- Reklama -

- Reklama -

Kto zarabia na malinie?

- Reklama -

Miała być cena 

Sierpień to miesiąc żniw dla maliniarzy. Zbiory maliny jesiennej ruszyły pełną parą. Chęci do pracy nie brakuje. Malina w tym roku też urodziła. Rolnicy cieszyli się, że i cena będzie dobra tym bardziej, że malina wiosenna płaciła ładnie. Kiedy ruszył sezon i skup owoców, rolnicy przestali się cieszyć. Do naszej redakcji już kilkakrotnie zgłaszali się mieszkańcy powiatu, którzy informowali, że na malinowym rynku nie jest dobrze. Jeszcze pod koniec lipca jeden z Czytelników alarmował o zmowie cenowej w jednej z gmin naszego powiatu (gmina i dane personalne do wiadomości red.). – Właściciel jednej z przetwórni osobiście jeździ po skupach i namawia do zaniżenia ceny maliny do 4 zł. Mimo że na skupach w innych częściach Polski jak też na giełdzie cena idzie w górę. Proponuje za to pieniądze – alarmował Czytelnik. 

toyota Yaris

W ubiegłym tygodniu natomiast zgłosiła się do nas kobieta, która pytała, dlaczego mieszkańcy naszego województwa, tyle że mieszkający w okolicy Lublina i Kraśnika, za kilogram malin w skupie otrzymują nawet 2 zł więcej. – Nie rozumiem tego. Przykładowo w Płusach cena za malinę była 3,70 zł, a w miejscowości Łuków płacili 5,10 zł. To jest 1,40 zł różnicy na jednym kilogramie! Kto zarabia na tej malinie? – pytała Czytelniczka. (Cena podana na 11 sierpnia br.)  

Rolnik musi przejrzeć na oczy 

Czy doniesienia naszych Czytelników są prawdziwe? Odpowiedzi szukaliśmy w Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Biłgoraju, ośrodku, który jest najbliżej rolników i ich spraw. Jeśli chodzi o maliny, to każdy sobie steruje jak chce, zwłaszcza te podmioty skupowe. To jest prawda, o czym informują czytelnicy. On kupuje tanio, a sprzedaje drogo, gdzieś tam do innych punktów skupu. Ale niejednokrotnie jest tak, że kupuje maliny z tzw. konwencji, po 4 zł, nie dopytując czy rolnicy stosowali jakieś pestycydy i tak dalej, a sprzedaje jako ekologiczne za podwójną cenę – mówił Wacław Koncewicz z Ośrodka Doradztwa Rolniczego, sugerując rolnikom, aby ci robili badania owoców i sprzedawali swoje maliny jako produkt ekologiczny, za który dostaną po 8 zł na 1 kg. – W tym momencie taki ktoś zarabia nielegalnie na takim procederze i to jest prawda z tego, co ja też słyszę dodaje specjalista. – Tak jest, bo ludzie są z jednej strony nieświadomi, a poza tym nie chcą skorzystać niejednokrotnie z dobrych rad, i nie tylko on to robi, ale wielu innych też takich skupywaczy. Ja nie chcę wymieniać ich z imienia i nazwiska, ale na malinach zarabia się bardzo ładnie twierdzi. 

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Zdaniem Wacława Koncewicza tylko wysoki stan wiedzy rolników pozwoli na sprzedaż własnego produktu po przyzwoitej cenie. – Trzeba wiedzieć komu się sprzedaje i za ile się sprzedaje, muszą sobie rolnicy wziąć do serca, że jeżeli im ktoś coś mówi, to muszą to sprawdzić i sprzedawać tam, gdzie ta malina jest naprawdę w przyzwoitej cenie mówi i potwierdza informacje naszej Czytelniczki o dysproporcji w cenach maliny na terenie naszego województwa. Twierdzi, że rolnicy w pobliżu Lublina czy Kraśnika nie pozwalają się oszukiwać, stąd cena jest wyższa. 

A szkoda, że cena w tym roku jest tak niska, bo malina obrodziła. – Plon jest lepszy niż w zeszłym roku z tego względu, że jest więcej wilgoci, opady są w tym roku bardziej regularnie rozłożone w czasie, a malina lubi deszcz mówi Koncewicz. Poza tym w Serbii i Chorwacji (rynki te konkurowały z polskim) malina nie obrodziła, a od trzech lat plantacje tych owoców są tam likwidowane. Zdaniem specjalisty, na niską cenę malin wypłynęło też to, że w ubiegłym roku za te owoce płaciło się dużo, a w tym roku jest okazja, aby podmioty skupujące mogły się „odgryźć”.

Nie przeszkadzajcie rolnikowi!

Od następnego roku nie będzie już dopłat do maliny. Pytaliśmy naszego rozmówcę, czy to wpłynie na rynek związany z malinami. – Niech rząd nie zajmuje się sterowaniem ręcznym i niech da sobie spokój. Niech ustawia odpowiednie przepisy prawa, a nie manipuluje cenami twierdzi Koncewicz, którego zdaniem dopłaty są bardzo kiepskie. – Uważam, że dopłat wcale nie musi być. Żyliśmy w takich czasach, gdzie dopłat nie było i było nam całkiem nieźle. W tej chwili mamy dopłaty, mamy wszystko i cały czas narzekamy, bo jednych wyróżniają, a drugich nie wyróżniają – mówi, podając jako przykład sytuację tytoniarzy. – Rolnik powinien dostać przyzwoite pieniądze za surowiec, a nie jakieś dopłaty, które nie wiadomo komu i czemu mają służyć – dodaje. – Dopłaty, to powiem szczerze, to są żadne. One niczego nie rekompensują, doprowadzają tylko do sytuacji bardzo niezdrowej i złej. Dopłaty w porównaniu do poprzednich lat są o wiele niższe – krytykuje i podaje przykład. Dwa lata temu było 900 zł do jednego ha zbóż. Teraz jest dopłata podstawowa plus zazielenianie, w sumie 750 zł do ha. – Niech oni mi dopłat nie dają, niech oni nie robią mi żadnej łaski. Niech za pszenicę ludziom zapłacą przykładowo te 700 zł za tonę, a nie 500 zł. To jest śmiech – mówi oburzony. – Ludzie sobie dawali radę i sobie dadzą radę, tylko niech oni przestaną sterować, bo nie robią nic, od posłów, senatorów, po radnych wojewódzkich, powiatowych do szczebla gminnego, pieniądze biorą, a nie robią nic – krytykuje. – Jako rolnik nie chcę, żeby mi żaden rząd czy władza pomagała. Niech oni mi tylko nie przeszkadzają – dodaje i  zauważa, że rolnicy w Polsce są tylko kontrolowani i karani. – Kontrolują już wszyscy i wszystko. Doprowadzili do tego, że nie mamy krów, że nie mamy świń, że nie mamy niczego. Już niedługo to nie będziemy mieć psów i kotów, bo wszyscy chcą tylko kontrolować i karać – przedstawiał Koncewicz. 

Lepiej się nie zmawiać!

Warto zauważyć, że prawo antymonopolowe zakazuje przedsiębiorcom zawierania porozumień, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku. Przedsiębiorcy, którzy rezygnują z rywalizacji rynkowej i decydują się na udział w zmowie, muszą się liczyć z dotkliwymi sankcjami finansowymi. Mogą one sięgać nawet 10 proc. przychodu przedsiębiorcy w roku poprzedzającym wydanie decyzji.

Określając wysokość kary, bierze się pod uwagę rodzaj porozumienia, stopień oraz okoliczności naruszenia. Istotną rolę odgrywają również inne czynniki, takie jak rodzaj produktu, którego dotyczy zmowa czy też zmiany w strukturze rynku wywołane porozumieniem.

 

 

 

 

 

 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.