- Reklama -

- Reklama -

- Reklama -

Naszym domem był las

- Reklama -

Przeczytałem i wzruszyłem się książką, którą opracował i wydał młody, zdolny humanista Dominik Róg. Książka „Zabrali nam dzieciństwo” ma na celu ocalić od zapomnienia wojenne przeżycia mieszkańców podbiłgorajskich wsi. Pokazuje arenę cierpienia niewinnych ludzi. Autor zebrał wspomnienia 26 cichych „bohaterów”, z których wielu już nie żyje. Wiele z tych opowiadań jest wprost niewiarygodnych i trudno nam teraz uwierzyć, jaki hart i wiarę w życie mieli ci skromni obywatele naszej ziemi. Zainteresowanym polecam tę znakomitą lekturę. Przypomnę również, że mgr Dominik Róg opracował także „partyzancką mapę Puszczy Solskiej”, której druga część ukaże się niebawem. Ze względu na ograniczone ramy mojego cyklu „Tak było” wybrałem wspomnienia jednej z 26 mieszkanek Biłgorajszczyzny, która opowiedziała o tym trudnym – okrutnym czasie. Oto jej relacja:

„Było już po obiedzie. Wtedy już palił się Majdan Stary od strony Woli Dereźniańskiej, a u nas jeszcze nie. Wynosiliśmy dobytek, kiedy raptem, nie wiadomo skąd, pokazali się Niemcy na koniach. Chłopów powiązali sznurem za szyję i do kupy zebrali. I nas, dzieci i kobiety też. Zebrali nas zaraz za naszą stodołą. Było tych Niemców bardzo dużo. Jeden koło drugiego stał, z karabinami i w nas celował. Zaraz potem podprowadzili nas do zabitego przez Niemców Jana Blicharza z Majdanu. Niemiec, chyba oficer mówi: „Polisze bandite!” I pokazał po nas wszystkich, że my bandyci. I mówili: „Polisze kaput!” I pokazał na nas, że zginiemy tak jak ten Blicharz.

toyota Yaris

Podeszli do naszych chłopców i mówią: „Raus!” Za sznur złapali, którym chłopi byli związani i kazali im iść niedaleko za takie olchy. My już ich tam nie widzieliśmy za tym laskiem. Za chwilę słychać było tylko serię strzałów z karabinów… No to już wiedzieliśmy, co się stało. Za chwilę przyszli do nas, byliśmy obstawieni wojskiem dookoła. Pamiętam, że ci Niemcy co strzelali, mieli na ramionach wyszyty napis „SS” i trupie łby.

Jak przyszli do nas, to chwilę ze sobą pogadali i kazali nam iść drogą w stronę pól, na patok. Ja pamiętam, że szłam na przedzie, obok brat Piotruś, który miał 6 lat i mama, a dalej inni ludzie. Tam, pod tym patokiem, kazali nam stanąć: „halt!” Tam wszyscy staliśmy. Przeżegnałam się i dalej nie wiem, co się stało. Nie pamiętam. Jak już się trochę opamiętałam, to miałam twarz w trawie, byłam cała zakrwawiona. Słyszałam tylko jak Piotruś powiedział: „och!” I tyle usłyszałam. Nie wiem jak długo leżałam tam nieprzytomna, nie słyszałam jak kule szły przeze mnie, nic… Znowu zemdlałam. A jak znowu się ocknęłam, to usłyszałam, że są jeszcze Niemcy. Słyszałam pojedyncze strzały, dobijali ludzi. Wtedy jeszcze dostałam kulę w piętę. Tak leżałam dalej, nie pamiętam jak długo.

Gdy Niemcy poszli, to zerwała się z ziemi od razu Maria Zań i Maria Skubis. Jedna miała tylko trochę postrzeloną rękę, a druga nie była ranna. One uciekły w żyto. Ja siedziałam, a jeszcze mama żyła. Pytała się mnie, co mi jest. Mówiła do mnie: „daj mi wody”. A ja ręce niewładne miałam. Mówiłam jej, że nie ma tu wody. Mama umarła prędko… Ja wstałam, bo sobie przypomniałam, że niedaleko jest stawek i się napiję. Szczęście, że tam nie było wody, bo bym się utopiła w tym stawku, taka byłam słaba. Nie wiedziałam, gdzie iść. Poszłam z powrotem między trupy. I siedzę i płaczę.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Tak siedziałam, aż zaczęło się zmierzchać. Obudziła się jeszcze Agnieszka Sarzyńska, która też przeżyła. Przyszły chłopy, Józef Gromadzki, Franek Rymarz i jeszcze ktoś. Wzięli nas na wóz i zaciągnęli dwie w krzaki, co były kawałek dalej. W nocy to tam była okropna boleść, pić się chciało. Wtedy tam przyszedł do nas brat Józef, znalazł nas w tych krzakach i się nami opiekował”.

Opowiadała śp. Katarzyna Sarzyńska po mężu Rybak, wówczas miała 14 lat. Postrzelona siedmiokrotnie cudem przeżyła masakrę. Jej brat Antoni Sarzyński (1924 r.) po wojnie wraz z bratem grodził swoją łąkę. Odkryli oni zbiorowy grób ze szczątkami 60 mieszkańców Majdanu Nowego w tym ich rodziców i brata.

O tragedii mieszkańców Majdanu Nowego opowiedział mi pan Antoni Sarzyński (1924 r.) i dzięki niemu napisałem artykuł w NOWej Gazecie Biłgorajskiej (z 7 października 2014 r.) „Martyrologia mieszkańców Majdanu Nowego”.

Kazimierz Szubiak

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.