- Reklama -

- Reklama -

Majówki cichną czy zanikają?

- Reklama -

Majówki cichną czy zanikają? Mamy już koniec maja, więc pokuszę się o malutkie podsumowanie tegorocznego majowego śpiewania, tym bardziej że sam w tym roku zaliczyłem majówkę i w biłgorajskim kościółku św. Jerzego i w majdańskim i solskim kościele. Miałem więc przegląd lokalnych majówek.

Najpierw wrócę jednak do swych dziecięcych lat, kiedy majowe śpiewania słyszało się niemal wszędzie, a sam jako dzieciak uczestniczyłem w takich nabożeństwach w Rudzie Zagrody, na tzw. Morgach, liczących 15 domostw. Tam mieszkałem do 1951 r. i tam była skromna kapliczka na tzw. rozstaju dróg, na własności Rojów, a ja z domu miałem do tej kapliczki tylko ok. 10 m, co dla malca było atrakcją, szczególnie kiedy przed samym wieczorem zbierały się tam przeważnie tylko kobiety, by śpiewać z pamięci i po swojemu pieśni maryjne. Pamiętam, że tamte kobiety śpiewały wyjątkowo radośnie, z całych piersi, ich śpiew był wyjątkowo głośny i donośny, a przy dobrej pogodzie echo niosło ten śpiew daleko, zwłaszcza, gdy zapadał cichy i bezwietrzny zmrok, a tak się często zdarzało, bo godzina rozpoczęcia była luźna, kiedy kończono roboty i domowy obrządek. Oprócz mnie dzieci tam nie było. Tak, oprócz mnie, gdyż wojna uśmierciła inne, a te, które przeżyły, były ode mnie starsze o co najmniej 6 lat i nie chodziły już ze mną do szkoły na Wólce. Byli to sami chłopcy. Oni już się wstydzili śpiewania, zwłaszcza razem z kobietami, już udawali dorosłych „chłopów”, a wspólne śpiewanie nie było wtedy w zwyczaju, tym bardziej prezentowanie się przed innymi, choć w ciemności od czasu do czasu dawali znać o sobie pohukiwaniem.

toyota Yaris

A teraz? Teraz robiłem rozpoznanie. Teraz na wspomnianej Rudzie przy kapliczce nie ma komu śpiewać. Najstarsze kobiety opadły z sił, a młodsze mają już inne upodobania. Szkoda, bo kapliczka jest dalej wyjątkowo zadbana. Mnie żal ogarnia jeszcze z innego powodu. Mój ojciec, przenosząc się z tej Rudy do Majdanu, zafundował sąsiadom, w miejscu starej kapliczki, kapliczkę z prawdziwego zdarzenia, klasyczną, z dylańskiego kamienia i z pokaźną wysokością, z 6 segmentów, która w 2000 r. została moim sumptem odnowiona i zakonserwowana dla potomnych. Wiem, że przez wiele lat tam śpiewano majówki. Była jedyną kapliczką na tej wiosce. Przy tej okazji serdecznie dziękuję rodzinie Rojów za 70-letnią troskliwą dbałość o odpowiedni wizerunek tej kapliczki. Bóg zapłać i chwała Wam za to. Dzięki temu ta kapliczka przetrwała i dalej jest wizytówką religijną Rudy Zagrody.

W naszym rejonie kapliczki otoczone są wyjątkowym szacunkiem. Jest ich wiele. Np., jeżdżąc codziennie do Nadrzecza, naliczyłem ich przy trasie z Biłgoraja, łącznie z przydrożnymi krzyżami, aż 6. To dowód, jak wielka była tu pobożność, nazywana teraz ludową, i jak wielką estymą cieszą się wśród naszych mieszkańców symbole religijne. Są odnowione i ozdobione nowymi kwiatami, choć nie wszystkie. Zauważyłem też, że przy kilku kapliczkach było śpiewanie majowe, np. na końcu Majdanku od strony Nadrzecza i na Gromadzie, tak ponoć jest i w Soli. A w wymienionych kościołach też było różnie. Okazale śpiewano w Soli i w Majdanie. Wszędzie majówkę odprawiało dwóch księży, kiedyś nie do pomyślenia, a w Soli było nawet 3 ministrantów i używano dzwonków przy wystawianiu Najświętszego Sakramentu. Nigdzie nie śpiewano radośnie, tak jak kiedyś w latach 50. w Majdanie Starym, kiedy chętnie biegałem do kościoła, by służyć księdzu przy ołtarzu na majówce lub kalikować na miechu organów, kiedy nie było więcej męskiego rodu w kościele, bo kobietom jakoś tej czynności nie wypadało czynić.

A jak jest teraz? Zauważam, że zanika śpiewanie majowych pieśni, nawet w tych kościołach, w których byłem ostatnio. Tam nie śpiewa się triumfalnie pieśni, np. Chwalcie łąki umajone czy Po górach, dolinach, a pamiętam, że były one kiedyś standardem. Teraz nabożeństwo majowe to Litania loretańska, antyfona i krótkie przerywniki czytanej modlitwy, to raptem kilkanaście minut, a resztę stanowi najczęściej Msza św. A szkoda, bo według mnie śpiewanie majówek to przejaw autentycznej kultury ludowej, będącej zarazem modlitwą i rozrywką towarzyską. Szczególnie w obecnych czasach, kiedy na wioskach ludzie starsi rzadko pracują i żyją przeważnie z dopłat, mając nadmiar wolnego czasu, mogliby gremialnie dawać wyraz i tradycji, i wyznawanej wierze. A wyczytać można, że majówki to polska tradycja ludowa od końca XVIII wieku, która najmocniej zakorzeniła się na Mazowszu – w łowickim i rawskim oraz na Lubelszczyźnie, a miejscem śpiewów były kapliczki, figurki Chrystusa, Maryi, Rocha i Jana Nepomucena, a nawet zwykłe krzyże. Chciałoby się rzec, że ludzie stali się teraz jakby obojętni i nie podtrzymują pięknej tradycji, jakby media zawładnęły ich umysły i zagospodarowały bez reszty ich wolny czas. Czyżby był nadmiar nabożeństw? A może wszystkiemu winna jest pandemia? Warto pomyśleć o tym.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Biłgorajczyk

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.