Pamiętacie dawne restauracje w Biłgoraju?
Raczej mało kto poznaje miejsce ze zdjęcia? To restauracja "Powszechna" w Biłgoraju (ul. 3 Maja), czyli dzisiejsza "Sitarska". Zdjęcie z lat 60-tych, autorstwa biłgorajskiego fotografa Daniela Błaszczyka przypomniał facebookowy Biłgoraj Nieznany, a takich miejsc było w mieście więcej. Co ciekawe, pierwsze powojenne restauracje w Biłgoraju nie miały „dobrej prasy” i były nazywane przez bywalców „mordowniami”.
Przy ulicy 3 Maja była „Powszechna” (obecnie „Sitarska”), na ul. Kościuszki (później bank – już nieobecny) była „Popularna”. W Puszczy w początkach lat 60-tych powstała trzecia knajpa czyli „Bar Puszcza”, zwana „Słomianką” lub „Lipianinówką”. W pobliżu komendy milicji i ówczesnego komitetu była jadłodajnia „Konsumy”. Przytulny lokal został przeniesiony w pobliże kościółka św. Jerzego i nadal prowadziła go Kazimiera Pudełko. Konsumenci wspominają do dziś świetne danie żeberka, tak jak niezapomniane medaliony w restauracji „Jubileuszowej” w Tarnogrodzie.
Niebawem jako wizytówka biłgorajskiej gastronomii powstał lokal z prawdziwego zdarzenia „Astoria”. Lokal prowadził działalność dancingową na 80 miejsc, zatrudniając 25-osobową załogę! Udręką mieszkańców bloku (Rynek/ul. Widok) były nocne rodaków rozmowy. Rozchodzący się biesiadnicy w głośnych, wylewnych słowach pożegnania, stwarzali ułudę radości życia:
– Modne były wówczas „Książki życzeń i zażaleń”. Udało mi się wyłowić kilka smaczków: „Kelnerki są grzeczne i czysto ubrane, ale ruszają się za wolno”, „Rachunek za obiad był wyższy o 5 zł!”, „Pasztecik podany do barszczu był nieświeży”. Pan kierownik Małysa szybko usuwał usterki, więc pobyt w tym lokalu był czystą (jak wódka) przyjemnością. Wizytówką miasta był lokal „Pod Łabędziem”. Było tu elegancko i przyjemnie pod okiem pani kierownik Szwed. Szkoda, że to już przeszłość, ale zawsze miło powspominać – przypomina Kazimierz Szubiak.
foto: Daniel Błaszczyk
Gdzie była ta Popularna bo nie mogę przypomnieć
a restauracja GRILL BAR???
„Kaprys” nie był restauracją tylko kawiarnią podobnie jak np. „kolorowa” u wiedźmy
Właśnie, Kaprys, gdzie legenda knajp Edek Kyu, wchodząc witał się krzykiem, skoczta mi na plery kxxxxx, a po konsumpcji paru piw, żegnał się mówiąc, spadam na drzewo, liście dokręcać…..
A Kaprys?