- Reklama -

- Reklama -

Dzieciaki na medal, a seniorzy?

- Reklama -

 Tak, obecne dzieciaki, tzn. dzieci jeszcze przedszkolne i szkolne imponują mi, podziwiam je, ba, nawet żałuję, że moje dzieciństwo tak mocno się różniło od ich, że tak wiele miałem w dzieciństwie, w odróżnieniu od nich, kompleksów i luk w wiedzy i w wychowaniu. Jestem pod wrażeniem bardzo dojrzałej, a zarazem spontanicznej i wesołej postawy takich dzieciaków ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Biłgoraju na zajęciach świetlicowych, z którymi spotkała się grupa seniorów z Biłgorajskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, a kol. kol. Basia, Halina, Marysia i autor zdobyli się na odwagę i oko w oko z tymi dzieciakami zmierzyli się w otwartej i bezpośredniej rozmowie bez udziału pań, ich opiekunek. A to była ważna okoliczność, bo dzieciaki miały pełną swobodę wypowiedzi i zachowania, i były, jak to się mówi, sobą, a więc takimi, jakimi w rzeczywistości są. To był sprawdzian dla obydwóch stron, przy czym seniorzy mieli przewagę psychiczną i wzrokową, bo patrzyli na dzieciaki z góry, stojąc, a dzieciaki przeważnie siedziały, a niektóre dobrowolnie nawet klęczały lub leżały na brzuchu. Słowem, one miały pełny luz, a my seniorzy byliśmy nad wyraz skrępowani, np. swoim zadbanym ubiorem, a Basia była nawet przebrana za sierotkę, ale z fantazyjnym kapeluszem i przybraniami. Ale to na dzieciakach nie robiło żadnego wrażenia, tak to wyglądało z boku, one czuły się jak ryba w wodzie, jak u siebie w domu. Były nad wyraz swobodne i ciekawskie, w odróżnieniu od tych „starszaków” – seniorów, którzy kombinowali jakby tu dobrze wypaść i nawiązać szczerą rozmowę. A one nie tylko słuchały, ale zadawały mnóstwo pytań, zgłaszając się z podniesioną z reguły ręką i trzymając ją aż do skutku, czyli do możliwości wypowiedzenia się. Np. autora zapytano, ile ma lat, a na zwlekaną odpowiedź padło najpierw, chyba żartobliwie, że 100, by później zbliżyć się na odległość jednego roku do prawdy. Takie zachowanie świadczyło o dobrym wychowaniu, a nawet już o pewnej dorosłości i o ogładzie. Chciałoby się rzec – większej niż w naszym Sejmie, gdzie jak wiemy, posłowie zachowują się tak, jakby nie chodzili na zajęcia świetlicowe, jakby nie uczyli się podstawowych zasad i obyczajów kulturalnego zachowania. A tak na marginesie wypada pochwalić naszych biłgorajskich samorządowców, którzy jak do tej pory potrafili utrzymać swoje temperamenty i nie skompromitowali się swoim zachowaniem i nie obrażają się przyziemnymi epitetami, za co, na przykładzie posłów, byliby później karani przez… własne gremia od etyki i dyscypliny. 

Ech, do czego to doszło – nasi milusińscy, moim zdaniem, górują nad posłami i to robią tylko po amatorsku, bez urzędniczych praktyk i bez wysokich szkół, i nie inkasując wygórowanych pensji, sowitych dodatków i naciąganych diet. Te nasze dzieciaki z „piątki” mogą być godnym przykładem dla wszystkich starszych. Te dzieciaki potrafią być szczere i w miarę swej wiedzy sprawiedliwe. Pamiętam, jak moja kilkuletnia wnuczka prosiła poważnie nas – dziadków o pogodzenie się przed rozwodem. Jakież to było wzruszające i autentyczne. Te słowa jeszcze do dziś – po dziesięciu latach – wyciskają na ich wspomnienie łezkę w oku i drgawki w gardle, bo to było szczere, aż do bólu… To będzie się pamiętać zawsze. I co? Natura człowieka dorosłego okazała się głucha, przekorna i bezwzględna. Na rozum było już za późno i rozwód nastąpił, bo brakło zrozumienia jakże mądrych słów wnuczki.

toyota Yaris

Odnoszę wrażenie, że podobnie jest w Sejmie. Można nawet powiedzieć, że tam dalej się żrą i wzajemnie oskarżają, poniżając się, i to wbrew obowiązującym regulaminom i obyczajom. Sądzę, że tym posłom przydałaby się lekcja wychowawcza, na wzór tej ze szkoły nr 5 w Biłgoraju. Inny przykład na dorosłe myślenie dzieci, tym razem już dzieci starszych i to rosyjskich /nie ruskich, bo to niegrzecznie i nie na poziomie kultury dziecięcej/. Media doniosły, że kilkudziesięciu uczniów ze szkoły specjalnej, a więc można domyślać się, że nie były to dzieci o wzorowych zachowaniach, będąc na wycieczce, prosiło opiekunów i odmawiało wejścia do łodzi, widząc poważne zagrożenie – szalejący sztorm na jeziorze. I co? Te prośby też nie pomogły. Opiekunowie nie posłuchali, wypłynęli i… łódź wywróciła się, i kilkunastu uczniów utopiło się, reszta przeżyła szok. Teraz ci starsi, tzn. opiekunowie będą ukarani, ale to utraconego życia młodym nie przywróci. Czyż nie można było obawy młodych zrozumieć i zmienić decyzji? Na pewno tak. Ale prawdopodobnie zarozumialstwo i lekceważenie młodych doprowadziło do tragedii. To tylko przykład zdrowego myślenia dzieciaków. 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.