Mulawa wybory samorządowe 2024

- Reklama -

- Reklama -

Chorąży Michał Wychocki ps. „Czarny”

Człowiek, którego chcę tym razem przedstawić czytelnikom NOWej, miał tak bogaty życiorys, że starczyłby na co najmniej kilka scenariuszy filmowych. Związany mocno z Wojskiem Polskim już od 1915 roku, stał się z czasem wielkim bohaterem. A jednak w mieście nad Ładą nikt, poza jego bliskimi krewnymi, nie pamięta o nim.

- Reklama -

Co prawda, w książce pod tytułem „Dzieje Biłgoraja” Jerzy Markiewicz wspomniał o jego działalności w naszej armii podziemnej razem z Aleksandrem Szozdą, a nawet zamieścił króciutki biogram na końcu tej publikacji. Lecz jest on niepełny i mija się nieco z prawdą. Dlatego ze względu na niewątpliwe bohaterstwo, patriotyzm i zasługi godne upamiętnienia, postaram się niniejszym przywrócić mu odpowiednie miejsce w historii lokalnej społeczności, zwłaszcza że okoliczności śmierci tego rodaka nie zostały do dzisiaj wyjaśnione.

Zacznijmy od jego nazwiska. Naprawdę nazywał się Michał Wychocki, a nie tak, jak podano w „Dziejach Biłgoraja”, tzn. Wychodzki. Urodził się na przełomie lipca i sierpnia 1897 roku, jako syn Marcelego oraz Justyny z Wajsów w niewielkiej miejscowości Latków (dziś Latkowo), w gminie Osięciny, w dawnym powiecie nieszawskim, a obecnie radziejowskim województwa kujawsko-pomorskiego.

W książce Jerzego Markiewicza znajdziemy informację, że przyszedł na świat we Włocławku, ale ten leży akurat kilkadziesiąt km na wschód od niej, niemniej jednak miało to miejsce w tej wymienionej części Polski. Co ciekawe, w dokumentach niemieckich z czasu okupacji ma on podane inne daty dzienne swoich urodzin, tj. 27 oraz 31 lipca, zaś w polskich aktach wojskowych właśnie 31 lipca lub 8 i 22 sierpnia 1897 roku.

Zgodnie z rysopisem dowódcy 9 Pułku Piechoty Legionów (9 pp Leg.) miał 172 cm wzrostu, włosy koloru ciemny blond, oczy piwne, proporcjonalny nos i pociągłą twarz. Od młodych lat ciągnęło go do wojska i do… malarstwa. Stąd już w listopadzie 1915 roku wstąpił do tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej, w której służył do listopada 1918 roku, co potwierdził szef Wojskowego Biura Historycznego, z siedzibą w Warszawie, dokumentem wydanym 25 kwietnia 1936 roku. Przyjął wówczas pseudonim „Czarny”.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Wraz z odzyskaniem niepodległości przez naszą ojczyznę wstąpił na ochotnika do Wojska Polskiego, by wziąć czynny udział w walkach z bolszewikami. Został przydzielony do wówczas uformowanego wspomnianego 9 pp Leg. Służył w nim odtąd jako żołnierz zawodowy w stopniu plutonowego, następnie (od lipca 1920 roku), w 109 pp i 202 pp.

Do swojej macierzystej jednostki wrócił we wrześniu 1922 roku, gdzie kontynuował służbę do 1932 roku, po czym 31 marca 1933 roku przeniesiono go do rezerwy jako starszego sierżanta. Zakończył przygodę z tym pułkiem na stanowisku szefa kompanii CKM. (Ale miał nadal związek z naszą armią do 1937 roku włącznie). W czasie wojny z Rosją Radziecką aż dwukrotnie odniósł rany, po raz pierwszy w 1919 na froncie ukraińskim, a rok później jeszcze pod Radzyniem. Za udział w tych działaniach wojennych otrzymał Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921.

Później został odznaczony Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości, jak również wyróżniony przez Ministra Spraw Wojskowych (w 1931 roku) za zajęcie pierwszego miejsca, spośród wszystkich żołnierzy 9 pp Leg., w zawodach strzeleckich zorganizowanych przez 3 Dywizję Piechoty Legionów w Zamościu. Należy dodać, iż w trakcie służby wojskowej odbył jeszcze kurs dokształcający w Tomaszowie Lubelskim w latach 1925-1926, prowadzony przez miejscowe Koło Towarzystwa Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych.

Do Biłgoraja trafił na krótko przed ślubem z dwudziestoletnią Aurelią Stryjecką, urodzoną w Zaklikowie, a zamieszkałą tutaj na stałe. Odbył się on dokładnie 23 maja 1920 roku w naszym kościele parafialnym pw. Wniebowzięcia NMP. Świadkami tego wydarzenia w życiu plutonowego byli jego koledzy z 9 pp Leg., oficer Ludwik Domke? i szeregowiec Jan Kowalski, także stąd pochodzący.

Dzięki temu ożenkowi mógł kupić od późniejszego plutonowego i członka SZP-ZWZ Aleksandra Szozdy działkę pod budowę domu dla swojej rodziny. (Był on bliskim krewnym ze strony Aurelii). Własny, niewielki drewniany budynek mieszkalny postawił na placu w dzielnicy Puszcza Solska tam, gdzie obecnie znajduje się sklep z dywanami. Planował jednak wybudować zupełnie inny, znacznie większy, z pracownią malarską i zaczął nawet gromadzić materiały. (Zostały one potem zagrabione przez Niemców).

Z tego związku przyszła na świat w Tomaszowie Lubelskim Irena Barbara Wychocka (w 1925), przyszła żona Edwarda Jednacza z elektrowni biłgorajskiej, jedna z bardziej aktywnych członkiń ruchu oporu w Biłgoraju w czasie wojny. Niewykluczone zresztą, że tego pracownika zakładu energetycznego o pseudonimie „Tulipan” (ewentualnie „Gryf”) wprowadził do podziemia w połowie 1943 roku sam st. sierż. Michał Wychocki. Rzecz jasna zaraz po wybuchu II wojny światowej przystąpił on również do SZP-ZWZ. Razem z Aleksandrem Szozdą ps. „Wisiorek”, obrońcą Lwowa podczas kampanii wrześniowej a zarazem jego nowym dowódcą, należał do jednej z kilku pięcioosobowych sekcji szturmowych w Biłgoraju, począwszy od końca 1939 roku.

Właśnie poprzez te powiązania został wraz z nim aresztowany w marcu 1940 roku przez Policję Kryminalną i skazany na 6 miesięcy więzienia za wspólne posiadanie radioodbiornika marki Philips. Samego Szozdę ukarano ponadto jeszcze za przechowywanie płaszcza i munduru Wojska Polskiego, a także czapki, maski przeciwgazowej, chlebaka, szelek skórzanych oraz elektrycznych żarówek. Przypłacił za to aż jednorocznym pobytem w celi więziennej. Świadkiem w sądzie zamojskim przeciwko nim obojgu był na rozprawie… późniejszy oprawca i kat biłgorajski Robert Kolb.

Po pobycie w Zamościu, Lublinie i Janowie Lubelskim wrócili w połowie 1941 z powrotem do pracy w podziemiu i brali ponownie udział w różnych akcjach dywersyjnych, m.in. w odbiciu więźniów z tutejszego więzienia. Tak Michał Wychocki dotrwał szczęśliwie do wyzwolenia w lipcu 1944 roku. Niestety już 1 września został zmobilizowany przez Rejonową Komisję Uzupełnień w Kraśniku do 33 pp Ludowego Wojska Polskiego. (Do ewidencji wciągnięto go jeszcze w sierpniu).

W „Dziejach Biłgoraja” można wyczytać, że wstąpił doń na ochotnika, ale to wydaje się zupełnie niemożliwe. Z dniem 11 listopada 1944 roku dekretem Krajowej Rady Narodowej awansował na chorążego w Korpusie Oficerów Piechoty. Rozkaz nominacyjny podpisał sam ówczesny Naczelny Dowódca Wojsk Polskich generał broni Michał Rola Żymierski. I tu rozpoczyna się jego tragiczna historia. Będąc szefem kancelarii pułku, czyli ewidencji oficerów poległ w nieznanych okolicznościach już na początku marca 1945 roku w Gnieźnie, niewykluczone, że po strzale w plecy przez jakiegoś żołnierza sowieckiego lub też polskiego.

Albowiem jest aż kilka dat jego śmierci, co bardzo zastanawia. Jerzy Markiewicz podaje w swej książce dzień 6 marca 1945 roku. Tymczasem w świadectwie zgonu 5 marca okazał się datą jego pochówku z honorami na gnieźnieńskim cmentarzu wojskowym. Podobnie stało się także w przypadku Referatu Wojskowego przy Zarządzie Miejskim w Biłgoraju. W piśmie do Aurelii Wychockiej donosił on o śmierci jej męża wskutek ciężkich ran 7 marca 1945 roku.

Rodzina nadaremnie szukała wyjaśnień i zwracała się o pomoc finansową do Izby Skarbowej w Lublinie. Po kilku latach w lutym 1948 roku sprawę tę definitywnie zamknięto, zostawiając żonę i córkę tego wielkiego człowieka bez środków do życia.

Autor artykułu dziękuje serdecznie Panu Ireneuszowi Jednaczowi za udostępnienie dokumentów rodzinnych i podzielenie się wiedzą na temat chorążego Michała Wychockiego.

Piotr Flor Prezes BTR

Kennkarte Michała Wychockiego

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.