Od ponad dekady codziennie, od świtu do zmierzchu, pan Franciszek Nizio (65 l.) otwierał drzwi szaletu przy ul. Pocztowej. Jedynej publicznej toalety w okolicy dworca PKS i poczty. Wcześniej przez ćwierć wieku robił to jego ojciec. Jak mówi sam pan Franciszek, to nie jest interes, który przynosi wielkie zyski.
"Niewiele, ale na leki jest, na jedzenie jest..."
Mimo skromnych zarobków to miejsce jest jego źródłem utrzymania, a dla wielu mieszkańców oczywistym punktem codziennej potrzeby. Teraz, po 13 latach, musi je opuścić. Burmistrz wypowiedział mu umowę najmu i dwukrotnie odmówił przedłużenia umowy.- Ja mam chęci do pracy. Ale widzi pani, co się robi... Nie zarabiam tu wiele, czasem 20, czasem 50 zł dziennie, ale na leki jest, na jedzenie jest. Te toalety to moje jedyne źródło utrzymania – mówi pan Franciszek.
Do końca października musi opuścić lokal
Zgodnie z decyzją burmistrza Wojciecha Glenia, pan Franciszek musi opuścić lokal do 31 października. Miasto argumentuje decyzję względami sanitarnymi – obiekt ma nie spełniać obowiązujących norm higienicznych i dostępnościowych.
- Utrzymywanie obiektu niespełniającego norm sanitarnych naraża użytkowników na ryzyko zakażeń. Zamknięcie szaletu było planowane już na początek br. Termin przesunięto na prośbę pana Franciszka, by mógł przygotować się do nowej sytuacji – tłumaczy burmistrz w komentarzu dla Nowej Gazety Biłgorajskiej.
"Chcę nadal pracować i proszę pana burmistrza o umożliwienie mi tego"
Pan Franciszek nie kryje rozgoryczenia. Kilkukrotnie pisał do urzędu z prośbą o przedłużenie umowy. W swoim piśmie z 2 września apelował:- Proszę pana burmistrza jako byłego przedsiębiorcę o spojrzenie okiem gospodarza na los lokalnego przedsiębiorcy. Dzięki tej działalności stać mnie na utrzymanie się i wykupienie leków. Nadmieniam, że likwidacja jedynej toalety w okolicy dworca i poczty, a także licznych sklepów i urzędów, spowoduje problemy dla osób, które chciałyby z niej skorzystać. Także mój los uległby pogorszeniu i zostałbym skazany na życie w ubóstwie. Chcę nadal pracować i proszę pana burmistrza o umożliwienie mi tego - apelował pan Franciszek do burmistrza.
- Liczę, że w tych trudnych czasach, przychyli się pan do mojej prośby, nadmienię prośby przedsiębiorcy z III grupą inwalidzką. Proszę nie skazywać mnie na zły los - dodaje.
Odpowiedź była taka sama, jak wcześniej - odmowa.
Emerytura
Burmistrz przypomina, że 1 listopada pan Franciszek nabywa prawa emerytalne, "dzięki czemu nie zostanie bez środków do życia", a ponadto prowadzi drugi, niewielki szalet w innej lokalizacji ("Baltona").
Sam przedsiębiorca odpowiada jednak, że dochody z drugiego punktu są symboliczne.
- Tam jest co łaska. Ludzie czasem coś zostawią, czasem nie. Emerytury też nie starczy na wiele, będzie dobrze, jak minimalną wyliczą... - wzdycha.
Pan Franciszek ma 65 lat. Jest schorowany. Doskonale wie, że w tym wieku i w tej sytuacji nikt mu pracy nie da.
Przepisy ważniejsze niż ludzie?
(....)
Co w tej sprawie ma do powiedzenia burmistrz? Jak tłumaczą swoją decyzję urzędnicy? Ile kosztuje utrzymanie nowoczesnych toalet w mieście, a ile miasto zarabia na toalecie pana Franciszka? Więcej przeczytacie tylko w aktualnym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Najnowsze wydanie dostępne od wtorku 21 października w wybranych sklepach, punktach prasowych i na
EPRASA.PL
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.