- Reklama -

- Reklama -

O biłgorajskich zapiekankach wiedzą już nawet w … Japonii

Jak informowaliśmy w Nowej Gazecie Biłgorajskiej, na jednym z kanałów kulinarnych na youtube w roli głównej pojawił się Biłgoraj. Prowadzący odwiedzają polskie miasta, testują, próbują i porównują różne potrawy. Jak wynika z filmu, najlepsze zapiekanki w Polsce są ... w Biłgoraju. - Faktycznie odzew jest ogromny i ja jestem dumny z tego, że tak to ludzie odebrali - mówi nam Jan Pyznarski, współwłaściciel biłgorajskiego lokalu.

- Reklama -

Wystarczył jeden filmik w internecie i o biłgorajskich zapiekankach zrobiło się głośno na pół Polski. Zaskoczeni?

Ale ja muszę przyznać, że nie po raz pierwszy mamy coś takiego. Takie niespodzianki kiedyś nam się już zdarzały, że wchodzi do nas przypadkowy klient i później jest z tego jakiś materiał w internecie. Byli już tacy podróżnicy zajmujący się kulinariami, którzy wędrują po Polsce i odwiedzili także nas. Uczciwie jednak powiem, że tym razem ten odzew faktycznie jest wielki.

Opinia poszła ładna. Przekazali, że najlepsze zapiekanki w Polsce są w Biłgoraju.

To jest niesamowicie miłe, jeśli ktoś, kto porównuje lokale w różnych częściach Polski, przyjeżdża, nie jest związany z Biłgorajem i ma takie zdanie o biłgorajskich zapiekankach. Faktycznie odzew jest ogromny i ja jestem dumny z tego, że tak to ludzie odebrali. Ja jestem trochę mniej taki facebookowy, ale poprzez młodszych ludzi podziękowałem już autorom tego kanału kulinarnego.

Od ilu lat prowadzi pan ten punkt z zapiekankami?

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Zaczęło się w 1985 roku. Czyli 38 lat robimy zapiekanki w Biłgoraju.

A dlaczego właśnie zapiekanki?

Ja kiedyś pracowałem jako nauczyciel w szkole. Tak mi się poukładało życie, że chciałem już zmienić środowisko. Mój dawny wspólnik namówił mnie właśnie na coś takiego. Własnymi rękami zbudowaliśmy budkę, która tam stała przez tyle lat i tak się to rozkręciło, że trwa do dziś.

Właśnie. To jest zwykła budka, nie jakiś wyszukany lokal. To w czym tkwi tajemnica, że innym się nie udaje?

W czym tkwi tajemnica? Chyba w samym procesie produkcyjnym i to jest na pewno najważniejsze. Mamy dobry sprzęt, a po trzecie produkty, z których robimy zapiekanki. Szanujemy, bo wiemy, jak w dzisiejszych czasach wygląda rynek, wiemy, że jest konkurencja i wiemy, jak to jest ważne, żeby ludzie do nas chcieli wracać. Mamy stabilną i zdyscyplinowaną załogę, a przede wszystkim dobrze współpracujemy z moim wspólnikiem, który do niedawna był moim długoletnim, wypróbowanym pracownikiem.  Mamy stałych pewnych dostawców, którym jesteśmy wierni, nie martwiąc się o jakość tych produktów.

Nie myślał pan przez lata, żeby zmienić lokal?

Absolutnie. To jest też ważne, żeby była dobra lokalizacja. Taka magia miejsca. A miejsce jest ruchliwe, znane i jakoś przyjęło się w świadomości mieszkańców i klientów, którzy do nas przychodzą. Ale faktycznie zastanawialiśmy się, czy tego lokalu nie powiększyć i nie rozbudować. Niestety nie mogliśmy tego zrobić w tym miejscu. Zmiana tytułu własności na tym terenie nie była osiągalna dla nas na warunkach do przyjęcia.

Przez tych blisko 40 lat zmieniła się receptura waszych zapiekanek?

Absolutnie! To jest ta sama receptura, z którą zaczynaliśmy w 1985 roku. To pewnie też jest ważne, bo ludzie przyzwyczaili się do tego sprawdzonego smaku. Właśnie! Przypomniała mi się jedna historia. Pani, która mieszka w Japonii, kiedyś przyszła do ambasady polskiej po jakieś zaświadczenie. To było w Tokio tuż przed wyborami. I kiedy urzędnik ambasady zobaczył, że ona jest z Biłgoraja, przeprosił ją i zapytał: czy pani jest z tego miasta, gdzie są te słynne zapiekanki? Numer, który mocno nas rozbawił i ucieszył. Nie mówiąc już o tym, że i w Stanach Zjednoczonych mamy wielbicieli biłgorajskich zapiekanek. Oby takich zadowolonych klientów jak najwięcej.

A konkurencja? Skoro wam idzie dobrze, to pewnie inni w Biłgoraju też próbują?

(…)

Cała rozmowa z właścicielem biłgorajskiego punktu z zapiekankami, w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Zachęcamy do lektury!

- Reklama -

14 Komentarze
  1. Stalowy mówi

    Zapiekanki w Stalowej Woli na rynku są na prawdę Mega. W Biłgoraju jeszcze nie jadłem. Może kiedyś będzie okazja…

  2. Książulo mówi

    Zapiekanki nie smakują jak kiedyś gruba gumowa bułka dużo sera i śladowa ilość pieczarek kiedyś bułka była cienka lekko chrupiąca było czuć smak pieczarek i kończyło się na 3 szt a teraz mdla zapychajaca ciężko zjeść wystarczy zjeść zapiekankę w Sandomierzu czy Stalowej Woli i będzie wiadomo że Biłgoraj nie jest taki smaczny. Jest tylko wyrobiona marka że kiedyś były dobre i każdy się tym kieruje jedyna poprawa to ketchup jest lepszy prawdopodobnie nie dolewają wody jak kiedyś co było widać przez otwarte drzwi od zaplecza 😆

  3. Mania mówi mówi

    Teraz już nie to samo zapiekanki w budce miały klimat i chyba nawet wtedy inaczej smakowały. Teraz już nie jednokrotnie gdy jestem w Biłgoraju kupuję zapiekankę ale nie smakuje już tak jak z drewnianej budki

  4. Jan mówi

    Najserdeczniej Panu Pyznarskiemu gratuluję, świetnie prowadzonej działalności i życzę dalszych sukcesów w tej pożytecznej pracy dla społeczności Biłgoraja i licznych przyjezdnych.O tym ,jak smaczne są zapiekanki,miałem się wielokrotnie przekonać,jako konsument.
    Łącze wyrazy szacunku i najlepsze życzenia dla firmy i Pana osobiście.Jan Marzec/kiedyś naczelnik Urzędu Skarbowego w Bilgoraju/.,obecnie zam Tarnow
    Ps.Mam.nadzieje skorzystać kiedyś z usługi Pana firmy

    1. Odp mówi

      a gdzie dopisek że lokowanie produktu?

  5. Mariusz mówi

    a ja nie lubię tych zapiekanek, wolę zdrowe jedzenie

    1. Kaja mówi

      I nosem pewnie to jedzenie spożywasz.

  6. Neo mówi

    Tajemnica w tym tkwi że nie mają tam żadnej konkurencji. Bo by szybko się spakowali z taką obsługa i jakością.
    Żal mi to mówić ale byłem miałem raz zaszczyt być w Biłgoraju i bylem tam…
    Kupiłem taka zapiekanke zgnieciona w pół ociekająca keczupem. I niestety wrzuciłem do kosza. To było nie jadalne w tamtym czasie.
    Tam jest potrzebna konkurencja fast food z prawdziwego zdarzenia. Niema bo być może to zamale miasteczko.

    1. Kaja mówi

      Jaki jaśnie pan wybredny, delikatne podniebienie l.

  7. Ozon mówi

    Te zapiekanki powinny stać tak jak kebaby, namnożyło się pełno tego badziejstwa i śmierdzi na kilometr , zapiekanka od Pyznarskiego przynajmniej się nie zatrujesz, ja po kebsie leżałem 2 dni smród ciągnie się trzeba przechodzić na drugą stronę ulicy. Mięso nie jest mięsem a jakimś Nomem pełno chemii i nie wiadomo z czego robione bo arab ci nie pokaże co tam daje spotkałem jedno miejsce gdzie kebab nie śmierdzi robią to sami na oczach klientów układają mięso i chociaż też zastanawlem się z czego to mięso to wiem że tylko przyprawy żadne mielone nomy i to naprawdę da się zjeść skusiłem się i żyję, pozdrawiam wszystkich którzy stoją po kebsa od tych przyjezdnych

  8. Darek mówi

    pojechać do Biłgoraja i nie zjeść zapiekanki, to jak pójść zrobić siku i nie puścić bąka

    1. Odp mówi

      Tylko że tak naprawdę niewiele osób wie gdzie jest jakiś Biłgoraj i jak to się wogole wymawia. Chyba że miejscowi i okoliczne wioski.

  9. az mówi

    Bułki są dwie.
    Mąka teraz a kiedyś to tez spora różnica.
    Ser i pieczarki jak każde inne jedzenie ma już zupełnie inny smak niż lat temu pięć lub dziesięć.
    Pomidory z których robiony jest ketchup to pewnie też bez chemii się nie obyły.
    Nawet woda która przecież krąży w przyrodzie ma tez już inny skład.
    Niby wszystko lepsze.
    Ale czy tak do końca?

    1. abc mówi

      Kiedyś wszystko było lepsze nawet ludzie ha ha.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.