- Reklama -

- Reklama -

Lecą do USA. Ale zbiórka trwa dalej (wywiad)

Ciężko chory, jedenastomiesięczny Oliwierek, którego matka pochodzi z Tereszpola, leci do Bostonu na operację. W zbiórkę blisko trzech milionów złotych zaangażowanych było wiele osób z powiatu biłgorajskiego. Wyjazd przyśpieszyła przyznana refundacja. Ale zbiórka wcale się nie kończy - Refundacja obejmuje zabiegi kardiochirurgiczne i całą część związaną z badaniami wcześniej. Resztę kosztów musimy pokryć sami - mówi Nowej Gazecie Biłgorajskiej, matka chłopca, Monika Pszczółkowska.

- Reklama -

Cuda się zdarzają. I chyba mamy pierwszy z nich.

(cisza). Ta refundacja była przez nas bardzo oczekiwana i mocno staraliśmy się o nią. Zaskoczeniem jest na pewno dla nas ta pozytywna decyzja. Bardzo długo czekaliśmy na taką informację. Próbowaliśmy uzyskać refundację, choć pewnie nie wszyscy o tym wiedzieli. My tym wszystkim żyliśmy i przeżywaliśmy to bardzo mocno. Szczególnie kiedy wiedzieliśmy, że ta zbiórka nie postępuje zbyt szybko i nie wiadomo, ile może to jeszcze potrwać. A tu liczy się każdy dzień.

Mulawa wybory do 05.04.2024

Czekaliście państwo jak na szpilkach na taką wiadomość. Operacja powinna być już w lipcu.

Dokładnie tak. Dalej czekamy jak na szpilkach, bo niestety nie dostaliśmy tej daty. Dalej nie wiemy, kiedy polecimy na operację do Bostonu. Cały czas trwają ustalenia pomiędzy stroną polską i amerykańską, jest przesyłanie tych różnych formularzy. My mailujemy, cały czas dopytujemy i próbujemy to jakoś śledzić. Nie mamy jeszcze konkretnej daty, czekamy cały czas.

Blisko trzy miliony złotych, czyli koszt operacji to bardzo dużo. Jaką część pokryje refundacja?

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. To jest tak, że w tym momencie my już nie załatwiamy żadnych formalności. Tym zajmuje się Narodowy Fundusz Zdrowia. To NFZ kontaktuje się teraz ze szpitalem i jest ważne, bo te ceny operacji są wtedy zazwyczaj inne niż dla osób prywatnych. Ale to wszystko jest już kompletnie poza nami. My się już w to nie angażujemy. Wiemy tylko, że refundacja obejmuje zabiegi kardiochirurgiczne i całą część związaną z badaniami wcześniej. Obejmuje intensywną terapię i całą resztę. W naszej gestii jest opłata za przeloty, pobyty, a to będzie dosyć długi pobyt. Uprzedzili nas, że gdyby nagle wydarzyło się coś nieprzewidzianego, w sensie sprawy niekardiologiczne, to prawdopodobnie refundacja też nie będzie tego dotyczyć.

Co z tymi środkami, które udało się zebrać? To blisko połowa potrzebnej kwoty.

Zaczynając od końca. To jest na pewno tak, że będzie pobrana prowizja dla „siepomaga”, bo takie są zasady i tam też jest jakaś część tej kwoty. A pozostałe środki będą rozdysponowane tak, jak to w fundacjach bywa. Pieniądze na pewno w żaden sposób i nigdy nie będą nam przekazane. Po prostu mogą być zużywane na cele związane z leczeniem naszego synka. I taki też mamy plan. Żeby opłacić z tego wszystkie rzeczy związane z naszym wyjazdem do USA, pobytem i lotami. Bardzo chcielibyśmy z tym niezwykle oszczędnie gospodarować i zachować jak najwięcej z tych środków. To jest choroba przewlekła, o czym od razu powiedzieli nam lekarze. Oby skończyło się na tej operacji, ale być może się nie skończy i będzie potrzebne cewnikowanie i wstawianie stentów. Bardzo byśmy chcieli, że jeżeli będzie taka potrzeba, to będziemy mogli wrócić do Bostonu na dalsze leczenie.

W powiecie biłgorajskim było wiele akcji pomocowych. Zresztą one trwają. Pomagają strażacy, znajomi i po prostu ludzie życzliwi. Co teraz z tymi zbiórkami, które trwają?

Bardzo dziękujemy i prosimy z całego serca, by tych zbiórek nie przerywać. Zbiórki trwają i w tej chwili mają taką formę aktywną, że można wpłacać środki. Z tym że teraz ta zbiórka nie będzie już tak promowana, jak dotychczas. Natomiast do końca września ta internetowa zbiórka trwa i prosimy o każdą wpłatę. Toczą się też różne licytacje i akcje charytatywne. A potem prawdopodobnie zamieni się to w formę takiego profilu aktywnego. To znaczy, jeśli ktoś będzie chciał, to będzie mógł nas wspierać w tym dalszym leczeniu.

Oliwierek cały czas jest w domu. Jego stan się nie zmienia?

Na razie jest w domu. Jego stan zdrowia nie zmienił się w stosunku do tego, co było w ostatnim czasie. Cały czas mamy jednak informację od lekarzy i świadomość, że ta operacja, powinna być przeprowadzona jak najszybciej. Stan jest bez zmian, ale sytuacja jest bardzo pilna.

Jakie są teraz procedury? Ile czasu trzeba czekać na dokładny termin wylotu?

Czekamy na ustalenie dokładnego terminu, po to, żeby rezerwować loty do USA i organizować sobie tam miejsce pobytu. Tak szczerze powiedziawszy, my jesteśmy gotowi zrobić to w każdej chwili. Mamy już wszystkie dokumenty związane z wylotem i będziemy składać wniosek o wizę. Mamy ten dokument bezwizowy, ale ponieważ to leczenie może być długie, być może złożymy dokument, który uprawni nas do dłuższego pobytu. My jesteśmy gotowi, żeby pakować się i lecieć w każdym momencie.

Ile może potrwać ten pobyt w USA, co mówią lekarze?

Taki wstępny plan to jest około dwóch miesięcy, ale prawdopodobnie on będzie nieco dłuższy. Na pewno trzeba tam być chwilę wcześniej, żeby synek zregenerował się przed operacją. To nie może być tak, że lądujemy i tego samego dnia jest operacja. Mamy pobyt w szpitalu i nikt nie jest w stanie określić, jaki to będzie czas. Być może 2-3 tygodnie, a może znacznie dłużej, albo krócej. A potem będziemy musieli być w okolicy szpitala w Bostonie. To jest czas, kiedy zacznie się podawanie tej chemii i dzieci czasami bardzo źle się czują. I po 5-6 tygodniach znowu czeka nas kontrola, czy przyjęcie do szpitala. Najprawdopodobniej będziemy musieli poczekać na decyzję i informację o wylocie. To jest około 2-3 miesięcy pobytu.

Cieszy ten spontaniczny zryw i odpowiedź ludzi, którzy was znają, ale też całkiem obcych.

Na pewno tak i każdemu bez wyjątku chcielibyśmy podziękować. Bardzo czujemy życzliwość i też jesteśmy ogromnie wdzięczni za każde wsparcie. Za pomoc, za słowa dodające sił i otuchy, bo to też jest niezwykle ważne. Bardzo dziękujemy za te wszystkie inicjatywy. Szczególnie te w powiecie biłgorajskim nie były naszymi pomysłami, tylko były spontaniczne i zorganizowane przez naszych znajomych. Puszki, kwesty, kiermasze, to wszystko było dla nas bardzo ważne, piękne i wzruszające. Dzwonili ludzie, których kompletnie nie znamy, którzy też mieli jakiś pomysł na pomoc.

Jak państwo myślicie, kiedy realnie będzie wylot do USA?

Bardzo byśmy chcieli, żeby to się stało we wrześniu. Bardzo. Mam nadzieję, że tak się sytuacja rozwinie.

link do zbiórki:

Oliwierek

 

 

 

 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.