reklama

Zrobili to! Mieszkańcy Ziemi Biłgorajskiej pojechali rowerami.... na koniec Europy! Jak było? (foto)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Zrobili to! Mieszkańcy Ziemi Biłgorajskiej pojechali rowerami....  na koniec Europy! Jak było? (foto) - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
49
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Informacje biłgorajskieNie planowali tego z wyprzedzeniem, nie trenowali wspólnie, a mimo to przejechali razem prawie cztery tysiące kilometrów - od Biłgoraja aż po hiszpańskie Santiago de Compostela. Jak wyglądała ich podróż przez pół kontynentu? Opowiedzieli o tym Nowej Gazecie Biłgorajskiej
reklama

 Prawie cztery tysiące kilometrów, dwie pary nóg, dwa rowery i jedna wspólna determinacja. Zbigniew i Krzysztof, przyjaciele z Ziemi Biłgorajskiej, zrealizowali coś, co dla wielu pozostaje w sferze marzeń - przejechali na rowerach z Polski do hiszpańskiego Santiago de Compostela, pokonując 3800 kilometrów w nieco ponad miesiąc.

 

Wielka wyprawa przez Europę 

 

Ich wyprawa była wyjątkowa z wielu powodów. Po pierwsze - była niemal całkowicie spontaniczna. Nie mieli wcześniej wspólnych treningów, nie planowali trasy z dokładnością co do kilometra, a mimo to zrealizowali ją z sukcesem. Po drugie - nie chodziło o rekord czy sportowy wyczyn, lecz o duchowe przeżycie i spotkanie z samym sobą. 

reklama

Wyruszyli z Biłgoraja w kwietniu, zaopatrzeni w namioty, sprzęt biwakowy i ogromną wiarę, że „jakoś się uda”. Jechali przez Polskę, Słowację, Węgry, Słowenię, Włochy, Francję aż do Hiszpanii - codziennie mierząc się z fizycznym wysiłkiem, pogodą i niespodziankami drogi. Przez całą trasę nie złapali ani jednej gumy, a największą siłę czerpali nie z nóg, ale z głowy. „Myśleliśmy, że głowa to 50%, a mięśnie drugie 50%. Teraz wiemy, że głowa to 70%” - podkreślają.

 

Nie wszystko można zaplanować 

 

Po drodze spotkali dziesiątki życzliwych ludzi, których pomoc i bezinteresowność często ratowały im dzień  „To była magia drogi - coś, czego nie da się kupić ani zaplanować” - wspomina Krzysztof.

reklama

Metą ich podróży była katedra w Santiago, gdzie emocje wzięły górę. „Nie dało się mówić, nie dało się nawet zrobić zdjęcia. Po prostu trzeba było usiąść na placu i przeżyć to” - mówi Zbigniew.

Zrealizowali wyprawę bez sponsorów, bez szumu medialnego, ale z ogromnym wsparciem rodzin i przyjaciół. Ich relacja z podróży, prowadzona przez WhatsAppa i Facebooka, zdobyła tysiące odbiorców. „To pokazuje, że takie historie inspirują” - dodają.

Po powrocie planują stworzyć kronikę wyprawy i - kto wie - może znów gdzieś wyruszyć. Choć jak podkreślają: nie dystans był najważniejszy, lecz droga.

 

A już w najbliższy wtorek, 24 czerwca, w papierowej wersji Nowej Gazety Biłgorajskiej długa i ciekawa rozmowa z bohaterami tej niezwykłej wyprawy. Już teraz zapraszamy do lektury! 

 

reklama

 

 

 

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo