących sosen, czas, zdawałoby się, cofnął o kilka dekad wstecz. Dym z partyzanckiego ogniska, czarno-białe zdjęcia pokazujące obozowe życie partyzantów, repliki broni czy przedmiotów codziennego użytku pieczołowicie zbieranych przez członków grupy „Wir” – wszystko stworzyło niepowtarzalny nastrój i przywracało wspomnienia o minionych czasach. Zdawałoby się, że drzewa nucą słowa piosenek, śpiewanych po cichu przy partyzanckim ognisku siedemdziesiąt lat temu. Las pamięta, ta ziemia pamięta i ludzie też będą pamiętać…

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.