Cyrk odwiedzi Biłgoraj. Mamy dla Was bilety

Czego mogą spodziewać się, ci którzy pojawią się na pokazie w Biłgoraju?

Przede wszystkim jest to jubileuszowy program cyrkowy, cyrku Safari. Już 30 lat cieszymy publiczność w Polsce. Przede wszystkim mamy wielu zagranicznych artystów.  Do Biłgoraja przyjedzie międzynarodowa ekipa. Są m.in. super akrobaci z Kenii, jest również parada bajkowych postaci, jest akrobatyka na linie pionowej i szarfach. Mister Kuba jako klaun i do tego niebezpieczne fire show. Myślę, że publiczności spodobają się kaskaderzy z Afryki. I występujemy bez udziału zwierząt.

Biłgoraj to nie jest metropolia. Czy to jest dobre miejsce na pokazy cyrkowe?

Każde miejsce jest dobre, gdzie dopisuje publiczność i gdzie dobrze się bawi. A myślę, że w Biłgoraju nie będziemy zawiedzeni, więc gorąco zapraszamy wszystkich na środę (26.04), na biłgorajskie targowisko, gdzie rozłożymy nasze miasteczko.

Tylko wy macie bardzo dużą konkurencję. Bo cyrk to mieszkańcy mają na co dzień w wielu gminach…

(śmiech). Ale nawet w gminach nie mają takiego programu jak my przygotowaliśmy dla mieszkańców Ziemi Biłgorajskiej. Ale owszem, jak jeździmy po Polsce to słyszymy od ludzi, że cyrki dzieją się już teraz wszędzie i w wielu urzędach mamy godnych naśladowców. Takie czasy.

Jaka jest frekwencja na takich pokazach? Cyrk to jest dzisiaj dobry pomysł na biznes?

 Powiem tak. Składa się na to kilka czynników. To zależy od pogody, od akcji reklamowej i zachęcenia ludzi, od ceny biletów w danym mieście, bo to też się zmienia i jest dostosowane do realiów. Jest to też uzależnione od tego, czy już wcześniej jakiś cyrk był, czy na przykład dwa tygodnie przed nami, nie było tu innej grupy, bo to też się ludziom przejada. Staramy się na początku tego sezonu przyjeżdżać na występy jako pierwsi. Sezon zaczynamy już w lutym, ale kwiecień i maj to są zwykle dobre miesiące. Gorzej jest w lecie, bo nie ma szkół i ludzie wyjeżdżają na urlopy i wakacje. Ogólnie rzecz biorąc jest dobrze i nie ma co narzekać. Ale owszem, nie jest to tak jak kiedyś, że cyrk przyjeżdżał, stał w jakimś miejscu pięć dni w tygodniu i na każdym pokazie było sporo ludzi, a nawet ustawiały się kolejki do kasy. Mamy już inną rzeczywistość. Gramy w mieście jeden program i jedziemy dalej. No chyba, że miasto jest większe, to zostajemy chwilę dłużej.

Jak liczna jest ta ekipa cyrkowa, która odwiedzi Biłgoraj?

 To się zmienia. Wiadomo, że artyści są zakontraktowani na cały sezon, ale ktoś musi sobie zrobić dwa tygodnie wolnego, wtedy pojawia się ktoś inny. A są tu ludzie z całej Polski i z innych państw. A sama ekipa? Myślę, że do Biłgoraja, razem z tą ekipą reklamową, przyjedzie w sumie 30 osób.

Jak to wygląda organizacyjnie? Wy jedziecie po trasie i sami oferujecie miastom występy, czy to miasta się zgłaszają do was?

Zapraszają nas miasta na pewno.

Czyli Biłgoraj was zaprosił? 

Nie. Właśnie Biłgoraj nas nie zaprosił. Ale jest idealnie po drodze na naszej trasie. Zbliżamy się w okolice Lublina, więc odwiedzamy na trasie nie tylko te duże miasta, ale także nieco mniejsze miejscowości. Przede wszystkim patrzymy na wielkość miasta, nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej. Wiadomo, że miasta mniejszego nie zrobimy w weekend, gdzie są cztery programy. Weekendy to te największe ośrodki, a w tygodniu jesteśmy tam, gdzie ludzie zechcą nas oglądać.

Dla mieszkańców i czytelników Nowej Gazety Biłgorajskiej i naszego portalu: WWW.GAZETABILGORAJ.PL, będziemy mieli zaproszenia na środowy pokaz. Już wkrótce więcej szczegółów i informacji.