- Reklama -

- Reklama -

Lał się wosk, powstawały gromnice

- Reklama -

W kościele parafialnym pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela w Potoku Górnym wyrobem świec i ich rozprowadzaniem od dawien dawna zajmowali się członkowie bractwa. Bractwo w tym kościele tworzyli panowie, najczęściej w starszym wieku, do obowiązków których należała  produkcja i rozprowadzanie świec. Kultywowanie takich zwyczajów w kościele w Potoku Górnym trwa od początku powstania świątyni, długo jeszcze przed wojną, około 250 lat. Tradycja ta była przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Mężczyźni pod swoją opieką mieli gromnice, które przechowywali w kościele w specjalnych skrzyniach, a podczas wyznaczonych uroczystości roznosili świece wśród parafian. Gromnice najczęściej świeciły starsze kobiety w trakcie takich świąt jak Wielki Czwartek, Piątek i Niedziela, oktawa Bożego Ciała, odpusty parafialne, pierwsze niedziele miesiąca. W chwili obecnej świece uczestniczą podczas odpustów i 2 lutego. Dawniej gromnice podczas uroczystych Mszy świeciły prawie wszystkie kobiety, obecnie rozdawanych jest ich około osiemdziesięciu. 2 lutego każdego roku, kiedy wypada święto Matki Bożej Gromnicznej, następuje uroczyste poświęcenie gromnic. Jeszcze do tej pory znaczna część parafian po powrocie z Mszy św. wypala znak krzyża na drzwiach. Następnie opala włosy na głowach domowników w czterech miejscach, tworząc w ten sposób znak krzyża. Wszystkie te czynności mają na celu uchronienie domów i ich mieszkańców od nieczystych mocy oraz od gwałtownych burz, błyskawic. Zdarza się także, że niektórzy mieszkańcy parafii podczas groźnych nawałnic zapalają gromnice, które mają ich obronić przed potencjalnym uderzeniem pioruna. Sytuacje, w których pojawiają się te szczególne świece, to również pogrzeby. Gromnice świeci się, kiedy dokonuje się pochówku członka Bractwa lub kogoś z jego rodziny. Kiedy umiera parafianin również świeci się gromnice, ale już tylko podczas modlitw w domu. Często zmarłemu leżącemu w trumnie wkłada się w dłonie taką świecę.

toyota Yaris

Jeszcze jakiś czas temu przynależność do Bractwa była szczególnym wyróżnieniem w społeczności parafialnej. Obecnie chętnych do kontynuowania tradycji brakuje. Jednak w Potoku Górnym corocznie kilku mężczyzn wciąż kultywuje tradycję wyrabiania świec gromnicznych. Warunkiem jest bezwietrzna pogoda, najlepiej jak jest pochmurno i temperatura powietrza nie przekracza 15°C. Tak też było w minioną środę, 4 października, na podwórku Zbigniewa Mazura, kościelnego w kościele parafialnym w Potoku Górnym, jednocześnie prezesa bractwa. Na ognisku wówczas grzał się żeliwny kociołek z pszczelim woskiem, a jego słodkawy zapach unosił się w powietrzu. Przy ognisku stał Krzysztof Dub, który pilnował, aby nie zabrakło woskowego surowca i był on bez zanieczyszczeń. Z nici lnianych robi się knoty, które naciera się suchym woskiem. Służy to sklejeniu nici. Zadanie to należało do Jana Kruka. Następnie tak przygotowane knoty wiesza się na specjalnym okrągłym kołowrotku, który mieści 20 sztuk świec. Pod kołowrotkiem znajduje się naczynie miedziane, do którego wlewany jest rozgrzewany wosk. Temperatura takiego wosku podtrzymywana jest dzięki umieszczonemu pod naczyniem palnikowi gazowemu. Wynosi około 90oC. Kolejno miedzianym rondlem pobiera się taki rozgrzany wosk z naczynia i polewa się nim wiszące knoty. Czynność tę powtarza się do uzyskania odpowiedniej grubości świecy. Przy kołowrotku pracowali Zbigniew Mazur i Jacek Koza. Wytworzenie 20 sztuk świec na kołowrotku trwa około 1,5 godziny. Po takim czasie ściąga się świece i okrywa grubym kocem, aby nie zastygły. Później przy pomocy oheblowanej deski formuje się gromnice, wygładza się je, żeby nie były chropowate. Jak twierdzą mężczyźni, najlepiej to zadanie wychodzi leworęcznym. W Potoku zadanie to należy do Krzysztofa Czechyry. Później gromnice wiesza się po to, żeby schły. Po godzinie można je już palić.

W tym roku przy wyrabianiu gromnic zabrakło najstarszego członka Bractwa. – Nie ma już z nami świętej pamięci Jana Czekirdy z Dąbrówki, który nauczył nas wyrabiania gromnic. To on pokazał nam po kolei, jak wytwarza się te świece. Dzięki niemu możemy kontynuować tę tradycję – mówił Zbigniew Mazur. Panowie długo szukali wosku do wyrobu gromnic. Okazuje się, że w tym roku wosk pszczeli jest bardzo drogi. Ceny wosku za kg sięgały 45 zł. Jednak członkom Bractwa udało się kupić wosk taniej z pasieki Wiesława Brzozowskiego. – Tradycja wymiera, jednak my się nie damy i dalej będziemy wyrabiać gromnice – mówią zgodnie członkowie Bractwa. 

Wyprodukowane świece zapłoną w kościele. Każda z kobiet, które świecą gromnicę w kościele, płaci symboliczną składkę. Dodatkowo Bractwo sprzedaje gromnice wszystkim zainteresowanym, czasami nawet do sąsiednich kościołów. Wszystkie prace przy wyrobie świec są traktowane jako praca społeczna. Zgromadzone w ten sposób pieniądze, niestety niewielkie, przeznaczane są na produkcję nowych świec, bądź na przykład na Msze św., odprawiane w intencji zmarłych członków Bractwa czy też zakup przedmiotów liturgicznych do kościoła. 

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Gromnica to świeca inna niż wszystkie. Przewyższa ona świece parafinowe tym, że przy ich spalaniu wytwarza się specyficzny miodowy zapach, a wypalają się znacznie wolniej. Takie świece są unikatowe. Młodzi ludzie odchodzą od tego typu wyrobów. A szkoda, bo mimo że gromnice nie prezentują się może zbyt pięknie, to na pewno przyciągają charakterystycznym zapachem. Upamiętniają ważne wydarzenia w Kościele i stanowią symbol przywiązania do tradycji.

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.