- Reklama -

- Reklama -

„Plamy” Biłgoraja na wymarciu

- Reklama -

Czyli inaczej mówiąc, liczba miejsc i obiektów przynoszących miastu ujmę, a nawet wstyd i zażenowanie, maleje. Została już ich tylko resztka i to mająca mniejsze znaczenie dla promocji miasta, no, może poza starym targowiskiem, ale zauważmy, rośnie już nowoczesny konkurent po drugiej stronie rzeki. Inne plamy, moim zdaniem, tracą na ostrości, bo robi się maskujące zabiegi, czyli tzw. liftingi, a można dodać, takie pożal się Boże, czyli na odczepkę, które rażą już po kilku latach, kiedy niedoróbki i bylejakość wychodzi na światło dzienne. Myślę tu o skwerkach w pobliżu kościółka i ten – również reprezentacyjny – z obeliskiem upamiętniającym 100-lecie odzyskania niepodległości przy dużym kościele przy ul. 3 Maja.

Do tych najbardziej szpecących „plam” nawiążę jeszcze później, a teraz zacznę od dużego rozmachu, z jakim rozpoczęto rewitalizację centrum miasta, czyli dawnego Rynku i dawnej szkoły muzycznej, a to napawać powinno każdego mieszkańca ogólnym optymizmem, a mnie napawa nawet dumą, że miasto traci wreszcie resztki zapóźnienia – mówiąc dosadnie – swoją zapyziałość, czyli tytułowe plamy. To dowód, że w mieście Biłgoraj dzieją się dobre rzeczy. Ogólnie zmiany idą we właściwym kierunku. Tylko wypada nam jeszcze trochę pożyć, a po plamach nie będzie śladu. „Uwidimy eto”, stosując ten rusycyzm, bliski kiedyś Biłgorajowi, ale nie zobaczymy nic z tego, co było przed wojną w Rynku, jakby tego trzeba było się teraz wstydzić i o tym zapomnieć. Zapytam retorycznie: niby dlaczego, skoro Miasteczko na Szlaku Kultur powstało jak Feniks z popiołów, bo czegoś takiego podobnego w Biłgoraju nigdy nie było. Zostawiam to do myślenia dla potomnych, gdyż dla mnie to, co będzie dziełem obecnej rewitalizacji, zamknie raz na zawsze tę wstydliwą plamę Biłgoraja. Teraz będę się tylko cieszyć, bo wreszcie w miejscu okaleczonym straszliwie przez wojnę oko będzie miało się gdzie zatrzymać i zadowolić widokiem, nie zapominając jednak o tym, że w latach 60. i 70. zbudowano od nowa a nie rewitalizowano, na skalę tamtych możliwości i na obowiązującą wtedy modę cały dokumentnie zniszczony Rynek, zachowując przy tym uprawnioną historycznie jego nazwę.

Tamten wysiłek mierzony skalą dokonań był, według mnie, o wiele trudniejszy od obecnego i z tego już mało kto zdaje sobie sprawę. A to przecież prawdziwa historia miasta, nawet ta za czasów PRL-u. Tamto wtedy nie było plamą, a wręcz pozytywną wizytówką. Potrzeb był wtedy nadmiar i budowano wówczas pod termin i propagandowe hasła, a nie pod jakość.

Teraz mamy kolosalną zmianę w sposobie podejścia do jakości. Robimy wolniej, ale dokładniej, choć drożej. Przykładem niech będzie modernizacja malutkiego odcinka ul. ks. J. Samoleja. Guzdrano się tu, bo widocznie kosztorys na to pozwalał, czyli były rezerwy na małą wydajność, a harmonogramy teraz nie są przestrzegane, bo nie są wymagane. Są tylko umowne terminy, które w praktyce są wydłużane. Mamy za to dobrą jakość i wizualny efekt. To w Biłgoraju widać wszędzie.

Rażących reliktów – plam w centrum już prawie nie ma, a te które są, leżą mi na wątrobie, choć mają tylko charakter plombowy. Wymienię: budynek przedwojenny b. sądu przy ul. Kościuszki i posesja z budynkiem przy ul Ogrodowej. Oba szkodzą miastu, pierwszy urąga nowemu budynkowi sądu, a ten drugi, jakby bezpański, wyraźnie kontrastuje z plebanią i kościółkiem.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Wydawać by się mogło, że to stosunkowo łatwe do usunięcia przykłady plam miasta, mając na myśli nakłady finansowe. Ale to pozory. Przekonałem się o tym osobiście, próbując zbadać przyczyny tego stanu. Ten pierwszy budynek ma skomplikowaną sytuacje prawną, ma kilkunastu wspólników i brak zgody na współdziałania, wobec czego miasto staje się bezradne. Ten drugi z przyczyn losowych nie ma gospodarza, a próby sprzedania nie powiodły się, mimo zalety lokacyjnej.

To były wymienione czarne plamy miasta. Jasne plamy, czyli wizytówki rysują się na planie miasta jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Wszędzie, gdzie powstają, są ozdobą. Ich architektura jest nowoczesna i lśni bielą. Tak prezentują się nowe budynki, np. przy ul. 3 Maja, Targowej, Zamojskiej i w powiecie także. Te przykłady nadają miastu i powiatowi wyższy prestiż i świadczą o wysokich kwalifikacjach ich projektantów i gospodarzy. Szczególnym smaczkiem, czyli oryginalnym jest budynek świetlicy i remizy w Nadrzeczu, który jak na swą funkcję szokuje formą i plastyką. To udany przykład dojrzałego podejścia do inwestycji gminy Biłgoraj, mimo że budowano go długo i ponoć drogo. Podobnie jest w Majdanie Starym, gdzie w miejscu starej remizy wybudowano okazałą wizytówkę współczesnych czasów na potrzeby mieszkańców. Podobne buduje się w Księżpolu i w innych gminach.

To cieszy, że tytułowe plamy prawie już wymarły.

Biłgorajczyk, e-mail: naj-lawok@wp.pl

- Reklama -

2 Komentarze
  1. Józef M. mówi

    Zdaję sobie sprawę z tego, że świat pędzi do przodu w oszałóamiającym tempie ale czy wszystrko co stare należy zniszczyć i jak najszybciej o tym zapomnieć – nie sądzę. Uważam że jak najwięcej starej zabudowy należy oszczędzić i zostawić dla potomnych aby widzieli jak się kiedyś żyło w Biłgoraju. Sami ludzie widzicie jaki Biłgoraj jest ubogi w zabytki pomimo swojej ponad 500 letniej historii. Serce się kraje jak widzę starą biłorajską zabudowę idącą pod siekierę, chociaż po odrestaurowaniu mogłyby trafić na miasteczko kultur i byłyby to nasze dziedzictwo a tak mamy tam budynki, które z miejscową kulturą nie mają nic wspólnego. Można robić różnego rodzaju rewitalizacje ale z zachowaniem jak największej ilości starego miasta.

  2. Tomek mówi

    Są gusta i guściki. Moim zdaniem budynek w Nadrzeczuj jest przekombinowany w doborze kolorystyki elewacji. Nie zawsze więcej znaczy lepiej. Znając wykonawcę tego budynku i jego wcześniejsze budowy to też obawiałbym się o jakość. Zobaczymy za parę lat, czy dobrze będzie się budynek starzeć.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.