- Reklama -

- Reklama -

- Reklama -

O „wielkiej” polityce w Biszczy

- Reklama -

Gośćmi na jednej z sesji w Biszczy byli nasi posłowie. Głos zabrała między innymi posłanka Genowefa Tokarska, która pokrótce opowiedziała o swojej pracy w sejmie. Przypomniała, że pracuje w komisji finansów publicznych, gdzie jako jedyny przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego ma za zadanie opiniować projekty ustaw związane z finansami, ekonomią i budżetem. – Jestem propaństwowcem. Nawet koledzy mi to wytykają, ale jak widzę coś dobrego, to nigdy nie zagłosuję przeciwko takiemu projektowi. Stąd głosujemy bardzo różnie – mówiła Genowefa Tokarska, dodając, że przez ostatni rok na mównicy sejmowej wypowiadała się 124 razy, co kwalifikuje ją na 12. miejscu wśród najbardziej aktywnych posłów. Posłanka wspomniała, że PSL nie należy do totalnej opozycji, a wszystkie ustawy, które ścigają oszustów podatkowych, chętnie popierają. Podała przykład. Posłanka mówiła, że VAT z paliwa, które cysternami przyjeżdża do Polski, był rozliczany dopiero po jego sprzedaży. – Dziś mamy takie prawo, że jak cysterna wjeżdża do kraju, jest odnotowana i na wjeździe ma zapłacić VAT od tego paliwa. Ma na to 7 dni. Jak nie poprzeć takiej ustawy? Ona jest korzystna i wiele jest takich ustaw i projektów, które popieramy – przedstawiała. – Ale jest też wiele ustaw, o czym muszę powiedzieć otwarcie, które są pewnymi pułapkami. Ubolewam tutaj nad tym, że w większości dotyczą one przedsiębiorców – zaraz dodała, twierdząc, że ustawy o podatkach dla przedsiębiorców teoretycznie je zmniejszają i jednocześnie wprowadzają nowe pozycje podatkowe. Genowefa Tokarska skrytykowała też wszystkie ustawy tzw. kadrowe, czyli takie, które z mocy ustawy powodują zwolnienia pracowników. Mówiła, że na mocy takich ustaw pracę straciło już 65 tysięcy osób. 

Posłanka mówiła także o awanturze w Sejmie. Twierdzi, że zaczęła się ona wcześniej, przy nowelizacji budżetu jeszcze na 2016 rok. Zdaniem posłanki informacje dotyczące przesunięć środków zostały utajnione przez PiS. Posłowie opozycji nie wiedzieli, na co zostały przeznaczone pieniądze z rezerwy finansowej. – PiS nie powiedział nam do końca, ile tych pieniędzy było, na co poszły. Ustawa była przyjęta w ciemno i to był pierwszy bunt, jaki zaistniał w przeddzień całej dyskusji – mówiła posłanka. – Nie musimy owijać w bawełnę, nawet sami oglądacie, nawet tę narodową telewizję. Jest jeden zarządzający, jednego człowieka pomysły się liczą, jednego pomysły są realizowane i stąd wszystkie te niepokoje wystąpiły – dodawała. 

toyota Yaris

Posłanka skrytykowała też decyzję marszałka Kuchcińskiego o odwołaniu posła Szczerby. – Nie było żadnych podstaw, żeby posła Szczerbę odwołać, ale marszałek Kuchciński od samego początku był bardzo źle nastawiony, ponieważ prawie każdy z posłów, zabierając głos, kończył swoją wypowiedź stwierdzeniem, że „żądamy mediów w Sejmie” – mówiła, zaznaczając, że ona takiej kartki nie miała. Posłanka broniła posła Szczerbę, twierdząc, że poseł chciał jedynie pieniędzy na salę widowiskową. Tokarska krytykowała też sposób głosowania nad budżetem. – Jestem za tymi, co protestują, ale Boże Narodzenie jest Bożym Narodzeniem i nawet największy konflikt nie powinien zaburzać tego święta. Sytuacja jest niedobra, takie ząb za ząb do niczego prowadzi. Jeśli PiS nie ustąpi na pół kroku, to obawiam się najgorszego – podsumowywała. Posłanka skarżyła się również, że partia rządząca nie szanuje opozycji, a uchwalony budżet jest przeszacowany. 

Po wysłuchaniu posłów głos zabrali samorządowcy. – Co my tutaj, mieszkańcy, mamy sobie o tym wszystkim myśleć? Mamy wybranych ponad 460 posłów i jak słuchamy państwa tutaj, i oglądamy te wiadomości, to my się wstydzimy przed całym światem – mówiła przewodnicząca biszczańskiej rady Genowefa Górna. – Dajmy rządzić ten okres i ocenimy. Ludzie ocenią w następnych wyborach. Czego nasz naród nie może tego zrozumieć? – dodawała.

Radny Piotr Szabat przypomniał, że w naszej historii takie wewnętrzne awantury nie kończyły się dla nas dobrze. – W naszej historii było tak, że nasze elity nigdy nie potrafiły się ze sobą dogadać – mówił radny. – Niestety, po takich okresach pojawiały się inne instytucje, inne państwa, które nas godziły. I mówię to ku przestrodze, żeby nikt nie pogodził nas za nas, bo wtedy już nie będzie: kto miał rację, kto komu lepiej przytknął, kto kogo zaatakował, czy robił to słusznie, czy niesłusznie. Będą nas godzić w cytadelach, w Katyniach i strzelą w łeb temu, komu trzeba – przestrzegał historyk. 

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Krytycznie o obecnej sytuacji w kraju wypowiadał się również wiceprzewodniczący rady. Radny stwierdził, że w minionych kadencjach PiS jako partia opozycyjna także się nie liczyła i była traktowana bez szacunku. – Nie ma co krytykować PiS za to, że sobie pracowników dobiera. Przecież każdy, kto wygrywa wybory, tak robi. Nawet w takim starostwie w Biłgoraju. Kto nie jest związany z PSL, to pracy tam nie dostanie – stwierdził Adam Pisarczyk

Nie udało się ukryć, że samorządowcy są zniesmaczeni sytuacją na wyższych szczeblach władzy. Woleliby, aby posłowie przez nich wybrani zajęli się bardziej „przyziemnymi” sprawami, chociażby ściąganiem nowych inwestycji do naszych gmin i powiatu. 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.