Jak wielki może być Biłgoraj?
To pytanie bardziej do wróżki niż do szarych komórek. Ale temat taki ostatnio zaistniał po ogłoszeniu zamiaru powiększenia stolicy o całą aglomerację warszawską składającą się dodatkowo z 33 gmin. To poruszyło i moją wyobraźnię jako biłgorajczyka. Czy Biłgoraj też ma szanse na zawrotną karierę w sensie administracyjnym? Może rzeczywiście nadchodzi era szybkiego rozrostu terytorium miast na wzór nowej Warszawy? Przecież mówi się, że przykład idzie od góry, a więc od stolicy. Rodzi się pytanie: czy to dobry przykład i czy z niego będzie chleb dla biłgorajskich mieszczuchów i podbiłgorajskich mieszkańców, już nie mieszczuchów, jako że oni są tak na pograniczu; mieszkają na wioskach, a warunki i cywilizację mają już miejską, a w części nawet ją przewyższającą. Na razie wywołany temat manipulowania obszarami miejskimi buja w obłokach, ale można spodziewać się, że w najbliższym czasie zstąpi na oblicze ziemi warszawskiej i będziemy wszyscy ten fakt konstatować. A może to będzie początek lawiny, która waląc przed siebie będzie też czynić pozytywne „spustoszenie”, np. w Biłgoraju, gdzie jak wiadomo, marzą niektórzy, a może i duża część, żeby się też zmieniła władza miasta, mimo że zanosi się, że ona jeszcze przeżyje niejednego emeryta, bo młodsi mają hipotetyczną szansę doczekać się kiedyś zmian. Tylko czy lepszych? Oby tylko nie była to zamiana siekierki na kijek, jak to mówi ludowe porzekadło. W każdym razie jest coś na rzeczy, skoro zdecydowanie sprzeciwił się rysującym się zmianom nasz burmistrz Janusz Rosłan, udzielając dość obszernego, ale i szczerego, moim zdaniem, wywiadu Gazecie Wyborczej. Kto jak kto, ale nasz burmistrz ma legitymację do takich wypowiedzi i ocen rzeczywistości. Rządzi już czwartą kadencję, zbudował nowoczesne obwodnice miasta, przebudował główną magistralę śródmiejską na wcześniej niewyobrażalną skalę, a miasto dorobiło się imponujących obiektów, jak BCK, czy hala OSiR. I miasto wcale nie zwiększyło długu publicznego. Ten dług jest na obecnie na poziomie średniego w kraju. A perspektywy też są budujące. Rewitalizacja obecnego Placu Wolności nabrała rozpędu, więc może rzeczywiście pozostaje teraz powiększyć terytorium miasta kosztem gminy Biłgoraj, a tę powiększyć o niektóre miejscowości lgnące do Biłgoraja. To nie jest tylko mrzonka. Według mnie, to pewien kierunek zmian, które, mam taką nadzieję, zaowocują w niedługim czasie. Bo jak wiadomo, obecne władze zapowiedziały zmniejszenie liczby powiatów, za to zwiększając i wzmacniając gminy, które wykazują zaradność i gospodarność. Tylko czy ja dobrze piszę na ten temat? Obawiam się, że czegoś unikam, jakbym udawał, że nie widzę w tym wszystkim podtekstów politycznych. A one już są, widać to „gołym” okiem, a zanosi się, że będą one dominować. Zakładam a priori, że każda grupa po dojściu do władzy ma prawo rządzić po swojemu, ale pod warunkiem, że nie niszczy dorobku swoich poprzedników. W innym przypadku to już jest wątpliwe i mogące szkodzić, zamiast bogacić społeczeństwo. Wracając więc do postawionego pytania w tytule, czy do Biłgoraja będzie należeć kiedyś Smólsko, Ciosmy, Majdany, nie mówiąc już o Soli czy Korczowie, to nie powiem, że nigdy, że wykluczam. Na reorganizację administracyjną nadchodzi czas, założenia poprzedniej reformy przeżywają się. Tylko… Tylko to nie może być li tylko dla doraźnych korzyści politycznych, bo one, według mnie, w krótkim czasie zamieniają się w wahadło, które nie tylko wraca do poprzedniego stanu, ale jeszcze siłą rozpędu i bezwładności wychyla się w przeciwną stronę ze szkodą, bo po drodze zaskakująco zwala z nóg stojące przeszkody, w tym i dorobek poprzedników. Dodam: małe wahnięcia, jak uczy przeszłość, są pożyteczne, dają nowej władzy energię do działań i do korzystnej koniunktury, ku społecznemu zadowoleniu. Po pewnym czasie potrzebne są ponowne zmiany albo chociażby drgnięcia. Tak ponoć jest najlepiej, ale, jak uczy historia, politycy potrafią wszystko wywrócić i wszystko… zepsuć albo inaczej sp***yć. Bądźmy więc świadomi i ostrożni w nadmiernym popieraniu danej władzy, bo ona szybko staje się zarozumiała i zbyt pewna siebie. Ileż to już było w Polsce powojennej takich zmian. Jak więc sobie z tym poradzi obecny Biłgoraj? Mam nadzieję, że lepiej niż inni, bo w Biłgoraju nie zagubiono wzajemnego szacunku. Tu się nie kopie rywala, gra jest transparentna, burmistrz i starosta są tego przykładem. Obserwuję to z bliska i widzę, że nie ma kreciego rycia. Przykład: Plan zagospodarowania przestrzennego miasta, który rodzi się w bólach, ale z rozwagą i kompromisowo.. I tak niech powiększa się Biłgoraj. Z głową i bez politycznego doktrynerstwa, a także bez wzajemnych uprzedzeń. Biłgorajczyk, naj -lawok@wp.pl