To był koniec lutego 2023, Środa Popielcowa. Ola i Mateusz, młode narzeczeństwo z gminy Biłgoraj, wybrali się na krótki urlop do Włoch:
-Naszym celem było zwiedzenie Rzymu i Watykanu. Ale nie myśleliśmy, że uda nam się na własne oczy zobaczyć papieża, być tam na audiencji i na błogosławieństwie - wspominają
Watykan i wielkie kolejki
Mateusz opowiada, że aby tego dnia dostać się do Watykanu, od samego rana stali w długiej kolejce:-Gdy w końcu, po dobrej godzinie czekania, weszliśmy do Watykanu, naszą uwagę zwróciły ...kolejne kolejki. Żeby gdziekolwiek wejść, trzeba było stać w kolejce. Byliśmy tam pierwszy raz, więc nieco zdezorientowali, stanęliśmy w najdłuższej kolejce. Ludzie mówili, że to kolejka na spotkanie z papieżem. Ale pewni nie byliśmy do końca - przyznaje Mateusz-Tam było bardzo dużo ludzi, słyszeliśmy dookoła mnóstwo języków. Kolejka przesuwała się do przodu, trzeba było przejść przez bramki bezpieczeństwa, podobne jak na lotnisku. Z zewnątrz weszliśmy do sali, szliśmy wyznaczonymi trasami. Tam były ustawione krzesła, ludzie wchodzili, zajmowali miejsca. I gdy wydawało nam się, że sala jest zapełniona i już się nie zmieścimy, z tyłu podniósł się parawan i ukazał się kolejny sektor z krzesłami - relacjonuje OlaMateusz pamięta, że po wejściu do środka, zapytał strażników, co będzie dalej. Usłyszał, że za chwilę odbędzie się spotkanie z papieżem Franciszkiem.
Audiencja u papieża Franciszka: "On był taki słaby"
Mieszkańcy gminy Biłgoraj opowiadają, że ich miejsca przypadły jakieś 50 metrów od sceny, na której niebawem pojawił się papież Franciszek.-To, co zapamiętałam, to że papież był wtedy taki bardzo słaby. Już wtedy nie mógł sam stać, asysta ciągle go podtrzymywała, pomagali mu wstawać, przechodzić, siadać. Widać było, że fizycznie nie ma siły, a mimo to wychodził do ludzi, błogosławił - wspomina OlaNasi krajanie zgodnie przyznają, że odnieśli wrażanie, jakby papież nie myślał o sobie, o swoich trudach życia codziennego, a jedynie o ludziach, o wiernych, o swoim Kościele. Pamiętają, że wszystkim zgromadzonym, bardzo dużo radości i wzruszenia sprawiło pojawienie się papieża Franciszka i udzielone przez niego błogosławieństwo.Ludzie z całego świata przychodzili na spotkanie z papieżem Franciszkiem
Papież przemawiał do zebranych po włosku. Następnie towarzyszący papieżowi przedstawiciele różnych narodowości czytali słowa modlitwy i przesłanie papieża w różnych językach. Również po polsku. Wzruszającym i wyczekiwanym momentem było błogosławieństwo.-Gdy papież błogosławił zebranych, wymieniał nazwy państw, a na telebimie pojawiały się ich flagi. Ludzie wtedy entuzjastycznie reagowali. To też pokazało, ile ludzi z całego świata przybyło na to spotkanie, jak wielkim szacunkiem cieszył się papież - wspomina Ola.
"Papież Franciszek się nie oszczędzał. Musiał bardzo kochać ludzi"
Oli najbardziej utkwiło w pamięci, że papież, pomimo swojego wieku i fizycznej słabości, wychodził do ludzi, błogosławił. Podczas tamtej audiencji nie mówił dużo. Ale to jego obecność była najważniejsza:
-On mówił takim cichym i słabym głosem. Pomyślałam, jak on musi kochać tych ludzi, jak mu na nich zależy, że w ogóle się nie oszczędza, wychodzi, pozdrawia, spotyka się z ludźmi. Myślałam sobie, jak jemu musi być ciężko, jakie to wielkie poświęcenie z jego strony. Wiele szczegółów z tego wyjazdu już mi umknęło, ale to wspomnienie tego przeżycia ze spotkania z papieżem Franciszkiem będzie mi zawsze towarzyszyć - opowiada Ola.
Do końca nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Podążaliśmy za tłumem i dotarliśmy do papieża Franciszka"
Mateusz dodaje, że później dowiedzieli się, że takie spotkania nie odbywają się codziennie. To była szczególna audiencja z okazji rozpoczynającego się Wielkiego Postu. I dopiero po wszystkim dotarło do nich jakie mieli szczęście i jak bardzo trafili z datą swojego urlopu. Po spotkaniu z papieżem Ola i Mateusz poszli do bazyliki św. Piotra. Pamiętają, że tam jednocześnie odbywały się msze święte w różnych językach.-Msza święta w języku polskim już trwała, straż papieska nas nie wpuściła. Ale powiedzieli nam, że za kilkanaście minut rozpoczyna się msza święta po angielsku. Poszliśmy. Tam uczestniczyliśmy w posypaniu głów popiołem. -Do końca nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Można powiedzieć, że podążaliśmy za tłumem i dotarliśmy do papieża. To było niezwykłe przeżycie i szczęście dla nas, że tak potoczył się ten dzień - wspominają.
Podczas audiencji nie zrobili zbyt wielu zdjęć. Nagrali krótkie filmy, które można zobaczyć poniżej.
Komentarze (0)