- Reklama -

- Reklama -

Niecodzienny zakład z finałem w Hrubieszowie

- Reklama -

Nie ma wątpliwości, że w świecie wielkich pieniędzy często dochodzi do niezwykle interesujących wydarzeń, czasem o niespotykanych konsekwencjach. Właśnie takie wiadomości napływają z otoczenia profesjonalnych pokerzystów, którzy rywalizując ze sobą, potrafią się przy tym dobrze bawić.

Tym razem specyficzne poczucie humoru zawodowych graczy zaprowadziło przynajmniej jednego z nich w rejonie województwa lubelskiego. Podczas jednego z turniejów organizowanych na żywo, Janar Kokk z Estonii i Martin "Franke" von Zweigbergk zawarli specjalne porozumienie, którego warunki mogą zaskakiwać. Panowie zgodzili się bowiem na tak zwany prop bet (z angielskiego ‘proposition bet’), czyli zakład „na boku”, nie związany bezpośrednio z oficjalną rozgrywką. O tym, że uczestników takiej relacji może ponieść fantazja niech świadczą przykłady innych propozycji jakie sobie wzajemnie składano, takich jak zjedzenie cheeseburgera (przez zdeklarowanego wegetarianina), zrzucenie sporej ilości kilogramów w jeden rok, przebiegnięcie maratonu poniżej 6 godzin czy mieszkanie w hotelowej łazience.

Mulawa wybory do 05.04.2024

Kokk i von Zweigbergk to wieloletni przyjaciele, którzy od czasu do czasu lubią urozmaicić sobie monotonię codzienności. W sierpniu zeszłego roku przy okazji festiwalu Cash Game w Bułgarii, opracowali dżentelmeńską umowę, spisaną na kilku serwetkach, na mocy której zwycięzca miał prawo wskazać kraj w Unii Europejskiej gdzie przeciwnik musiałby zamieszkać na okres jednego roku, przy czym obaj mogliby skreślać konkretne pozycje ze swoich list. Ostatecznie padło na słoneczną Italię, a przegrany (Kokk) dostał 6 miesięcy na wykonanie zadania lub zdecydowanie się na jedną z dwóch opcji zastępczych: codzienna wpłata 5 euro na konto oponenta (w osobnych przekazach bankowych) albo zamieszkanie w miasteczku UE powyżej 10 000 mieszkańców przez jeden miesiąc.

Nie uciekający od wyzwań Estończyk wybrał w końcu tę ostatnią opcję. Tak się składa, że po dłuższej deliberacji na jego tymczasowe miejsce pobytu obrano właśnie Hrubieszów. Niewielkie miasto dobrze wpisuje się w szereg warunków postawionych przez von Zweigbergka, tj. wspomniany już próg gęstości zaludnienia, a także: znacząca odległość od domu, dużego lotniska, głównych dróg czy akwenów wodnych. Być może nie bez znaczenia była również historia, która na Kresach jest zarazem trudna i bogata. Co ciekawe, dokładnie z Hrubieszowa pochodzi Henry Orenstein (kiedyś Henryk) – postać niemal kultowa dla każdego szanującego się znawcy pokera.

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ten, jeden z nielicznie ocalałych z holocaustu Żydów na tych terenach, wydatnie przyczynił się do upowszechnienia się tej dyscypliny. Opatentowanie przez niego specjalnych kamer do pokazywania kart graczy oraz (przede wszystkim) przekonanie producentów telewizyjnych i samych zawodników do ich stosowania, przełożyło się na skok oglądalności wszelkiej maści rozgrywek pokerowych. Sam Orenstein największe sukcesy turniejowe odnosił w grze Seven-Card Stud, bardziej skomplikowanej niż inne klasyczne propozycje, której opanowanie może zająć sporo czasu.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Życie tej fascynującej postaci to materiał na osobny reportaż, tym czasem przegrany „polskiego” zakładu z pewnością nie traktuje zobowiązań z tego wynikających jako jakiejś wielkiej kary czy utrudnienia w prowadzeniu normalnego życia, lecz okazję do spróbowania czegoś nowego i być może do zagłębienia się w historię Ziemi Lubelskiej. Niestety ograniczenia nie pozwolą mu na przykład na odwiedziny Biłgoraja, ponieważ przez cały okres swojego pobytu nie może oddalić się poza granice Hrubieszowa. Von Zweigbergk żartuje sobie nawet (bądź też nie), że Kokk powinien mieć założony nadajnik GPS. Planowany przyjazd pokerzysty do miasta to 31 maja.

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.