kolportaż baner główny

- Reklama -

- Reklama -

Bramy nieba otworzyły się Chrzcicielowi… pod Biłgorajem

Nie chodzi tu rzecz jasna o znaną dobrze postać biblijną, aczkolwiek także o Jana, tyle że urodzonego kilkanaście lat po założeniu wspomnianego grodu. A jak przekorne bywają ludzkie losy, przekonał się już niejeden z nas. Życie naprawdę potrafi zaskoczyć każdego. Doświadczył tego w czasach potopu szwedzkiego pewien świeżo nominowany hierarcha kościelny, podążający akurat przez Biłgoraj do swej nowej stolicy biskupiej.

- Reklama -

Obraz biskupa Jana Zamoyskiego w Muzeum Sakralnym
Obraz biskupa Jana Zamoyskiego w Muzeum Sakralnym

Jan Chrzciciel Zamoyski, bo takie imiona nosił bohater obecnego artykułu, chociaż niektórzy przypisują mu jeszcze przydomek „Chryzostom” (Złotousty), zamiast miana „Baptysty”, zwłaszcza że takim mówcą wcale nie był, pochodził z młodszej linii tego znamienitego rodu, wywodzącej się wprost od rotmistrza królewskiego Macieja.

toyota Yaris

(Od jego rodzonego brata Floriana wzięła początek linia hetmańska, czyli kanclerza i hetmana wielkiego koronnego Jana Sariusza Zamoyskiego, założyciela słynnego miasta idealnego – Zamościa razem z olbrzymim latyfundium).

Protoplastą wymienionego rodu był zaś Tomasz z Łaźnina, który już ok. 1443 opuścił rodzinną ziemię łęczycką i udał się na Ruś, osiedlając się ostatecznie w okolicach Piask (Ruskich), a dokładniej w (Starym) Zamościu.

Jego wspomniany syn Maciej miał czterech synów: Jana, Wojciecha, Pawła i Wacława. Niestety, ci dwaj ostatni zmarli bezpotomnie, a po Wojciechu linia wygasła poprzez Krzysztofa na wnukach Feliksie oraz na Jerzym, który także obrał stan duchowny.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Jedynie Jan miał więcej szczęścia, chociaż jego dwóch potomków (Szymon i Mikołaj) również nie pozostawiło dzieci. Został jednak jeszcze jego trzeci syn, także Jan, ojciec Wacława, chorążego chełmskiego i kasztelana lwowskiego, trzeciego z kolei Jana, strażnika koronnego oraz kasztelana chełmskiego i Stanisława, zarządcy dóbr szarogrodzkich, należących do hetmana wielkiego.

Trumny Zamoyskich
Trumny Zamoyskich

 

Ojciec naszego Jana Chrzciciela, mąż księżniczki Anny Wiśniowieckiej, córki starosty żytomierskiego księcia Konstantego na Wiśniowcu, był strażnikiem wielkim koronnym. Niestety, poległ w walce z Tatarami już w 1618 roku. Zdążył jednak spłodzić zarówno Jana Baptystę, jak też czterech innych synów, Zdzisława Jana, Maurycego, Jerzego i Aleksandra oraz córkę Helenę.

Ale Aleksander zmarł bezpotomnie, o Maurycym i Jerzym nie wiemy niczego konkretnego (ten ostatni dwukrotnie się żenił) i chyba dlatego kontynuatorem rodu stał się z konieczności Zdzisław, który nie będąc gorszym od swych poprzedników, został również poważanym kasztelanem czernihowskim.

To właśnie on po śmierci Jana Sobiepana Zamoyskiego z linii hetmańskiej, razem ze swymi synami, dobijał się latami praw do ordynacji, zajętej siłą przez jego rodzoną siostrę Gryzeldę Konstancję, po mężu Wiśniowiecką i oboźnego koronnego Stanisława Koniecpolskiego, dzięki czemu trafiła ostatecznie w ręce Marcina (w 1677 roku).

Jak można zauważyć, aż dwóch potomków młodszej linii tego rodu zostało kapłanami, przy czym Jan Chrzciciel był jeszcze dodatkowo zakonnikiem. Zgłosił się bowiem w 1616 roku do głośnego Zakonu Kaznodziejskiego, czyli do ojców dominikanów. Właśnie u nich otrzymał gruntowne wykształcenie zarówno w naukach świeckich, jak i teologicznych, dzięki czemu został nawet profesorem ich studium zakonnego oraz przeorem konwentu w Krakowie.

(Jerzy Zamoyski został również mnichem – kanonikiem regularnym i był opatem komendatoryjnym w Czerwińsku a także biskupem chełmskim w latach 1601-1621 i sekretarzem królewskim. Należało to zresztą wówczas do dobrego tonu, by chociaż jeden z członków każdego znaczącego rodu wstąpił w szeregi duchowieństwa polskiego).

Aktualne Muzeum Sakralne Katedry Zamojskiej
Aktualne Muzeum Sakralne Katedry Zamojskiej

 

Wracając do tematu, w lipcu 1633 roku na wniosek króla Zygmunta III Wazy Jan Chrzciciel otrzymał nieoczekiwanie nominację na biskupa bakowskiego w Mołdawii. Swoją pierwszą stolicę biskupią objął jeszcze w tym samym roku. Był jej ordynariuszem aż do marca 1649 roku. Podobno zaniedbywał wspomnianą diecezję. Pomimo tego z woli panującego Jana Kazimierza przeniesiono go właśnie w tym roku na wakujące biskupstwo przemyskie.

Wypada dodać tylko w tym miejscu, iż 18 listopada 1637 roku konsekrował z upoważnienia ówczesnego ordynariusza chełmskiego Remigiusza Koniecpolskiego, (bliskiego krewnego, tzn. brata dziadka oboźnego koronnego Stanisława, o którym już pisaliśmy w NOWej), Kolegiatę Zamojską, obecną Katedrę (od 25 marca 1992), pw. Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła, a więc największego dzieła Bernarda Moranda w tym mieście.

Kościół ten w „państwie zamojskim”, czyli w ordynacji pełnił podobną rolę jak Katedra na Wawelu w Rzeczypospolitej, dodając splendoru stolicy tego latyfundium i upamiętniając na wieczne czasy imiona przedstawicieli tego rodu.

To w nim właśnie kolejni ordynaci składali przysięgę odbieraną przez infułata, tu byli także uroczyście witani po długiej nieobecności a w jego kryptach spoczywają ich prochy. Wejście do nich znajduje się w posadzce w południowej nawie bocznej przez żelazne drzwi z herbami Zamoyskich i napisem z brązu: „Fundatoribus Grata Memoria” („Fundatorom wdzięczna pamięć”).

Jan Chrzciciel objął nowe biskupstwo dopiero w kwietniu 1650 roku. Sprawował w nim rządy przez cztery lata, tj. do dnia otrzymania kolejnej nominacji. Stało się to dokładnie 19 października 1654 roku., kiedy został mianowany biskupem łuckim.

Pod koniec tego roku udał się więc z Przemyśla w kierunku Wołynia, by tam rozpocząć swoje pasterzowanie. Niestety, w drodze zaskoczyła go śmierć, która nadeszła nagle już 1 stycznia 1655 roku. pod Biłgorajem, zapewne w miejscu, gdzie znajduje się obecnie pofranciszkański kompleks sakralny.

Został pochowany uroczyście w krypcie pod kaplicą Zamoyskich w Kolegiacie, obok swoich wielkich krewniaków, w tym dwóch zmarłych ordynatów. Nad jego trumną zamieszczono wówczas łaciński napis następującej treści:

Przechodniu! Oto tego, który był, nie ma. Jan Chrzciciel Zamoyski

nie tylko z urodzenia, lecz bardziej z cnoty i światłej wiedzy sławny,

najprzedniejszej Rodziny Dominikańskiej Profesor, Świętej Teologii Doktor.

W końcu do wyższych

[rzeczy]

wybrany i wyróżniony z przychylnością

najłaskawszego króla Polski arcykapłańskimi insygniami Infuł:

Bakowskiej w Wołoszech, Przemyskiej na Rusi, Łuckiej na Wołyniu.

Gdy te ostatnie śpieszył objąć w posiadanie, został po drodze

w pobliżu granic Biełgoraya wezwany przez Stwórcę Życia

Roku Odnowionego Zbawienia 1655 w same Kalendy Stycznia.

W ten sposób zazdrosna śmierć ani cnoty, ani urzędu nie oszczędziła.

(Odnalazł i przetłumaczył z łaciny w 2004 roku Piotr Flor.)

Fragment rękopisu M. Stworzyńskiego z epitafium Przechodniu 1
Fragment rękopisu M. Stworzyńskiego z epitafium Przechodniu 1

 

Dziś możemy o nim przeczytać w rękopisie Mikołaja Stworzyńskiego, zatytułowanym „Opisanie statystyczno-historyczne dóbr Ordynacji Zamojskiej” z 1834 roku (ten fragment oczywiście tylko po łacinie), w którym zresztą archiwista ordynacki odwołuje się do dzieła „Monumenta Sarmatarum viam universae carnis ingressorum” autorstwa Szymona Starowolskiego z 1655 roku.

Jest to zaś zbiór nagrobków i epitafiów łacińskich rozproszonych po kościołach polskich, które zaginęły, też bądź musiały ustąpić miejsca innym, zwłaszcza gdy honoru i uwiecznienia swej pamięci zapragnęli ci, co hojnie za to zapłacili. Słowo „Monumenta” oznacza tu zarówno same grobowce, jak i pamiątki przeszłości, a wreszcie napisy, czyli cenne zabytki piśmiennicze. Portret biskupa Jana Chrzciciela Zamoyskiego znajduje się w muzeum sakralnym Katedry Zamojskiej.

O tym, że nasze miasto nazywało się nadal jeszcze Biełgoraj już nawet nie wspomnę.

Piotr Flor Prezes BTR

Katedra Zamojska
Katedra Zamojska


Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszego artykułu w jakiejkolwiek postaci, w tym również poprzez modyfikowanie jego treści, jest bez wiedzy i zgody autora zabronione.

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.