- Reklama -

- Reklama -

Lekceważą problem mieszkańców. Nikt nie przyszedł na spotkanie

- Reklama -

Z dniem 1 listopada z tarnogrodzkiego szpitala zniknęła nocna i świąteczna opieka medyczna. Powód? Zbyt małe zainteresowanie. Punkt nocnej i świątecznej opieki medycznej będzie funkcjonował tylko w Biłgoraju. Przeciwko nowemu rozwiązaniu protestują mieszkańcy i władze Tarnogrodu. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej samorządowcy zdecydowali, że sprawy tak nie zostawią, dlatego 16 grudnia (piątek) w Tarnogrodzkim Ośrodku Kultury w Tarnogrodzie odbyło się wspólne posiedzenie Komisji stałych Rady Miejskiej w Tarnogrodzie. 

Zaproszenie na spotkanie trafiło do wielu osób. Zostali zaproszeni przede wszystkim przedstawiciele samorządu powiatu oraz spółki Arion, czyli osób, które mają decydujący wpływ na obecną sytuację tarnogrodzkiego szpitala. Prośba o przybycie na obrady trafiła także do naszych posłów, wojewody lubeslkiego, marszałka województwa, radnych powiatu i województwa, wójtów oraz Lubelskiego NFZ-u. Jak się okazało, sprawa nie bardzo kogo obchodzi. Na zaproszenie tarnogrodzkiego samorządu odpowiedziały tylko ościenne gminy. Obecni byli wójt gminy Obsza Andrzej Placek, wójt gminy Biszcza Zbigniew Pyczko oraz sekretarz gminy Księżpol Henryk Kłało. Na spotkanie przyszli mieszkańcy, a także lekarz Roman Cichocki i prezes diabetyków w Tarnogrodzie Władysław Chodkiewicz.

Piątkowe spotkanie nie przyniosło żadnych odpowiedzi na liczne pytania samorządowców i mieszkańców. Nie było ich komu zadać. Na sali padały słowa, że to „arogancja”, zarówno ze strony spółki Arion jak i starostwa biłgorajskiego. Nie mniej jednak dyskusję podjęto. Jako pierwszy głos zabrał burmistrz Eugeniusz Stróż, który pokrótce przypomniał historię tarnogrodzkiego szpitala. Mówił, że szpital działał prężnie nawet podczas okupacji i późniejszych, też niełatwych czasach. Społeczeństwo przyzwyczaiło się, że szpital w Tarnogrodzie zawsze był. Wszystko się zmieniło, kiedy władze starostwa powiatowego oddało szpital w dzierżawę spółce Arion. To właśnie od tego momentu trwa zła passa tarnogrodzkiego szpitala. Zaczęło się od likwidacji oddziału wewnętrznego. Między czasie został otworzony oddział rehabilitacji, który miał być prężnie działającą jednostką i sporym osiągnięciem firmy. Jednak tak jak szybko oddział powstał, tak i szybko został zlikwidowany. Obecnie w Tarnogrodzie prowadzony jest pilotażowy program opieki dziennej. – Od początku powstania punktu nocnej i świątecznej opieki medycznej w Tarnogrodzie, on cyklicznie, zawsze w listopadzie przestawał funkcjonować. Tłumaczono nam, że są to duże koszty funkcjonowania, mała liczba pacjentów, co stwarza spółce kłopoty finansowe i organizacyjne – mówił burmistrz. – Z wypowiedzi radnych, społeczeństwa, uznajemy, że standard opieki medycznej dla mieszkańców dla naszego mikroregionu jest cały czas zaniżany – dodawał, w taki sposób argumentując podjętą „walkę” samorządu. – Czuję się bezradny, bo nie mamy w tym momencie, do kogo zadać pytań. Nie ma osób odpowiedzialnych za tą sytuację – rozkładał ręce burmistrz miasteczka.  

Podczas spotkania została przedstawione pisma, jakie trafiają do samorządu w Tarnogrodzie, od starostwa i NFZ-u. Marian Tokarski napisał, że o sprawie poinformował już dyrektora Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Lublinie, prosząc o pomoc. Z prowadzonej korespondencji wynika, że miejsce udzielania świadczeń z zakresu nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w Tarnogrodzie zostało utworzone przez świadczeniobiorcę jako dodatkowe i na jego wniosek już w trakcie trwania umowy. W kolejnym piśmie dyrektor LOW NFZ wyraził zgodę na likwidację punktu w Tarnogrodzie. Przedstawione fakty były zaskoczeniem dla uczestników spotkania. Podnoszono, że do tej pory spółka Arion informowała, że punkt działający w Tarnogrodzie jest niejako „dobrą wolą” firmy, co okazuje się nieprawdą. Kontrakty bowiem były dwa. Natomiast za likwidację punktu w Tarnogrodzie, firma została obciążona karą przez dyrektora LOW NFZ w wysokości 1 200 zł. O takim ruchu wiedziały władze, tzn. powiatu i województwa, i nikt nie reagował. Decyzja została zaakceptowana. 

O tym, że sytuacja jest niedopuszczalna, mówili zgromadzeni samorządowcy i mieszkańcy. – Za ochronę zdrowia ze środków publicznych w powiecie odpowiedzialny jest starosta. Umowa jako została podpisana między starostwem a Arionem powinna być kontrolowana przez starostwo – mówił Władysław Chodkiewicz. Jak wygląda funkcjonowanie finansowe szpitali opisywał natomiast lekarz rodzinny Roman Cichocki. – Fundusz podpisuje kontrakt ze świadczeniodawcą na podstawie liczby mieszkańców w danym powiecie, razy stawka kapitacyjna. Stawka kapitacyjna na lekarza w tym roku wynosiła 45 zł, na pielęgniarkę 12 zł i 7 zł na położną. Bez względu czy do takiego punktu zgłosi się 100 czy 150 osób w czasie dyżury, ten zakres zostaje nie zmieniony – podkreślał lekarz. Doktor Cichocki szybko wyliczył, że (przyp. red. biorąc pod uwagę 100 tys. mieszkańców w powiecie) na dzień, spółka dostaje ponad 12 tys. zł na lekarza, ponad 3 tys. zł na pielęgniarkę i prawie 2 tys. zł na położną. Dzienna stawka wynosi ponad 17 tys. zł. A więc argument spółki, że punkt został zlikwidowany z powodu małej liczby pacjentów w Tarnogrodzie, wydaje się być bezzasadny. – Jest tutaj mało pacjentów, więc oni mniej tracą. Mniej pracy ma lekarz, mniej druczków, mniej recept. Pieniądze nie idą za pacjentem, tylko jest stawka kapitacyjna – tłumaczył Cichocki. Suchej nitki na władzach starostwa nie zostawił też radny Pawlik. – Za złą sytuację służby zdrowia w Tarnogrodzie ponosi niestety starostwo. Dlaczego? Jest umowa, której Arion nie respektował, a której starostwo nie dopilnowało. Jednym z przykładów jest likwidacja oddziału wewnętrznego – mówił Jan Pawlik

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Za podjętą inicjatywę samorządowi tarnogrodzkiemu dziękowali obecni włodarze gmin ościennych. – W imieniu własnym i mieszkańców chcę podziękować tym, którzy zabiegają o zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców (…). Tłumaczenie przedstawicieli spółki Arion, że jest za mało osób, którzy korzystają z tego punktu, dlatego trzeba go zlikwidować, jest dla mnie żenujące. Kierując się tym tokiem myślenia, to powinniśmy zlikwidować chociażby straże pożarne, bo jak się mało pali, to po co utrzymywać – mówił Zbigniew Pyczko.

Społeczeństwo tarnogrodzkie nie daje za wygraną. Zgodnie z propozycją zastępcy burmistrza Tarnogrodu Tomasza Rogali, dalsze rozmowy będą prowadzone, jednak tym razem w starostwie powiatowym. Ustalono, że władze Tarnogrodu i gmin ościennych wytypują swoich przedstawicieli, którzy będą się domagać odpowiedzi na liczne pytania. Jeśli rozmowy nie poskutkują, nie wykluczone są też demonstracje przed starostwem w Biłgoraju. 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.