Sprawa audytu w Biłgorajskim Centrum Kultury wypłynęła na ostatniej sesji Rady Miasta. Radni klubu Lepszy Biłgoraj chcieli poznać treść sprawozdania z przeprowadzonego audytu przed podjęciem uchwały w sprawie zmiany Statutu BCK. Jak udało nam się ustalić, audyt był prowadzony od września do grudnia ub.r. na wniosek burmistrza. Udało nam się również zapoznać z treścią sprawozdania z prowadzonej kontroli, chociaż niezbędny był wniosek o dostęp do informacji publicznej. W końcu otrzymaliśmy mocno zanonimizowaną wersję dokumentu. Sprawozdanie liczy 72 strony. Ostateczna ocena jest "pozytywna z zastrzeżeniami". Oznacza to, że podczas prowadzonej kontroli stwierdzono istotne nieprawidłowości - działania naruszające obowiązujące przepisy prawa oraz mogące nieść skutki finansowe.
Połowa pracowników to instruktorzy artystyczni. Wszyscy na etacie
Audytor ma sporo zastrzeżeń co do polityki zatrudniania (m.in. brak opisu stanowisk pracy, wymaganych kwalifikacji, brak informacji w BIP o zamiarze zatrudniania, brak zasad naboru) i liczby zatrudnionych osób, zwłaszcza w dziale artystyczno-programowym. W ramach BCK funkcjonują następujące działy: artystyczno-programowy, medialny, administracyjno-techniczny i księgowości. Na dzień 31 sierpnia 2024 r. w BCK zatrudnione były 43 osoby, które pracowały na 31,125 etatu.
W sprawozdaniu audytor sporo miejsca poświęca pracownikom największego działu - artystyczno-programowego, gdzie na umowę o pracę zatrudnionych jest 21 osób, w przeliczeniu na pełny etat - 11,88 etatu, co stanowi 48,88 proc. wszystkich pracowników BCK. Osoba prowadząca kontrolę ma sporo uwag co do funkcjonowania tego działu.
- Z danych wynika, że pracownicy zatrudnieni na stanowiskach instruktorskich niewielką część wymiaru zatrudnienia przeznaczają na pracę z grupą/zespołem. (...) Zgodnie z wyjaśnieniami kierownika działu, poza pracą z grupą, instruktorzy pracują, bądź współpracują przy imprezach organizowanych przez BCK (sprawy organizacyjne, pomoc techniczna, oprawa plastyczna, sprawy gospodarcze) oraz wykorzystują czas na przygotowanie się do zajęć - czytamy w sporządzonym na zlecenie burmistrza sprawozdaniu.
Audytor wyliczył, że w niektórych przypadkach zajęcia zrealizowane z grupą stanowiły ok. 25 proc. całości zajęć, pozostałe godziny, tj. godz. pracy, obejmowały inne czynności dotyczące w szczególności przygotowania się do zajęć. Na przykład każdym miesiącu pięć godzin (z wyjątkiem lipca - cztery godz.) było przeznaczonych na "poszukiwanie inspiracji w internecie".
- Oczywistym jest, że instruktor musi również przygotować się do zajęć, salę itp. Jednakże w ocenie audytu wymiar czasu pracy przeznaczany na te czynności wydaje się zbyt duży i w takiej wielkości nie powinien być wliczany do czasu pracy instruktora, za który otrzymuje wynagrodzenie. Tym bardziej iż w BCK pracują doświadczeni instruktorzy, także w wieku emerytalnym lub przyjęci do BCK, będąc na emeryturze, przez co można domniemywać, iż posiadają odpowiednie doświadczenie do pracy z grupą/zespołem. Natomiast z dokonanej analizy zapisów dzienników zajęć i czasu pracy można wysnuć wniosek, że w BCK praca instruktora nie polega na pracy z grupą i prowadzeniu zajęć, lecz przede wszystkim na przygotowaniu się do zajęć -czytamy w sprawozdaniu.
Z zawartych w dziennikach zajęć wpisów instruktorów wynika, że zajęcia z grupą stanowiły od 21 do 48 proc. czasu ich pracy, tj. wszystkich zrealizowanych czynności. Audytor sugeruje, że część instruktorów, która realizuje kilka godzin zajęć tygodniowo, mogłaby być zatrudniona w oparciu o umowę zlecenie.
Pracownicy: niektóre wnioski zachęcają do...omijania prawa
Z wynikami audytu nie zgadza się radny rady miasta Janusz Rosłan. Od radnego dowiedzieliśmy, że kierownik działu artystycznego Biłgorajskiego Centrum Kultury wniosła obszerne 11-stronnicowe wyjaśnienia i zastrzeżenia do audytu, które w sprawozdaniu praktycznie nie zostały uwzględnione, a w jednym miejscu - dotyczącym zakwaterowania gości Festiwalu Kultur, zostały wręcz wyrwane z kontekstu. Kierownik polemizuje z wieloma zarzutami audytora, tłumaczy zasady funkcjonowania instytucji kultury jaką jest Biłgorajskie Centrum Kultury, ale wskazuje też na poważniejsze naruszenia zawarte we wnioskach z audytu. Zdaniem kierownika działu artystycznego w pewnych miejscach wnioski z audytu zachęcają do wdrożenia rozwiązań, które zachęcają...do omijania obowiązującego prawa
-Zupełnie niezrozumiałym jest pomysł audytora, aby zatrudniać instruktorów na umowę zlecenie, a nie na umowę o pracę. Podstawową i powszechną formą zatrudnienia pracownika jest stosunek pracy, czyli umowa o pracę. Opiera się w głównej mierze na regulacjach prawnych ujętych w Kodeksie pracy. Jest to akt normatywny, który reguluje prawa i obowiązki stron stosunku pracy, czyli pracownika i pracodawcy. Należałoby się spodziewać, że kontrola przeprowadzona przez Państwową Inspekcję Pracy wykazałaby zatrudnianie na umowę zlecenie jako nieprawidłowość, omijanie prawa, mające na celu pozbawianie pracownika praw wynikających z zawarcia umowy o pracę, a przede wszystkim prawa do płatnego urlopu - tłumaczy kierownik działu artystycznego
-Mam nadzieję, że audytor nie zaproponuje burmistrzowi zatrudniania pracowników Urzędu Miasta na umowy zlecenia. Wprawdzie byłoby dużo taniej, ale burmistrz mógłby zapłacić sporą karę za naruszenie przepisów prawa - kwituje radny Rosłan
Rosłan: Do takich nonsensownych stwierdzeń mogą prowadzić statystyki, które wykonał audytor
Kierownik działu artystycznego odnosi się również do wyliczeń audytora związanych z czasem pracy instruktorów, szczegółowo tłumaczy specyfikę i zasady pracy, a na końcu odbija piłeczkę, by zobrazować sytuację. Ten przykład, za kierownikiem działu, przytacza rady Rosłan:
- Biorąc pod uwagę statystykę czasu pracy, bo takiej analizy usiłował dokonać audytor w Dziale artystycznym BCK, należałoby stwierdzić, że inspektor przeprowadzał audyt przez 76 dni, sporządził protokół mający 72 strony, czyli średnio przez osiem godzin pracy pisał 0,94 strony, za co wszyscy podatnicy musieli mu zapłacić ok. 250 zł dniówki. Do takich nonsensownych stwierdzeń mogą prowadzić statystyki, które wykonał audytor i które są cytowane w artykule prasowym - obrazuje Janusz Rosłan
A może by tak zagranicznych gości zamiast do hotelu zaprosić do...szkolnego holu
Kierownik działu artystycznego, w swoim piśmie skierowanym do audytora, szczegółowo wyjaśniła dlaczego i na jakich warunkach goście Festiwalu Kultur są kwaterowani w hotelu. W sprawozdaniu audytor okroiła to do wyrwanej z kontekstu wypowiedzi: "bo żaden inny hotel nie pomieści tylu gości" i zarzuciła pracownikom BCK niegospodarność oraz zaproponowała skrócenie Festiwalu do dwóch dni, zakwaterowanie gości w internacie bądź schronisku młodzieżowym Sitareczka.
- Wydaje się, że kwaterowanie osób dorosłych w schronisku Sitareczka, czy w internacie, w którym są dwie kabiny prysznicowe na kondygnację, nie świadczyłoby o znanej w świecie polskiej gościnności, nie wspominając już o konieczności zupełnej zmiany programu, aby dać wszystkim możliwość wykąpania się po tanecznych próbach i po występach w upalne dni - pisała w swojej odpowiedzi kierownik działu
Takie zalecenia audytora mocno krytykuje również radny Janusz Rosłan:
-Mam nadzieję, że goście z miast partnerskich, którzy niebawem odwiedzą Biłgoraj, nie zostaną zakwaterowani w schronisku „Sitareczka”- jak sugeruje audytor. Wprawdzie byłoby taniej, ale jako gospodarz spaliłbym się chyba ze wstydu. Członkowie zespołów tanecznych po dwugodzinnym, wyczerpującym fizycznie koncercie, za który nie otrzymują żadnego wynagrodzenia, zasługują na coś więcej niż leżanka w sali lekcyjnej - pisze Rosłan.
(.....)
Komentarze (0)