- Reklama -

- Reklama -

Krzysztof ma już całą kwotę na leczenie

- Reklama -

Historia Krzysztofa Klimeckiego z Biłgoraja poruszyła wiele osób. Ten młody chłopak zachorował na rzadką chorobę, której leczenie nie jest refundowane. W lipcu 2016 roku stwierdzono u niego FSHD, czyli dystrofię mięśniową. Choroba ta polega na stopniowym zaniku mięśni, najczęściej twarzy, barku i kończyn górnych. Jedynym znanym dziś sposobem leczenia tej choroby jest terapia komórkami macierzystymi, lecz leczenie to jest bardzo drogie. Może kosztować nawet 200 tys. zł.
Krzysiek jest członkiem miejscowej Grupy Rekonstrukcji Historycznej im. Konrada Bartoszewskiego ps. "Wir". Od początku istnienia grupy brał udział w inscenizacjach i rekonstrukcjach na terenie całej Polski. Pomagał w organizacji różnych wydarzeń z udziałem rekonstruktorów. 
Na wiadomość o chorobie Krzyśka najpierw zareagowali jego koledzy z Grupy Rekonstrukcji Historycznej. Przeprowadzili kilkanaście zbiórek na rzecz leczenia swojego kolegi. Powstała także internetowa licytacja, na którą można było dobrowolnie przekazywać przedmioty, a następnie je licytować.
W zbiórkę zaangażowali się także mieszkańcy Biłgoraja. Na rzecz Krzysztofa zorganizowano kilka festynów połączonych ze zbiórkami, ostatni miał miejsce w Brodziakach. W pomoc dla Krzysztofa zaangażowała się także posłanka Agata Borowiec, która od zaprzyjaźnionej fundacji pozyskała pomoc w wysokości 20 tys. zł. 
W ubiegłym tygodniu dotarła do nas bardzo dobra wiadomość. Po podliczeniu okazało się, że Krzysztof ma już całą potrzebną na leczenie kwotę. Jest on w połowie terapii komórkami macierzystymi. Obecnie ma pięciomiesięczną przerwę w leczeniu, następnie pobierze kolejne dawki leku. Chociaż do końca terapii jeszcze daleko, Krzysztof nie musi już martwić się o fundusze potrzebne na pokrycie kosztów leczenia. 
Dziękujemy wszystkim osobom, które zaangażowały się w bezinteresowną pomoc dla Krzysztofa Klimeckiego. Trzymamy kciuki także za dalsze leczenie Krzysztofa i życzymy zdrowia!

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.