Godne świętowanie, czyli jakie?
Czy godnie świętujemy, jeśli nadarza nam się okazja do tego? Tytuł sugeruje, że różnie z tym bywa, a ponadto nie ma jednego modelu na godne świętowanie. Wpływ ma wiele czynników, które składają się na pojęcie "godne".
Po co więc piszę na ten temat, skoro jest aż tyle odpowiedzi? Piszę o tym dlatego, że ostatnio mogliśmy świętować 9 dni pod rząd, przy tylko dwóch dniach urlopu dla tych, co pracują na umowę. Było tak między 27 kwietnia a 5 maja. To będzie się pamiętać, to ewenement może nawet na skalę światową. To się bardzo rzadko zdarza nawet w Polsce, gdzie dni wolnych od pracy jest relatywnie dużo.
Pamiętam, że w latach PRL-u do harmonogramów brało się 255 efektywnych dni roboczych, łącznie z 6-godzinnymi sobotami. Dziś trudno dokładnie policzyć ile, gdyż pojawiły się dodatkowe dni wolne od pracy jako zamienne. W tym roku mieliśmy najdłuższą majówkę, jak to niektórzy nazywają wyjazdy na wycieczki do atrakcyjnych miejscowości, choć tym razem pogoda nie dopisała i nie wszyscy zaryzykowali wyprawy, np. na wycieczki rowerowe. Było zimno i deszczowo, co nie powinno oznaczać, że nie było warunków do godnego świętowania, czyli jakiego?
Najpierw przybliżmy sobie termin godne świętowanie, kiedy ono występuje i jakie warunki powinny być spełnione. Odpowiem subiektywnie i ambiwalentnie na swoim przykładzie. Żadnego lenistwa i nudy. Każdy dzień inny i na luzie. Jednym słowem było wszystkiego po trochu, czyli było po obywatelsku, po chrześcijańsku, patriotycznie, towarzysko i na łonie natury w kontakcie ze swoją fauną i florą na działce w Nadrzeczu. Oczywiście pierwszeństwo należało do Święta 3 Maja z uroczystą Mszą św. w kościele pw. WNMP w Biłgoraju, gdzie w obecności bardzo licznych pocztów sztandarowych i przy raczej skromnym udziale zwykłych mieszkańców miasta, ale w skupieniu przeżywało się wzniosłą Eucharystię i kazanie, ku mojemu zaskoczeniu… bez nawiązania do Konstytucji 3 Maja, tylko do Święta Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.
Moim zdaniem, można było połączyć te dwa wątki – wydarzenia, gdyż obydwa są historycznie powiązane z obroną Polski, jedno przed rozbiorami, a drugie przed potopem szwedzkim. O szczegółach historycznych nie piszę, bo zakładam, że przeciętny Polak jest w tej materii doinformowany, a poza tym nie jest to celem felietonu. A może w tym roku nawiązywanie do Konstytucji 3 Maja było niezręczne z uwagi na nieustanne spory, problemy i zarzuty nieprzestrzegania przez obecną władzę aktualnej konstytucji z 2 kwietnia 1997 r. Domysły mogą być różne. Również część świecka uroczystości przed tymże kościołem mogła wypaść okazalej, gdyby duchowni też złożyli kwiaty przed postumentem Marszałka J. Piłsudskiego, stojącego tylko 50 m od tej świątyni. Dla mnie byłoby to solidarne, demokratyczne i po obywatelsku. Uważam, że sam postument Marszałka i jego najbliższe otoczenie też mogło być okazalsze i bardziej godne. Przecież to narodowy bohater i narodowe święto, nie tylko kościelne i, moim zdaniem, powinno się wyróżniać również pod względem wizerunku dla miasta i mieszkańców. Ten skwerek powinien być w lepszym stanie, a to wymagałoby odpowiednich prac już w poprzednim roku, kiedy odsłaniano postument Marszałka na 100-lecie odzyskania niepodległości i kiedy trzeba było dokonać modernizacji tego placu, czyli całej małej architektury z trawnikiem włącznie. Samo pozamiatanie teraz przed uroczystościami to za mało, by ten skwerek do godności reprezentacyjnej doprowadzić. Ubytków trawy nie da się zatuszować. Biłgoraj, jako miasto i jego samorząd, zbagatelizował tę sprawę i nie wykazał należytej troski o to miejsce. Przecież to koszt ok. 100 tys. zł, który z powodzeniem mógł się zmieścić w tzw. budżecie obywatelskim. Jestem zdania, że wszystkie Rady Osiedli (12) zgodziłyby się na sfinansowanie tego przedsięwzięcia, bo to jest miejsce ich reprezentujące, czyli nas wszystkich. W każdym razie obecny obelisk z Marszałkiem i to miejsce jest, moim zdaniem, bardziej odpowiednie do patriotycznych uroczystości, niż poprzednie pod Pomnikiem Jubileuszowym.
Przy tej okazji wspomnę jeszcze o dwóch pozostałych skwerkach w pobliżu kościółka, w centrum miasta. Przykuwają one uwagę każdego przechodnia i obydwa upominają się o swą godność, bo mają ku temu swój powód. Znajdują się na nich pamiątki. Jedną polską, po biskupie I. Krasickim, drugą mojżeszową, po I. B. Singerze, z tym że ten ostatni, Singer na ławeczce, robi korzystniejsze wrażenie, ma malutką aranżację i widać rękę opiekuna, w odróżnieniu od kiedyś zapewne lśniącego, a obecnie zupełnie zaniedbanego pomnika wielkiego Polaka, biskupa i poety, który istnieje już w Biłgoraju od 1820 r. To smutny obecnie widok i niegodny świąt.
Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:
Biłgorajczyk, e-mail: naj-lawok@wp.pl