Niezwykła historia mieszkanki Biszczy: Dla niemieckiej policji szyje kamizelki, dla chorych dzieci – poduszki
Historia Ani i jej syna Patryka przywraca wiarę w ludzi. Pochodząca z Biszczy Ania Pisowicz od lat mieszka w Berlinie, gdzie jest bardzo dobrze znana lokalnej społeczności. Gdy Patryk ciężko zachorował, postanowił ... pomagać innym chorym dzieciom, a jego mama postawiła na nogi sporą część Berlina, by mu to umożliwić
Ania Pisowicz pochodzi z Biszczy, a obecnie mieszka i pracuje w Berlinie.
– Urodziłam się w Biłgoraju. Od urodzenia mieszkałam w Biszczy, tam też chodziłam do szkoły podstawowej – mówi Ania. Znajomi mogą ją pamiętać jako Anię Żyłę, bo tak nazywała się przed ślubem, kiedy jeszcze mieszkała w Biszczy. Anna jeszcze w w Polsce poznała przyszłego męża i za nim wyjechała do Berlina.
W Niemczech Ania zawodowo zajmuje się szyciem:
– Od 10 lat pracuję dla niemieckiej policji. Szyję dla nich kamizelki i ubrania policyjne. I tak szyjąc te policyjne ubrania, wszystko w granatowym i w czarnym kolorze, pomyślałam, że to jest trochę monotonne. Później urodziły się dzieci i chciałam coś bardziej kolorowego. Na początku zaczęło się od poduszek i zestawów dla lalek. Ale to poduszki z polskimi napisami miały duże wzięcie w Berlinie… Tak zrodził się pomysł otwarcia sklepiku z rękodziełem – wspomina.
Choroba, która zmieniła wszystko
Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:
(…)
Historię mieszkanki Biszczy, przeczytacie tylko w papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Tego biłgorajskie pseudoportale nie skopiują. Zachęcamy do lektury już w najbliższy wtorek.