O sprawie po raz pierwszy informowaliśmy w maju na łamach papierowego wydania Nowej Gazety Biłgorajskiej. Wszystko zaczęło się od petycji. Mieszkańcy gminy Turobin chcieli, żeby droga powiatowa biegnąca przez Guzówkę - Kolonię i Elizówkę została poszerzona. Jest to ruchliwa droga stanowiąca połączenie dróg z Lublina i Biłgoraja do Zamościa i Szczebrzeszyna. Tłumaczą, że zaczęli zbierać podpisy w sprawie poszerzenia drogi, bo chodziło im o bezpieczeństwo na odcinku tej drogi w tych miejscowościach.
- Tu jest duże natężenie ruchu, jest niebezpiecznie dla dzieci, pieszych i rowerzystów. Na tym odcinku są częste kontrole policji - mówił nam w maju jeden z mieszkańców.
Sołtyski obu wsi zaczęły więc zbierać podpisy pod petycją w sprawie poszerzenia drogi. Pod koniec ubiegłego roku petycję z podpisami do starostwa powiatowego w Biłgoraju zawiozła radna Magdalena Bogucka.
I od tamtej pory zaczęły się problemy mieszkańców obu miejscowości. Zaczęli otrzymywać wezwania na policję, rozpoczęły się przesłuchania, wizyty policji. Wśród mieszkańców zapanował niepokój, a nawet strach. Bo sprawą petycji zainteresowały się policja i prokuratura.
Pismo z podpisami prosto ze starostwa trafiło do prokuratury
O tym, co się wydarzyło, z niedowierzaniem mówi nam Andrzej Kozina, burmistrz Turobina.- Zwrócili się do mnie niezadowoleni mieszkańcy miejscowości Guzówka - Kolonia i Elizówka w sprawie słusznej inicjatywy społecznej poszerzenia drogi powiatowej w tych miejscowościach. Zebrali szereg podpisów, jednak właściwy organ w tej sprawie - starosta biłgorajski Andrzej Szarlip, zamiast drogę poszerzyć, zrobił, w moim przekonaniu, rzecz dziwną, zupełnie niezrozumiałą i krzywdzącą ludzi. Pismo ze złożonymi podpisami ze starostwa trafiło do prokuratury - mówi zbulwersowany burmistrz.
Prokurator bada sprawę
Prokuratura potwierdza, że zawiadomienie przez starostwo rzeczywiście zostało w tej sprawie złożone, a Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju prowadzi postępowanie przygotowawcze, które dotyczy możliwości popełnienia przestępstw z art. 270 par. 1 k.k. - Fałszerstwo materialne ("kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5").- Zawiadomienie zostało złożone przez starostę biłgorajskiego 19 listopada ub.r. Postępowanie w niniejszej sprawie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury przez Komendę Powiatową Policji w Biłgoraju, która w związku z tym wykonuje czynności procesowe, w tym dokonuje czynności przesłuchań - potwierdza Rafał Kawalec, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Mieszkańcy twierdzą, że wezwania są masowe i wiele osób musiało stawiać się na komendzie
Starosta: Dziś sfałszowany podpis na petycji, a jutro może na wniosku kredytowym?
Andrzej Szarlip, starosta biłgorajski w maju potwierdził, że takie zawiadomienie trafiło do prokuratury. Jego zdaniem zachodzi poważna wątpliwość co do wiarygodności podpisów złożonych w petycji, którą radna Magdalena Bogucka przyniosła do Starostwa Powiatowego. Informację taką mieli przekazać staroście jego pracownicy.- Jestem za tym, żeby tę inwestycję zrealizować, ale wszystko musi się odbywać zgodnie z prawem. W związku z otrzymanymi sygnałami, iż mogło dojść do posłużenia się podrobionymi podpisami, konieczne stało się poinformowanie organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa. Obowiązek ten wynika z obowiązujących przepisów prawa. Tutaj chodzi o dobro mieszkańców, bo jeśli rzeczywiście użyto dokumentu ze sfałszowanymi podpisami, to mogło dojść do popełnienia przestępstwa - tłumaczył nam w maju starosta biłgorajski, Andrzej Szarlip.
- Ja nie chciałbym, żeby mój podpis ktoś fałszował, bo skoro został wykorzystany na petycji, to równie dobrze mogłoby dojść do wykorzystania takiego podpisu mieszkańca chociażby na wniosku kredytowym. Fałszowanie podpisów jest przestępstwem. Użycie dokumentu opatrzonego cudzym podpisem, niezgodnie z wolą osoby podpisanej również. Każdy, kto ma wiedzę na temat przestępstwa, powinien zgłosić to do organów ścigania, w szczególności obowiązek ten spoczywa na instytucjach państwowych. To wszystko - dodaje
Bogucka: Jestem pewna, że ludzie chcieli dobrze
O komentarz poprosiliśmy w tej sprawie radną Magdalenę Bogucką, która przywiozła wspomnianą petycję do starostwa. Twierdzi ona, że pełniła jedynie rolę pośrednika, gdyż na prośbę sołtysek przywiozła do starostwa petycję przy okazji, gdy jechała na sesję rady powiatu.- Znam sprawę podpisów pod petycją i jest mi bardzo przykro, że tak się stało. Jestem przekonana, że osoby, które podpisały się pod pismem do starosty w sprawie poszerzenia jezdni, chciały dobrze. Uważam, że każda forma zwrócenia uwagi na problem mieszkańców jest dobra. Skoro mieszkańcy zdecydowali napisać pismo do starosty, to znaczy, że chcieli pomocy w rozwiązaniu problemu, Nawet jeśli ktoś złożył za kogoś podpis, a tego nie wiemy, bo sprawa jest w toku, to nie sądzę, że było to umyślne złamanie prawa, raczej niewiedza w tym kierunku - mówiła nam radna Bogucka.
Zdaniem radnej starosta powinien spotkać się z mieszkańcami i wytłumaczyć niewiadome, rozwiać wątpliwości.
A co dalej z drogą?
- Droga, o którą chodzi, jest naprawdę wąska, a przy tak dużym ruchu przez miejscowość robi się po prostu niebezpieczne. Znam osobiście mieszkańców tych wsi, to dobrzy ludzie, to nie są przestępcy i w moim mniemaniu nie zasłużyli na takie emocje związane z tą sprawą - podkreśla radna Bogucka.W kwestii wspomnianej drogi starosta zaznacza, że popiera wszystkie postulaty mieszkańców.
- W miarę możliwości finansowych będziemy je realizować, bo dbamy i będziemy dbać o mieszkańców Turobina. W minionej kadencji w gminie Turobin zostało zrealizowanych 25 km dróg powiatowych. Na ten moment poszerzenie drogi w Guzówce nie jest uwzględnione w budżecie, ale chcę zaznaczyć, że ta droga jest w dobrym, nawet bardzo dobrym stanie technicznym, stosunkowo niedawno, bo bodajże w 2008 roku była remontowana. Moim zdaniem są pilniejsze drogi jak droga w Żabnie czy Czernięcinie.
W sprawie drogi, której dotyczy petycja, chodzi o jej poszerzenie lub ewentualne zbudowanie chodnika, co najpierw muszą ocenić pracownicy Zarządu Dróg Powiatowych.
- Nie wiem, czy tam akurat poszerzenie będzie możliwe, bo w niektórych miejscach jest już zagospodarowane pobocze, są płoty, zjazdy, więc to wszystko trzeba by było najpierw ustalać. Ale jestem otwarty na rozmowy, zwłaszcza jeśli chodzi o chodnik - zapewniał w maju starosta
Przesłuchania nadal trwają
Do sprawy wróciliśmy ponownie na początku września.
Burmistrz Turobina poinformował nas, że przesłuchania nadal trwają, a wezwania objęły dziesiątki osób.
– Do naszego urzędu zgłaszają się mieszkańcy, którzy czują się bardzo źle potraktowani. Mówią, że musieli oddawać odciski palców, próbki śliny czy pozować do zdjęć z profilu – jakby byli podejrzanymi w poważnym postępowaniu – relacjonuje burmistrz Turobina Andrzej Kozina.
– To są często starsze osoby, które pierwszy raz w życiu zetknęły się z taką sytuacją. Przeraża ich sama myśl o sądzie. Wielu twierdzi, że ta sprawa odbija się na ich zdrowiu – mają problemy z sercem, zażywają więcej leków. To ogromny ciężar psychiczny, zwłaszcza na starość - dodaje
"Musimy ustalić, kto faktycznie się podpisał, a kto nie"
Prokuratura potwierdza, że nadal prowadzi postępowanie przygotowawcze dotyczące fałszerstwa dokumentów.
– Podrabianie podpisów jest przestępstwem. Widać, że część podpisów była składana podobnym charakterem pisma. Musimy ustalić, kto faktycznie się podpisał, a kto nie. Jeśli będą wątpliwości, powołamy biegłego z zakresu badania pisma ręcznego –przekazał nam prokurator Ireneusz Gmyz, szef biłgorajskiej Prokuratury
Urzędnicy mieli karno-prawny obowiązek
Prokurator tłumaczy, że tego typu przestępstwa są ścigane z urzędu, i ani starosta, ani urzędnicy nie mają możliwości wycofania zgłoszenia.- Prawnie nie ma możliwości wycofania zgłoszenia, bo takie przestępstwa są ścigane z oskarżenia publicznego. Starostwo miało obowiązek zgłosić swoje podejrzenia. Jeśli pracownik urzędu w związku ze swoją pracą, dowie się o możliwości popełnienia przestępstwa ma karno-prawny obowiązek takie przestępstwo zgłosić. Jeśli tego nie zrobi, sam podlega odpowiedzialności karnej - tłumaczy prokurator.
Poczucie krzywdy i apel do władz
Burmistrz Kozina zaznacza, że mieszkańcy Guzówki i Elizówki czują się jednak pozostawieni samym sobie.– To nie jest tylko sprawa prawna, to sprawa godności i szacunku. Ludzie całe życie uczciwie pracowali, a teraz są traktowani jak podejrzani – mówi burmistrz Kozina. Według niego część osób planuje skierować petycję do Prezydenta RP, by zwrócić uwagę na sposób, w jaki zostali potraktowani przez władze powiatowe.
Co dalej?
Na razie inwestycja nie znalazła się w budżecie powiatu. Burmistrz Turobina zapowiedział spotkanie w Guzówce, podczas którego mieszkańcy będą mogli wyrazić swoje obawy i oczekiwania.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.